20

3.5K 292 19
                                    

- Nareszcie sami - westchnął szczęśliwy brunet. - A już myślałem, że stamtąd nie wyjdziemy żywi.

- Co, nie podobało ci się? - Zaśmiał się Bane.

- Nie śmiej się tylko skup się na drodze.

- Okey, niech ci będzie. - Przewrócił oczami. - Alec, dobrze już się czujesz? - spytał, przypominając sobie o stanie swojego chłopaka.

- Yhm. - Pokiwał głową. - Dlaczego pytasz?

- Izzy mówiłeś...

- Magnus, to była tylko gra - przerwał mu. - Nie miałem już ochoty nigdzie z nimi wychodzić.

- Osz ty kłamczuchu! A ja się o ciebie martwiłem - oburzył się nastolatek.

- Na serio mi uwierzyłeś? - Podniósł brew. - A wszyscy mi mówią, że ze mnie okropny kłamczuch. - Zaśmiał się.

- Oj, nie śmiej się ze mnie.

- Nie śmieje się z ciebie Magnus, tylko tak po prostu.

- Okey, powiedzmy, że ci wierzę - stwierdził. - A wracając, podobało ci się?

- Na początku nie za bardzo, ale jak się pojawiłeś to... było całkiem znośnie.

- Znośnie? - syknął oburzony.

- No przecież mówię. - Zaśmiał się.

- Okey. W takim razie, ostatni raz ratowałem cię przed niechcianą randką.

- Mi tam pasuje. - Wzruszył ramionami.

- Alec!

- No dobra. Tylko się z tobą droczę, Magnus. - Położył swoją rękę na jego kolanie. - Tak naprawdę, to było cudownie jak na randkę grupową.

- Alec, nie rozpraszaj mnie, bo prowadzę - mruknął brązowooki.

- O co ci chodzi?

- Ręka.

- Oj, sorry. - Zarumienił się i odsunął swoją dłoń od jego krocza. - N-nie zauważyłem. N-naprawdę...

- Daj spokój. Nic się przecież nie stało. W porę zareagowałem. - Zaśmiał się, a brunet bardziej zaczerwienił się. - A uwierz mi, że z niechęcią zwróciłem ci uwagę.

- Przestań...

- Muszę się zgodzić z tym przysłowiem. Jak to szło?... Ach, tak! Cicha woda brzegi rwie.

- Magnus! - syknął czerwony jak burak.

- No dobrze, ty mój seksowny chłopaku.

- Nienawidzę cię!

- A ja Cię kocham. - Spojrzał z czułością na błękitnookiego.

- Ja Ciebie też kocham. - Odwzajemnił spojrzenie i dodał. - Skup się na drodze.

- Ty to potrafisz zniszczyć chwilę, Lightwood. - Zaśmiał się i na chwilę chwycił jego dłoń.

¤¤¤¤

Gdy podjechali pod dom niebieskookiego, czarnowłosy przyciągnął nastolatka bliżej siebie i wpił się w jego usta. Alec z wielką przyjemnością oddał pocałunek. Za co Magnus uśmiechnął się i pogłębił go, przybliżając się jeszcze bardziej do niego. Pobudzony brunet wplótł swoje palce w ciemne włosy chłopaka, który zamruczał z przyjemności i zjechał dłonią z szyi Aleca na plecy. Czując wybrzuszenie w swoich spodniach otrzeźwiał momentalnie i z niechęcią oddalił się od Lightwooda. Przez moment w ciszy wpatrywali się w swoje oczy. Nie musieli nic mówić. Ich oczy wszystko im powiedziały, co chcieli wiedzieć. 

Zaczerwieniony Lightwood złapał dłoń chłopaka i musnął ją swoimi ustami przyczyniając się tym do przyspieszenia - już i tak szybko bijącego - serca brązowookiego.

- Alec, musisz już iść? - spytał z nadzieją brązowooki. Nie chciał kończyć ich pierwszej - pokręconej - randki. Chciał pobyć choć chwile ze swoim chłopakiem sam na sam. Bez wścibskiej Izzy, zakręconego Simona, czy irytującego Jace'a, który z pewnością usłyszał samochód Lightwooda i przygląda im się przez okno. Mieli być tylko oni dwaj i nikt więcej.

