Rozdział 20

3.4K 247 66
                                    

  Po godzinnym intensywnym bieganiu wróciłam do domu. Starałam się nie wracać myślami do tego, co powiedział Taehyung, lecz nie bardzo mi to wychodziło. Wzięłam szybki prysznic i zeszłam do salonu. Do wieczora leżałam, oglądając dramy w telewizji. Gdy usłyszałam pukanie do drzwi, jęknęłam niezadowolona, ponieważ nie chciało mi się wstawać, lecz jednak postanowiłam iść otworzyć.

– A co ty tutaj robisz? – zapytałam Jeongguka, będąc lekko zirytowaną jego obecnością, ponieważ przerwał mi oglądanie.

– Wychodzimy – stwierdził.

– Co? Ja nigdzie nie idę – uparłam się.

Westchnął cicho, poruszając niedowierzająco głową. Bez mojego pozwolenia wtargnął mi do domu.

– Znowu będę mieć przez ciebie problemy – mruknęłam cicho, aby chłopak nie usłyszał.

– Więc? – zapytałam, gdy znaleźliśmy się w salonie.

– Przebierz się i wtedy zobaczysz – skwitował uśmiechnięty, a ja się lekko przeraziłam. Nikt nie wie, co mu siedzi w tej głowie

Bez słowa zostawiłam go i pokierowałam się do swojego pokoju, gdzie się przebrałam. Założyłam czarne spodnie, białą bluzką, a do tego bluzę, która była odrobiną za duża.

Gotowa, wróciłam do chłopaka. Był tak pochłonięty pisaniem na telefonie, że nawet się nie zorientował, że stoją obok niego.

- Idziemy? – zapytałam.

- Ah! Już – skwitował, chowając telefon.

Szybkim krokiem wyszliśmy z mieszkania.

– Tak w ogóle, to gdzie idziemy? – odezwałam się po chwili. Kompletnie nie rozumiałam, dlaczego zabrał mnie na stację metra.

– Dowiesz się, jak będziemy na miejscu – odparł.

A może chce mnie wywieźć poza miasto i zabić?

Wzdrygnęłam się na tą myśl. Zaczęłam się rozglądać na boki, rzadko tu bywałam, lecz nic tutaj się nie zmieniło.

– Chodź – pociągnął mnie za rękę, mało co nie upadadłam na chodnik.

Spojrzałam na niego gniewnie, a on tylko prychnął pod nosem. Bardzo zabawne...

Jechaliśmy w nieznanym mi kierunku. Gdy przejechaliśmy cztery stacje, w końcu wydostaliśmy się z tego ścisku, jaki panował w środku. Odetchnęłam z ulgą.

– Serio? – zapytałam rozbawiona i szczęśliwa, gdy ujrzałam przed sobą wesołe miasteczko.

– Tak – rzekł, po czym ruszył do przodu.

Stałam wryta i nie mogłam ukryć zachwytu. Tak dawno tu nie byłam. Gdy ocknęłam się z transu, chłopak się oddalił ode mnie, więc szybko za nim pobiegłam, aby go nie zgubić.

– Co Cię natchnęło, aby mnie tu zabrać? – Jeongguk, nie zwrócił uwagi na moje pytanie, tylko zapłacił za nasze wejście.

Ponownie powtórzyłam pytanie, a on tylko wzruszył ramionami. Coś musiało być na rzeczy!  

  – To od czego zaczynamy? – Zadał pytanie, gdy byliśmy w centrum.

Rozejrzałam się dookoła, dostrzegłam wiele atrakcji. Nie potrafiłam się zdecydować, gdzie iść na początek. 

Bez słowa wskazałam na największy rollercoaster, który się tutaj znajdował. 

  – Jesteś pewna? – Zapytał rozbawiony, a ja przytaknęłam, będąc pewna swojego wyboru. 

Po piętnastu minutach stania w kolejce, w końcu wsiedliśmy do wagoników. Byłam szczęśliwa, jednak chłopak był jakiś przygaszony.

 – Coś się stało? – Byłam trochę zmartwiona jego zachowaniem, on tylko zaprzeczył ruchem głowy. – Na pewno? – dopytałam się.

  – Tak – odparł, lekko poirytowany.

– A co, może się boisz? – Chciałam się z nim trochę podrażnić. Uśmiechnęłam się chytrze, a on tylko westchnął.

Nim się zorientowałam, byliśmy u góry. Zjeżdżając słyszałam tylko krzyki ludzi. Zaśmiałam się z ich reakcji. Zjeżdżając można było poczuć wiatr we włosach, albo włosy w buzi. 

Niestety nasza przejażdżka szybko się skończyła, uradowana wysiadłam.

  –  Miałam rację? – Zaczęłam, łapiąc pod ramię chłopaka.

On mruknął coś niezrozumiałego, a ja zaśmiałam się. Pociągnęłam go do kolejnych atrakcji.

Podczas półtorej godziny, zdążyliśmy przetestować połowę atrakcji, a także obejść większość stanowisk jakie się tutaj znajdowały.  

Na sam koniec, weszliśmy do tak zwanego diabelskiego oka. Usiedliśmy blisko siebie. Unosząc się do góry, widok był zniewalający. Rozglądałam się, a także starałam się uchwycić cały krajobraz, robiąc zdjęcia telefonem. Gdy byliśmy na samej górze, mocno nami szarpnęło, a wagonik strasznie się zabujał, o mało co nie wypuściłam komórki.

  – Co się stało? – zapytałam zorientowana.

– Chyba – zaczął i się rozejrzał w dół. – Zacięło się – dodał bez emocji.

– Co? – Byłam w szok, a on wzruszył ramionami.

Cholera. W sumie...

  – Jeongguk – Postanowiłam zaryzykować i zapytać go o jedną rzecz.

Spojrzał na mnie, więc postanowiłam mówić dalej. 

– Ostatnio rozmawiałam z Taehyungiem, i... – zaczęłam, a on skupił całą swoją uwagę na mnie.

– Wspominał coś, abym się z Tobą nie zadawała, jak chcę uniknąć kompromitacji. Wiesz o co mu chodzi? – zapytałam, a on się lekko spiął.   

  – Wiesz, on zawsze mówi jakieś bzdury – zaśmiał się nerwowo.  –  Chyba mu nie wierzysz? Po co miałbym cię kompromitować? –  zapytał.

No własnie...

  – Skoro tak sądzisz – mruknęłam. – Nie było tematu i nie wspominaj mu o tym – poprosiłam, chociaż kompletnie nie wierzyłam Jeonggukowi. 

Zachowywał się jakoś dziwnie. Gdy przytaknął, kolejka gwałtownie ruszyła. 

Postanowiliśmy się zbierać, atmosfera między nami stała się jakaś dziwna. Praktycznie do końca drogi nie rozmawialiśmy ze sobą.

–  To ten – zaczęłam speszona – Dzięki za wyjście, mam nadzieję, że wyjdziemy jeszcze gdzieś – mruknęłam.

 Pożegnaliśmy się, a następnie weszłam do domu. Byłam w totalnej rozsypce. Muszę o tym porozmawiać z HaNą, może ona wpadnie na pomysł, o co może chłopakom chodzić. 

Second chance || JungkookWhere stories live. Discover now