Epilog

4.5K 230 74
                                    

Dwa miesiące później.

Brunet od przeprowadzonej rozmowy z Bane'em znów zaczął otwierać się przed rodziną i znajomymi. Z każdym dniem coraz częściej się uśmiechał, a mniej płakał - z czego wszyscy jego bliscy byli zadowoleni. A gdy przeszłość wracała i znów stawał się smutny, Magnus przychodził do niego i zagadywał go lub zabierał na spacer, by trochę się rozluźnił - co mu przeważnie się udawało. Alec dzięki wsparciu czarnowłosego uzmysłowił sobie, że nie warto się tak zadręczać, bo przez to traci każdą sekundę swojego życia na użalanie się, a nie na to co jest dla niego najważniejsze - czyli na rodzinę i swojego cudownego chłopaka, który akurat zadzwonił do jego drzwi.

- Alexandrze, Magnus przyszedł! - zawołała Maryse z salonu.

Brunet, słysząc swoją matkę założył szybko swoje spodnie i ruszył do szafy po wyprasowaną już wcześniej koszulę, którą nie zdążył założyć przez obce dłonie na swojej klatce piersiowej.

- Cześć kochanie - wymruczał mu w ucho Bane.

- C-cześć - wydusił z siebie zarumieniony nastolatek. - Magnus proszę nie rozpraszaj mnie teraz - powiedział, gdy poczuł ciepłe dłonie błądzące po swoim ciele.

- Seksownie wyglądasz w tych spodniach, wiesz - rzekł czarnowłosy i pocałował go w szyję. Alec, słysząc komentarz i czując usta na swojej skórze zapowietrzył się i powoli obrócił się w stronę swojego chłopaka.

- Magnus, nie dzisiaj - mruknął, z trudem powstrzymując się, by nie rzucić się na niego.

- Okey, to gdzie mnie dziś porywasz? - spytał zaciekawiony, siadając na łóżku i z przygryzioną wargą spojrzał na ubierającego się bruneta. - Restauracja, kino, a może...

- Mówiłem, niespodzianka - przerwał mu, podchodząc do niego i chwytając za rękę pociągnął go w stronę drzwi.

- Ale...

- Żadne "ale" Magnus. Dziś jest twój dzień, więc proszę cię nie zadawaj mi pytań, bo się wkurzę i z pewnością nie zrobię tego co chciałem... - przerwały mu usta przylegające do jego warg.

- Spokojnie, przepraszam. Nie będę już ci marudził - wyszeptał i z uśmiechem na ustach dodał : - A teraz weź wypuść powietrze, bo mi tu jeszcze zemdlejesz i prowadź młodzieńcze.

- Okey, chodź staruszku.

- Ej, tylko nie staruszku! - burknął Bane, na co usłyszał zniewalający śmiech swojego chłopaka.

¤¤¤¤

- Java Jones? - spytał nastolatek, wchodząc do budynku. - Alec, nie wiem czy pamiętasz, ale my tu byliśmy - stwierdził, posyłając córce właścicielki ciepły uśmiech.

- Najlepszego Magnus! - krzyknęli jego przyjaciele, wychodząc z zaplecza z wielkim tortem.

- A wy co tu robicie? - spytał zaskoczony, tuląc wszystkich po kolei. - Myślałem, że...

- Ach, nawet w swoje urodziny masz nas dość?! - Simon wyrzucił teatralnie ręce ku górze, po czym znienacka przyciągnął kuzyna do mocnego uścisku. - Bądź miły, albo zginiesz w swoje dziewiętnaste urodziny - ostrzegł z uśmiechem, prowadząc go w stronę naszykowanego stołu. 

- Dobra, przepraszam - mruknął, siadając na jednym z wolnych krzeseł. - A tak dla twojej wiadomości Simon, rzadko mam was dość. - Zaśmiał się, czochrając go po włosach.

- Magnus! - obruszył się, odtrącając jego dłoń. - Pamiętaj, jutro się zemszczę.

- Tak, tak. - Pokiwał głową, rozglądając się po pomieszczeniu. - Jakoś tu pusto - stwierdził, zauważając puste stoliki umieszczone tuż pod ścianą.

Tylko Ty // MalecWhere stories live. Discover now