Rozdział 1

7.6K 363 46
                                    

Siedziałam w ciszy na parapecie spoglądając, jak krople powolnie spływały po oknie. Mogłam usłyszeć charakterystyczny dźwięk burzy, czy odbijający się deszcz o metalowy parapet.

Pod mój dom podjechało służbowe auto, które zawsze o tej porze przywoziło mojego ojca. Zaczęłam obserwować jego ruchy. Szybko wysiadł i zaczął biec do domu, aby prawdopodobnie nie zmoknąć przez nasilającą się ulewę. Usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami, co nie oznaczało niczego dobrego.

Natychmiastowo usiadłam przy biurku, na którym leżały już prędzej rozłożone książki. Ojciec wszedł do mojego pokoju i  stanął koło mnie. Udawałam, że odrabiam prace domową na jutro.

– Byłem u twojego lekarza i powiedział, że możesz wrócić do treningów – wymamrotał oschłym głosem, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana. Posłałam jedynie w jego stronę sztuczny uśmiech i wzrokiem wróciłam do zeszytu.

Gdy zostawił mnie samą, westchnęłam ciężko, po czym nerwowo przeczesałam włosy. Na tę wiadomość, nie ucieszyłam się za bardzo, a na samą myśl odechciewało mi się wszystkiego.

Wstałam z krzesła i podeszłam do łóżka, następnie położyłam się. Leniwym ruchem, wyjęłam spod poduszki mój telefon. Postanowiłam napisać do znajomej, która zawsze starała mi się pomóc.

Yuri: Jutro wracam na treningi 👊

HaNa: A nie miałaś przypadkiem za dwa tygodnie?

HaNa: Dobra domyślam się. Jak tak dalej pójdzie, to będzie gorzej 😡

Yuri: A co ja na to mogę? Dałam radę z dwoma kontuzjami, to dam radę z kolejnymi 😉

HaNa: I kogo ty oszukujesz? 👏

Yuri: ...

~*~

Przebrana w strój, ruszyłam na stadion, gdzie miałam się spotkać z trenerem. Chciał sprawdzić, jak bardzo pogorszył się mój stan przez kontuzję. Usiadłam na pobliską ławkę, na którą odłożyłam butelkę wody, a także zaczęłam ściągać opaskę uciskową z kolana. Następnie stanęłam na tor, aby się rozciągnąć.

Naprzeciwko mnie ćwiczyła drużyna piłkarska, przygotowując się do jutrzejszych zawodów. W pewnym momencie można było usłyszeć ich krzyki, ponieważ mój dawny przyjaciel strzelił gola. Nasze spojrzenie się skrzyżowało, lecz od razu odwróciłam się i ujrzałam siedzącą HaNę na ławce.

- Na pewno chcesz to zrobić? – zapytała, a ja tylko przytaknęłam.

Zawiązałam ciaśniej sznurówki od butów, po czym zaczęłam biec truchtem, aby bardziej się rozgrzać. W połowie trasy poczułam silny ból w kolanie, wiec od razu się zatrzymałam. Zaczęłam je masować, aby zmniejszyć nieprzyjemne uczucie.

- Wszystko w porządku? – Usłyszałam czyjeś pytanie, więc podniosłam wzrok. Moim oczom ukazał się Jeongguk, prychnęłam na jego pytanie i lekceważąc go zaczęłam dalej biec.

Mimo kłucia w kolanie przebiegłam całe kółko. Od razu złapałam za butelkę wody, aby zaspokoić pragnienie.

- Nic nie mówisz o tej sytuacji trenerowi, jasne? – rzekłam w stronę znajomej, która była zakłopotana całym wydarzeniem.

Po upływie pięciu minut przyszedł do nas trener, z którym się przywitałam. Nie chcąc marnować czasu ustawiłam się na linii startu, a gdy usłyszałam gwizdek, zaczęłam biec. Czułam ponowne szczęście móc znowu robić, to co uwielbiam. Sztuczny uśmiech został zastąpiony tym prawdziwym, szczerym.

Straciłam poczucie czasu i byłam już na mecie. Oparłam się rękoma o kolana, następnie zaczęłam ciężko oddychać.

- Nie spodziewałbym się, że pójdzie Ci, aż tak dobrze – stwierdził trener, gdy wyrównałam oddech.

Umówiliśmy się na kolejne spotkanie, a także pożegnaliśmy się. Ja ze znajomą ruszyliśmy do szatni, a on pokierował się w swoją stronę.

Zadowolona z dzisiejszego dnia, wracałam do domu. Ojciec rano poinformował mnie, że miał wrócić później niż zwykle. Wchodząc do mieszkania, zdziwiłam się, że drzwi był otwarty, a w środku było słychać czyjeś rozmowy. Pośpiesznie zdjęłam buty i ruszyłam za głosami, który były coraz głośniejsze.

Oniemiałam, ponieważ ujrzałam mojego trenera, a także ojca.

- Co tu się dzieje? – zapytałam.

- Ten pan już sobie pójdzie – odparł oschłym głosem ojczym, po czym zostaliśmy sami.

Spojrzałam na swojego tatę, jego rysy twarzy były ostre, miał także zaciśniętą szczękę. Stałam i oczekiwałam, aż wytłumaczy co tu się działo.

- Od dzisiaj, będę musiał znowu z tobą osobiście trenował – stwierdził, a ja nic z tego nie rozumiałam.

- Ale dlaczego?

- Nie musisz wiedzieć – fuknął zdenerwowany. – Jutro po szkole widzimy się na stadionie – rzekł.

Spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem, ponieważ nigdy nie mówił mi, jak dzieje się coś ważnego. Szybko wycofałam się z kuchni.

Wyszłam z domu, trzaskając przy tym drzwiami. Z moich oczu poleciało kilka kropel łez, ale od razu je starłam. Pokierowałam się nad rzekę Han, aby pobyć sama.

Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do mojej znajomej.

- Halo? – Usłyszałam w słuchawce.

- Ty powiedziałaś trenerowi, o tym zdarzeniu na torze? – zapytałam zdenerwowana.

- Co? Przysięgam, że nic nie mówiłam, tak jak prosiłaś! – rzekła.

- Jeżeli nie ty – zaczęłam. – Nie wierzę – szepnęłam, gdy domyśliłam się kto mógł mu to powiedzieć.

Rozłączyłam się, ponieważ nie miałam ochoty dalej rozmawiać. Na mojej twarzy nie było widać już tego szczerego uśmiechu. Jedno było pewne, że dostanę kontuzji szybciej, niż myślałam.

Nie mając pojęcia, gdzie się udać - ruszyłam na dach, jednego z wieżowców. Będąc na miejscu, usiadłam na krawędzi i spoglądałam na miasto. W nocy, zawsze było rozświetlone, co dawało olśniewający efekt. Od dziecka uwielbiałam podziwiać miasto nocą.

Wpatrywałam się w jeden punkt i zaczęłam rozmyślać o całej sytuacji z ojcem. Wiedziałam, że muszę wytrzymać jeszcze rok z nim, a po tym mogę bez wahania się wyprowadzić. Jednak obawiam się, do czego on może być jeszcze zdolny.

Siedziałam jeszcze z godzinę, po czym wróciłam do domu. W duchu modliłam się, aby rodziciel spał, ponieważ nie skończyłoby się to za kolorowo. 




Wybaczcie, że nudne ale początki takie bywają, kri
+ Rozdział miał być szybciej ale śmierć pociagowa i gra w lola 😂

Second chance || JungkookWhere stories live. Discover now