3

4.7K 375 57
                                    

- Jestem Magnus Bane - odezwał się niższy, wyciągając rękę w jego kierunku.

- Alec Lightwood - przedstawił się i ścisnął niepewnie dłoń chłopaka. - Przepraszam, ale muszę już iść - oznajmił po chwili.

- Och...tak, jasne - powiedział zawiedzionym głosem, po czym dodał. - Jeszcze raz dzięki za znalezienie Prezesa.

- Prezesa? - spytał zaskoczony.

- Tak. Prezesa Miau. - Pokazał na białą kulkę znajdującą się w jego rękach.

Słysząc imię kota, Alec zaśmiał się powodując tym samym śmiech Magnusa.

- Oryginalne imię, jak na kota - oznajmił po uspokojeniu się.

- No jasne, że oryginalne, bo sam mu je nadałem - powiedział dumny z siebie i jeszcze raz wybuchli śmiechem.

- Sorry, ale już naprawdę muszę iść - stwierdził Alec, widząc, że się ściemnia.

- Spoko, ja też muszę się zwijać, bo ciotka pewnie się martwi, że tak długo mnie nie ma. Wiesz, obiecałem jej, że wrócę przed kolacją, a jestem już spóźniony od... - spojrzał na zegarek - od pół godziny.

- M-mam nadzieję, że n-nie będziesz mieć kłopotów przeze m...mnie - zająkał się brunet, spuszczając głowę.

- E tam, jak coś to zwale na Prezesa.

Słysząc to, Alec się uśmiechnął, a Magnus pomyślał - No nareszcie, a już myślałem, że nigdy nie zobaczę tego pięknego zjawiska na twojej przystojnej twarzy Alexandrze.

- Jak zawsze wszystkiemu winne biedne zwierzęta - odparł cały zarumieniony.

- No co, taka prawda, jeśli chodzi o mojego pupila, prawda Miau? - zwrócił się do kota, który oburzony głośno miauknął. Widząc reakcję kota oboje zaśmiali się i pożegnali mówiąc "cześć."

¤¤¤¤

Alec wchodząc do salonu zastał rodzeństwo oglądające jakiś film. Isabelle zauważając starszego brata uśmiechnęła i spytała zaciekawiona.

- Alexandrze Lightwood, gdzie zniknąłeś na tyle godzin?

- Byłem się przejść po okolicy, a widząc park postanowiłem posiedzieć tam chwilę. - Wzruszył ramionami.

- A poznałeś może kogoś ciekawego? - Poruszyła sugestywnie brwiami.

- Izzy! - jęknął załamany. Nie chciał powiedzieć rodzeństwu o spotkaniu Magnusa, bo wiedział, że będą próbowali zeswatać ich razem, a tego nie chciał. - Tak, Alexander Lightwood był gejem i był szczęśliwy, że rodzina zaakceptowała go takiego. Oczywiście na początku rodzice byli zszokowani i załamani tą wiadomością, ale zrozumieli, że chcą tylko jego szczęścia i kochają go bez względu na orientację seksualną.
Dlatego, gdy wyjawił im swój sekret zaczęło się swatanie ze strony Isabelle i Jace'a. A przed każdą randką w ciemno zainicjowaną przez nich, ciągle słyszał ten sam tekst "Alec, co ci szkodzi, to tylko jedna randka, no weź, a może to ten jedyny! "

- No, co? To tylko pytanie Alec. - Głos siostry wyrwał go z zamyślenia.

- Isabelle i ty też Jace, zrozumcie w końcu, że nie potrzebuje chłopaka.

- Ale to ty nie rozumiesz, Alec - odezwał się Jace wstając z kanapy i podchodząc do brata. - My się po prostu o ciebie martwimy. Jesteś zamknięty w sobie, unikasz jakichkolwiek relacji międzyludzkich, a jak już wyjdziesz z nami, powiedzmy na imprezę to spławiasz wszystkich zainteresowanych tobą. Po prostu chcemy byś znalazł osobę z którą będziesz szczęśliwy.

- Ale ja jestem szczęśliwy Jace. Mam was i nie potrzebuję nikogo innego.

- Wiemy o tym, ale zrozum Alec, że nie będziemy przy tobie zawsze. Kiedyś wyprowadzimy się i założymy rodziny, a ty zostaniesz sam jak palec - powiedziała Isabelle ze smutkiem w głosie.

- Jedliście już kolację? - zapytał brunet chcąc zmienić temat.

- Yyy... tak, mama zostawiła ci kanapki w kuchni - rzekła patrząc z niepokojem na brata.

- Okey, dzięki. Jestem głodny jak wilk. - Roześmiał się i poszedł do kuchni. Zostawiając zmartwionych nastolatków samych.

¤¤¤¤

Niebieskooki leżąc już w swoim łóżku, rozmyślał o słowach młodszych...
Co ja myślałem? Że co? Że będę mieszkał przez całe życie z rodzeństwem? - Nie, ja w ogóle nie myślałem - stwierdził, przyznając rację rodzeństwu.

- Ale to nie dało im prawa, by zmuszać mnie do randek z obcymi chłopakami! Przecież ja sam mogę kogoś sobie znaleźć! - powiedział wściekły do siebie.

Po chwili wziął głęboki oddech próbując się uspokoić i zamknął oczy wspominając dzisiejszy dzień. - stanie w korku, przyjazd i rozpakowanie się, spacer, park, znalezienie kota, poznanie i rozmowa z Magnusem Bane'm...

- Magnus Bane - wymamrotał z uśmiechem na twarzy i oddał się w objęcia Morfeusza.

Tylko Ty // MalecWhere stories live. Discover now