Rozdział 5

4.4K 299 31
                                    

  Będąc w szkole, dziewczyna z klasy powiedziała mi, że trener mnie szukał. Na długiej przerwie wraz z HaNą ruszyłyśmy do jego pokoju, gdzie zawsze przebywał. Zapukałam do drzwi, a gdy usłyszałam „proszę", weszłam do środka.

- O dobrze, że już przyszłaś – zaczął, będąc szczęśliwym.

- Dlaczego pan mnie wzywał? – zapytałam. Miałam nadzieje, że nie chodziło o mojego ojca.

- Chciałbym zapytać, czy nie weźmiesz udziału w zawodach, reprezentując nasza szkole – na te słowa odetchnęłam z ulgą.

- Jasne – zaczęłam, ale uświadomiłam sobie że nie wiem co na to mój rodziciel – tylko dam znać jutro – dodałam, a on przytaknął. Pewno się domyślił o co mogło chodzić.

Pożegnałam się i wyszłam z pomieszczenia. Pociągnęłam dziewczynę, po czym ruszyłyśmy na stołówkę. Zajęłyśmy wolny stolik przy oknie.

- Po co byłaś wzywana? – Wiedziałam, że HaNa należy do ciekawskich, więc w końcu by i tak o to zapytała.

- Mam reprezentować naszą szkołę w zawodach – odparłam beznamiętnie, wyciągając z plecaka śniadanie.

- A twój ojciec? – zapytała niepewnie.

- Jak się nie zgodzi, to nie musi wiedzieć, że będę brała udział – rzekłam i wgryzłam się w jedzenie.

Dziewczyna nie odpowiedziała, więc mogłam zając się moim śniadaniem. HaNa siedziała i stukała coś w telefonie, jednak jej wzrok wędrował za mnie. Spojrzałam na nią pytającą, a ona dawała dziwne znaki w moją stronę.

Zaśmiałam się z jej zachowania i chcąc nie chcąc, spojrzałam za siebie. Od razu pożałowałam tego, bo ujrzałam Jeongguka z jego znajomymi.

- Smacznego Yuri – rzekł Taehyung, a ja tylko lekko kiwnęłam głową w odpowiedzi.

- Słyszeliśmy, że bierzesz udział w zawodach – odezwał się Park i spojrzał na mnie złośliwie.

- Tak, biorę  – odpowiedziałam, udając że jestem pewna tych słów.

~*~


Siedziałam w salonie, czekając na powrót ojca. Byłam lekko spięta tym, jak mógł zareagować na moje pytanie. Gdy usłyszałam zwykłe zamknięcie drzwiami, to wiedziałam, że jest w lepszym humorze niż zawsze.

- Coś się stało? – zapytał, gdy stanęłam naprzeciwko niego.

- Tak właściwie – przeciągnęłam, udając zamyśloną. – Tak. Chodzi o to, czy mogłabym wystartować w zawodach szkolnych? – Zrobiłam maślane oczy w jego stronę, modląc się w duchu, aby się zgodził.

- Nie – odpowiedział gniewnie, a ja tylko westchnęłam. Próbowałabym go przekonać, lecz wiedziałam, że się nie zgodzi.

Kiwnęłam głową, złapałam za bluzę z krzesła i opuściłam dom. Ruszyłam w kierunku stadionu. Już z oddali było słychać krzyki grających, czy gwizdka. Usiadłam na stadionie, obok grupy dziewczyn, które były wciągnięte oglądaniem, jak drużyna piłkarska trenuje.  

~*~

- Tak, mogę wziąć udział w zawodach – odpowiedziałam trenerowi.

- To świetnie – klasnął w dłonie. – Zawody są za miesiąc, przyjdź dzisiaj po lekcjach na stadion, abyśmy mogli wybrać najlepszą czwórkę – stwierdził i dał mi jakąś kartkę w dłonie.

Naszą rozmowę przerwał dzwonek, ruszyłam do klasy na lekcję fizyki. Dosiadłam się do dziewczyny, rozpakowałam się i zaczęłam czytać ulotkę, którą dostałam.

Było na niej napisane, że to festyn wraz z zawodami międzyszkolnymi. Wszystko miało się odbywać w czasie, kiedy mój ojciec miał wyjechać, więc lepiej dla mnie.

  Po ostatniej lekcji przebrałam się w szatni wraz z dziewczynami. Gotowe pokierowałyśmy się na wyznaczone miejsce. Garstka ludzi siedziała na trybunach, a drużyna piłkarska na ławkach. Byli również inni ludzie, którzy prawdopodobnie też mieli przyjść. Zauważyłam oddaloną HaNę, więc podbiegłam do niej.

- Serio, twój tata się zgodził? – zapytała zszokowana, a ja przytaknęłam.

Nikt nie musiał wiedzieć, że nie.  

Zaczęłam wykonywać rozgrzewkę z dala od grupy dziewczyn. Gdy przyszedł trener, kazał nam dobrać się w pary. Wyszło, że zostałam sama, bo było nas nieparzyście. 

 - Ja mogę z nią pobiec – odezwał się Jeongguk do trenera, a ja patrzałam a niego zdenerwowana.

On się zgodził i kazał nam wszystkim stanąć koło startu i ustawić się. Ja z partnerem do biegu stanęliśmy na końcu.

- Co ty odwalasz? – zapytałam poirytowana.

- Po prostu chcę się z tobą – odpowiedział, po czym uśmiechnął się chytrze.

Nie dam ci wygrać.

Po dłuższym czasie, w końcu nadszedł czas na nas. Ustawiliśmy się na linii, a po usłyszeniu gwizdka, zaczęliśmy biec.

- Co już nie masz siły? – zakpił, gdy byliśmy w połowie trasy.

- Spierdalaj – burknęłam i starałam się wyjść na prowadzenie, lecz było ciężko.

Będąc na ostatniej prostej, wydawało się jak by chłopak zwalniał. 

- Co ty robisz? – zapytałam, lecz nie otrzymałam odpowiedzi. 

Ostatecznie, zostałam wybrana i trzy inne dziewczyny, a reszcie podziękował.

Second chance || JungkookWhere stories live. Discover now