Alec, słysząc pytanie nastolatka uśmiechnął się szeroko i pokręcił energicznie głową.

- Nie muszę jeszcze iść. Mamy jeszcze spokojnie dwie godziny, by wrócić przed Izzy i Simonem. Choć coś czuje, że wrącą po północy - stwierdził, po czym podniósł brew do góry. - Więc? Co chcesz robić?

- Zaczekaj chwilkę - mruknął, po czym wyszedł z zamyśleniem z auta i spojrzał w niebo. Zdziwiony zachowaniem chłopaka, Lightwood wyszedł za nim i machnął dłonią przed jego nosem.

- Przecież to ja jestem ten bujający w obłokach, a nie on - pomyślał wciąż machając dłonią. - Magnus. Hej, co ci j...

- Już wiem! - wykrzyknął radośnie i pociągnął zaskoczonego bruneta w stronę jemu tylko znaną.

Z początku szli bardzo szybko, lecz po kilku metrach brązowooki zwolnił i zaczął rozglądać się dookoła. Wiedział, że to miejsce jest w pobliżu, dlatego zatrzymał się na środku drogi i zamknął oczy, chcąc przypomnieć sobie zamazany wizerunek sprzed kilku lat.

Za to Alec patrzył na niego jak na wariata i rozglądał się wokół nich, by nic ich przypadkiem nie potrąciło. Było dość ciemno, a oni znajdowali się w cieniu i dodatkowo ubrani byli w czarne ciuchy, dlatego o tragedie było łatwo. 

- Chodź Alexandrze - rzekł nastolatek, przechodząc na drugą stronę drogi i kierując się w stronę drzew.

Alec - coraz bardziej zaniepokojony - szedł w ramie w ramie z chłopakiem i rozglądał się niespokojnie po otaczającym ich lesie. Ale będąc już pod koniec dróżki zatrzymał się gwałtownie i otworzył szeroko usta z niedowierzania.

- To jest...

- Piękne - dokończył zadowolony czarnowłosy i podszedł do ławki znajdującej się nieopodal małego jeziorka.

- Tak, piękne - przytaknął niebieskooki i usiadł obok swojego chłopaka. - Jak tu trafiłeś? - spytał podziwiając krajobraz.

 - Jak tu trafiłeś? - spytał podziwiając krajobraz

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Miałem osiem lat. To był pierwszy raz, gdy przyjechałem sam do ciotki i Simona na wakacje. Byłem wtedy tak bardzo samotny i smutny, że ciocia postanowiła mnie jakoś pocieszyć. Dlatego pewnego dnia zabrała mnie i Simona na jak to określiła "przygodę życia". Kazała nam się ciepło ubrać i spakować trzy koce, termosy z wcześniej przygotowaną herbatą i jedzenie, które zrobiła dzień wcześniej. A sama spakowała do bagażnika dwa namioty wraz ze śpiworami i oczywiście teleskop, z którym w tamtych czasach rzadko się rozstawała. Gdy byliśmy już gotowi na przygodę, ciotka zabrała jeszcze aparat i przyjechaliśmy właśnie tutaj. Wiesz, to w tym miejscu pierwszy raz od dłuższego czasu poczułem, że naprawdę żyłem. Tutaj pierwszy raz biwakowałem, jadłem pianki, słuchałem strasznych opowieści o duchach, nauczyłem się pływać - chociaż bałem się wody. To tutaj zbliżyłem się do Simona i cioci oraz poczułem, że komuś naprawdę na mnie zależy - mówił, patrząc z uśmiechem w gwiazdy. - Alexandrze. - Chwycił jego dłoń w swoją i spojrzał mu w oczy. - Nie wiem czy mi uwierzysz, ale ja też kiedyś byłem nieśmiały.

- Masz rację, nie wierzę ci - mruknął, po czym oboje wybuchli śmiechem.

- Wiedziałem. - Pokręcił z rozbawieniem głową i przyciągnął Lightwooda do namiętnego pocałunku.

Tylko Ty // MalecWhere stories live. Discover now