Rozdział 21

3.2K 248 20
                                    

Jako iż był sobotni poranek, postanowiłam wybrać się na poranną kawę do pobliskiej kawiarni. Zamówiłam moje ulubione latte i zajęłam miejsce przy oknie.

Popijałam napój, przeglądając gazetę, która leżała na stole. W sumie pisali o tym samym, co zawsze. O koncertach zespołów kpop, jakiś dramach, czy wpadkach idoli, które czasami wydawały się zabawne. Nie mogło zabraknąć informacji o szalonych fankach. Pokręciłam niedowierzająco głowo czytając artykuł, który opisywał zachowanie kilku koreanek, które za wszelką cenę chciały wejść na scenę podczas koncertu.

Dokończyłam picie swojej kawy i zaczęłam zbierać się do wyjścia.

  – Hej Yuri! – dostrzegłam przed sobą uśmiechniętego Taehyunga.

– No cześć – rzekłam, wyrzucając kubek po latte. Ignorując obecność chłopaka, po prostu założyłam słuchawki, które wyjęłam z kieszeni. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Jeszcze i znowu by zaczął mówić ns temat Jeona. Włączyłam swoją ulubioną playlistę i ruszyłam przed siebie.

Postanowiłam wydać swoje ostatnie pieniądze na płytę zespołu. 

W sklepie dostrzegłam Jeongguka, który stał przy moim ulubionym regale, do którego sama chętnie podeszłam. Żadne z nas się do siebie nie odezwało.

– Jeongguk – zaczęłam po chwili, ponieważ przypomniało mi jedna sprawa, o której zawsze zapomniałam zapytać.

– Co? – zapytał, przeglądając dalej płyty.

– Mogę o coś zapytać? – zapytałam, a on przytaknął. – Pamiętasz tą sytuację na boisku, gdzie nagle zaczęło mnie boleć kolano, a ty się do mnie odezwałeś? – On oderwał wzrok od albumów i spojrzał na mnie.

– Tak i co w związku z tym? – Zapytał ponuro.

– To ty potem powiedziałeś o tym mojemu ojcu? – Chłopak, strzelił palcami u rąk, a także nerwowo poprawił swoje włosy.

– Nie – odparł. – Wydaje mi się, że to był Teahyung, bo też to widział i sam się tym zaniepokoił. – mruknął. – Poza tym, po co miałbym mówić twojemu ojcu o tym? – Wzruszyłam ramionami na jego pytanie.

  W sumie nie pamiętam, czy Taehyung też tam był. Mam za słabą pamięć, cholera.  

  – A jeszcze jedno – zaczęłam – Co to była za akcja, gdzie w nocy wyciągnąłeś mnie na plac zabaw, coś tam mruczałeś pod nosem i mnie zostawiłeś? – zapytałam zdezorientowana, a on się zaśmiał pod nosem.

  – Chyba za dużo wypiłem – stwierdził. –Mało co z tego pamiętam – skwitował.

  – Myślałam, że na zawał zejdę – odparłam. – Tak mnie wystraszyłeś!
– mruknęłam rozżalona.

  – Wybacz –  odpowiedział i uśmiechnął się pod nosem.

Pokręciłam niedowierzająco głową na jego zachowanie. Po paru minutach stwierdziłam, że nie ma płyty, na którą polowałam od pewnego czasu. Zrezygnowana opuściłam sklep. 

Postanowiłam ruszyć do domu, gdyż nie wiedziałam co powinnam ze sobą zrobić.

– Yuri!  – Usłyszałam swoje imię, więc się zatrzymałam i odwróciłam.  – Wypadło Ci  – rzekł, podając mi moje klucze.

– Dzięki  – rzekłam, zastanawiając się jak mogły mi wypaść.

– W sumie, może wyjdziemy gdzieś jutro? – zapytał.

  – Nie bardzo mogę  – mruknęłam.  – Jestem umówiona  – stwierdziłam, a on przytaknął.

Chłopak doszedł do wniosku, że pójdzie ze mną do przystanku autobusowego, ponieważ ma po drodze do domu.

– A jak tam przygotowania do zawodów?  – zaczął, a ja wzruszyłam ramionami.  – Ponoć ma być sporo ludzi, nawet chyba twój ojciec z ludźmi z pracy  – odparł po chwili.

Przeszły mnie dreszcze na ten fakt.

– Wiem  – skłamałam.  – Ale chyba zrezygnuje, znowu strasznie boli mnie kolano.

– Ty tak na poważnie?  – zapytał zdezorientowany, zatrzymując się.  – Przecież jak uda się wygrać, dostaniecie pieniądze i to będzie wasza szansa na dalsze startowanie w biegach  – odparł.

– Taa  – mruknęłam.  – O cholera! Do zobaczenia!  – krzyknęłam i pobiegłam do przystanku, ponieważ podjechał mój autobus.



Przepraszam, że tak długo czekaliście na jakikolwiek rozdział, ale mam trochę problemów życiowych i ciężko mi się zebrać za pisanie ;| 

Second chance || JungkookWhere stories live. Discover now