Rozdział 3

4.9K 352 17
                                    

Z udawanym entuzjazmem weszłam na teren szkoły, witałam się z ludźmi, których znałam. Miałam jeszcze dobre dwadzieścia minut do pierwszych zajęć, więc poszłam pod klasę. Niestety nie było jeszcze HaNy, z którą spędzam większość czasu w szkole.

Zajęłam jedną z wolnych ławek, po czym wyjęłam swój telefon, a także słuchawki. Z każdą chwilą puszczałam muzykę coraz głośniej, aby zagłuszyć swoje myśli. Prawą stopą tupał w rytm dobrze znanej mi piosenki.

Niemrawo spojrzałam na grupę chłopaków stojącą koło pobliskich schodów. Każdy z nich śmiał się, a Taehyung zawzięcie gestykulował rękoma. Nie mając pojęcia dlaczego, wszyscy w jednym momencie zaczęli mnie obserwować, więc szybko obróciłam głowę w drugą stronę, aby uniknąć ich spojrzeń. Ujrzałam zdyszaną HaNę, przez co wstałam z miejsca i przytuliłam na powitanie, jak miałam w nawyku. Zadzwonił dzwonek, więc pociągnęłam ją za rękę i  weszłyśmy do klasy, uprzednio schowałam telefon wraz ze słuchawkami.

- Jakieś plany na dzisiaj? – zapytała Hana, szepcząc.

- Ojciec kazał mi przyjść na stadion, ale nie pójdę – odpowiedziałam najciszej, jak potrafiłam.

Przestała wpatrywać się w swój zeszyt i spojrzała na mnie. Jej oczy jakby miały wylecieć z orbity, na co prychnęłam.

- Oszalałaś? Będzie jeszcze gorzej – Podniosła na mnie głos, przez co nauczycielka się na nas spojrzała.

Gdy wróciła do kontynuowania lekcji, odpowiedziałam:

- Będzie dobrze, zaufaj mi – Jednak nie byłam kompletnie pewna swoich słów.

~*~

Szybkim krokiem chciałam opuścić teren szkoły. Ojciec kazał mi na niego czekać, gdyby miał się spóźnić. Stanęłam na schodach i wzrokiem zaczęłam szukać w tłumie uczniów mojego ojca, ale na szczęście go nie było.

Ruszyłam przed siebie, lecz gdy miałam już skręcać, poczułam szarpnięcie za ramię. Niepewnie się odwróciłam i ujrzałam zipiącego ze złości tatę.

- A gdzie ty się wybierasz? – zapytał zdenerwowany.

Nie odpowiedziałam mu, ponieważ wiedziałam, że wyszłaby z tego wielka kłótnia. Niechętnie ruszyłam na stadion, a ojciec tuż za mną.

- Może dałbyś mi się przebrać? – Po jego wyrazie twarzy żałowałam, że zadałam to pytanie.

Stanęliśmy na torze, po czym on wyczekiwał, aż ustawię się do biegania.

- Nie będę biegać w mundurku – stwierdziłam, zakładając ręce na piersi.

W tamtym momencie nie bałam się tego, jak mógł zareagować mój ojciec.

- Jakaś ty głupia, nikt z tobą nie wytrzyma! Boże, czemu mam takie głupie dziecko – coś spadło na ziemię. Ach, to tylko moje poczucie wartości rozbiło się na milion kawałków.

Ze łzami w oczach, odbiegłam od niego. Gdy byłam oddalona na bezpieczną odległość, odwróciłam się. Ujrzałam ojca, który wpadł w furię.

Szłam dalej z opuszczoną głową, ponieważ nie chciałam, aby ktoś znajomy ujrzał moje zaszklone oczy. Wierzchem dłoni przetarłam łzy, a także wzięłam kilka głębokich wdechów na uspokojenie.

W pewnym momencie poczułam, jak z kimś zetknęłam się ramionami. Mimo bólu nie spojrzałam na osobę, na którą wpadłam.

Chciałam iść dalej, lecz poczułam szarpnięcie za nadgarstek, przez co wpadłam na ścianę. Niepewnie spojrzałam na napastnika, a moim oczom ukazał się Jeongguk.

- Coś ty taka smutna? – zakpił.

- Nie wiem, o co Ci chodzi – odpowiedziałam beznamiętnie, starając się odepchnąć go od siebie, lecz na marne.

- Wiesz co? – Popatrzałam na chłopaka pytająco. – Możesz oszukiwać wszystkich dookoła, uśmiechać się, śmiać – podszedł bliżej. – Udawać twardą, ale twoje oczy Cię zdradzają – szepnął mi do ucha, a ja poczułam się dziwnie.

- Możesz się odczepić? – fuknęłam zdenerwowana, a następnie wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i wyszarpałam się z jego uścisku.

Osunęłam się od niego, a następnie cofnęłam się kilka kroków do tyłu. Chłopak spojrzał na mnie, po czym posłała w moją stronę złośliwy uśmieszek. Obrócił się na pięcie, zostawiając mnie samą. Obserwowałam go, jak szedł do czasu, gdy zniknął mi z pola widzenia. Ruszyłam do przodu, kierując się na opuszczony plac zabaw.

Idąc, postanowiłam napisać do HaNy.

Yuri: Masz plany na dzisiejszy wieczór?

HaNa: Przyjeżdża rodzina na weekend.

HaNa: A co?

Yuri: A nic, nic.(-: Miłego spędzania czasu z rodziną.

Będąc na miejscu, rozejrzałam się wokół. Nic się tutaj nie zmieniło, jedynie pobliskie budynki, były w gorszym stanie. Usiadłam na jedną z huśtawek, po czym lekko się rozbujałam. Wróciłam myślami do jednego wydarzenia.

Siedziałam w piaskownicy, kończąc mój mały zamek. Wstałam z piasku i odwróciłam się, aby zawołać moją mamę. Niestety, nie było jej na ławeczce gdzie siedziała. Wróciłam wzrokiem do mojego zamku, który był niszczony przez jednego chłopaka. W moich oczach zebrały się łzy, prosiłam go, żeby przestał, lecz ten tylko się zaśmiał.

Spojrzał na mojego misia pandę, a następnie wziął ja do rąk i odszedł. Usiadłam na brzegu piaskownicy, po czym zaczęłam płakać jeszcze bardziej. W jednym momencie ktoś mnie zaczął szturchać w ramię, więc uniosłam głowę.

- Co się stało? – zapytał chłopczyk o ciemnych włosach, a także brązowych oczach.

- Tamten chłopak – wskazałam palcem – zabrał mi mojego misia.

Wstał, a także poszedł w kierunku gdzie wskazałam. Widziałam, jak rozmawia z nim, a po chwili dostaje maskotkę w swoje ręce. Odszedł do niego, następnie szedł w moją stronę z uśmiechem na twarzy.

- Proszę – rzekł, oddając mi misia.

- Dziękuję. Jestem Yuri – Wystawiłam w jego stronę rękę.

- Jestem Jeongguk – odpowiedział, ściskając moją rękę z uśmiechem.

Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, ponieważ tak zaczęła się nasza przyjaźń.

Second chance || JungkookWhere stories live. Discover now