Trwała czwarta kwarta. - Brunet widząc, że jego drużyna przegrywa dwoma punktami, a pozostały czas starczy im na rozegranie jednej akcji, wziął głęboki oddech i rozpoczął grę. -Choć był bardzo zmęczony i czuł każdy mięsień, dawał jak zawsze z siebie wszystko. Omijał przeciwników, szukał niekrytych osób, odbierał trudne piłki i rzucał. - Bardzo lubił ten sport. Dzięki niemu mógł wyładować swoje negatywne emocje oraz zapomnieć o wszystkich problemach. Wystarczyło kilka minut gry, a już stawał się lżejszy i szczęśliwszy. - Sekundy upływały bardzo szybko. - Alec widząc, że zostało 10 sekund odebrał piłkę od zawodnika, wykiwał z łatwością przeciwnika i rzucił z linii za trzy punkty trafiając prosto do kosza. Sędzia zagwizdał kończąc tym samym mecz.
- Wszyscy do mnie! - Usłyszał głos w-fisty. - Dobra robota panowie - powiedział Hodge Starkweather, gdy wszyscy ustawili się w rzędzie. - Przypominam, że w środę odbywają się eliminacje do szkolnej drużyny koszykarskiej. Wszystkie osoby zainteresowane mogą się zapisać u mnie. - Wzrok zatrzymał na Alecu. - Koniec zajęć, możecie już iść.
Brunet ruszył razem z innymi do szatni. Chciał wreszcie się przebrać w coś suchego i napić wody. Lecz jego plany popsuł Starkweather.
- Lightwood! Zostań na chwilę. - Usłyszał Alec i z mocno bijącym sercem podszedł do nauczyciela.
- T-tak? - spytał niepewnie.
- Mam nadzieję, że spotkamy się na eliminacjach - oznajmił patrząc na niego uważnie.
- Przykro mi, ale nie mam zamiaru zapisywać się do drużyny.
- Och... Alexandrze powiem ci jedno. Masz wielki talent, którego mogą ci wszyscy pozazdrościć. Nie zmarnuj go - rzekł i ruszył do drzwi. - Przemyśl to jeszcze! - dodał i wyszedł zostawiając niebieskookiego samego.
¤¤¤¤
Lightwood siedział z Magnusem na stołówce jedząc drugie śniadanie. Odkąd wyszedł z szatni ciągle myślał o słowach nauczyciela. - Naprawdę mam talent? Przecież w szkole są osoby lepsze ode mnie, na przykład Jonathan, albo Sebastian... To po co im ja?
- Alec? - Usłyszał Magnusa, który machał mu przed oczami.
- Mhm?
- O czym tak myślisz?
- A... nic takiego.
- Okey. W takim razie, co chciał od ciebie Hodge? - spytał jednocześnie zaniepokojony i ciekawy odpowiedzi.
- E... nie ważne. - Spuścił głowę. Nie chciał mu mówić o drużynie, bo wiedział, że Bane będzie go namawiał, żeby się zgodził - a tego nie chciał.
- Alexandrze. - Wziął jego dłoń w swoją i ścisnął dodając otuchy. - Co się stało? Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?
- Bo to nic takiego - wymamrotał, patrząc na ich splecione dłonie.
- Jak tak. To powiedz mi.
- Ale...
- Żadne ale, Alec. - przerwał mu stanowczo Bane.
- Okey. Powiem ci, ale musisz mi obiecać, że nie będziesz się wtrącać.
- Dobrze, obiecuję.
Brunet podniósł głowę i spojrzał w piękne oczy kolegi. Zaczął niepewnie. - Hodge chciał bym zapisał się do drużyny koszykarskiej.
- To wspaniale! - krzyknął szczęśliwy Bane.
- Magnus! - syknął na niego.
- Przepraszam. To, co? Zgodziłeś się? Powiedz, że tak - powiedział uśmiechnięty brązowooki.
CZYTASZ
Tylko Ty // Malec
FanfictionAlexander Gideon Lightwood- zamknięty w sobie chłopak, trzymający się jedynie rodziny. Magnus Bane-otwarty na ludzi, lubiący imprezy nastolatek. Czy Alec otworzy się i wpuści do serca kogoś spoza rodziny?