34

2.5K 222 17
                                    

Dni mijały jeden za drugim. Alec tak był zajęty Magnusem, że nie zauważył zbliżającej się rocznicy śmierci jego brata i ojca. Dopiero kiedy któregoś popołudnia siedział przed telewizorem i oglądał wiadomości przypomniał sobie co wydarzyło się dwudziestego trzeciego kwietnia, dwa lata temu.
Widząc relacje z wypadku samochodowego, w którym zginęła czteroosobowa rodzina, rozpłakał się i na cały dzień zamknął się w swoim pokoju. Zmartwione stanem nastolatka rodzeństwo nachodziło go i pytało co się stało, lecz on cały czas odpowiadał, że nic i siłą wyrzucał ich z pokoju.

Cały tydzień spędził zamknięty w swoim pokoju, wciąż płacząc i przeglądając zdjęcia w łóżku.

Nie otwierał nikomu, nawet swojej matce i Magnusowi - do którego nie odzywał się przez całe dnie i noce.

Do szkoły też nie chciał chodzić - przez co kłócił się z Maryse, aż do takiego stopnia, że uciekał z domu na pół dnia.

Nadszedł dwudziesty trzeci kwiecień. Zmartwiony Magnus postanowił w końcu postawić na swoim i dowiedzieć się co dzieje się z Aleciem.
Dlatego od razu po wstaniu z łóżka, wziął szybki prysznic, ubrał się w jakiekolwiek ciuchy i zjadł śniadanie.

- Magnus, gdzie wybierasz się tak wcześnie? - Usłyszał poważny głos swojej ciotki. - Zamknij te drzwi i odwróć się do mnie jak do ciebie mówię - rzekła i skrzyżowała ręce na piersi. - Słucham? - spytała, gdy z niechęcią wykonał polecenia.

- Idę do Aleca...

- O tej porze? Magnus nie wiem czy ty wiesz, ale jest czwarta rano i większość ludzi o tej godzinie jeszcze śpi.

- Ale... ja nic nie poradzę, że się o niego martwię, ciociu - stwierdził czarnowłosy i usiadł na schodach - co ona po chwili również uczyniła.

- Oj, przecież wiem. - Położyła dłoń na tej jego. - Nie martw się o niego, aż tak bardzo. Wiesz według...

- Że co? Jak ja mam się o niego nie martwić, jak widzę, że z nim dzieje się coś złego - stwierdził szybko Bane i spojrzał jej w oczy. - Wiesz ciociu, kiedy poznałem Aleca również mało się odzywał i był wycofany. Ale z tego co wiem od Izzy, to nigdy nie kłócił się z mamą, nie zamykał się na cały dzień w pokoju i nie uciekał z domu. Ale, to co najbardziej mnie martwi to to, że on całymi dniami płacze i nie odzywa się do nikogo. Nawet mi odpowiada tylko półsłówkami. Dlatego proszę nie mów mi, że mam się o niego nie martwić.

- Kochanie mi nie chodzi o to, że w ogóle masz się o niego nie martwić - powiedziała i starła jego pojedynczą łzę z policzka. - Wiesz prędzej mi chodzi o to, żeby dać mu chociaż chwilę samotność. Wydaje mi się, że Alec przypomniał sobie o czymś co go zraniło w przeszłości i dlatego zachowuje się tak, a nie inaczej...Wiesz, jak twój wujek zmarł też zachowywałam się jak Alec przez jakiś czas. A później dzięki tobie i Simonowi wzięłam się w garść i już, aż tak bardzo nie zadręczam się tym.
Dlatego...

- Ciociu, ale Alec nie stracił męża. - Kobieta roześmiała się i pokręciła z niedowierzaniem głową.

- Magnus, przecież wiem. Ale z tego co mi mówisz to wygląda mi na depresję po czyjejś śmierci. Ale tego niestety nie jestem pewna.

- To co mam zrobić? - spytał z nadzieją w głosie.

- Powiem ci tak. Jedyne co możesz zrobić to wspierać go i nie napierać na niego.

- Czyli jedyne co mogę teraz zrobić to: przytulenie go bez wypytywania co się stało i siedzenie przy nim w ciszy?

- Jaki ty jesteś mądry. - Uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek. - Tak o to mi chodziło, kochanie.

- Dzięki za radę. Kocham cię ciociu - powiedział i mocno się do niej przytulił.

- Też cię kocham skarbie - rzekła i pocałowała go w czubek głowy. - Dobra, ja niestety muszę iść do pracy - westchnęła po dłuższej chwili i wstała ze schodów.

- Jeszcze raz dziękuje. - Posłał jej delikatny uśmiech i pobiegł do siebie, stwierdzając, że pójdzie do bruneta, kiedy ten będzie sam w domu.

¤¤¤¤

Wybiła godzina jedenasta. Magnus wyszedł z domu i ruszył w kierunku domu Lightwooda. Gdy po dziesięciu razach dzwonienia poddał się i odwrócił, by odejść stamtąd - drzwi się otworzyły, a w nich stanął zmarnowany brunet.

Magnus, widząc go uśmiechnął się delikatnie i mocno przytulił swojego chłopaka, który o dziwo odwzajemnił uścisk i wpuścił go do środka.

Czarnowłosy od razu bez słowa udał się do pokoju niebieskookiego i usiadł na łóżku. Tak jak przypuszczał pod łóżkiem leżała sterta zużytych chusteczek i album, którego po dłuższym zastanowieniu nie ruszył z miejsca. Niecałą minutę później przyszedł brunet ze szklanką wody.

- Proszę - powiedział jedynie, podając mu naczynie i usiadł na drugim końcu łóżka, przyciągając kolana do klatki piersiowej.

Magnus odstawił pustą szklankę na biurko i przysunął się bliżej chłopaka tak by stykali się ramionami. Siedzieli w tej pozycji około godzinę nic do siebie nie mówiąc. Magnus dając tym samym czas chłopakowi, a Alec bojąc się i nie wiedząc co powiedzieć: Prawdę czy skłamać, że wszystko w porządku i znów przez kilka lat skrywać to głęboko w sobie przed światem?

Po intensywnym myśleniu nie wytrzymał i wybuchł płaczem.

Zaniepokojony Bane nagłym ruchem obok siebie, spojrzał na chłopaka, a widząc, że ten drży objął go ramieniem i delikatnie pogłaskał po plecach.

Brunet wtulił się w niego i cicho pociągnął nosem.

- Magnus? - wymamrotał cały we łzach.

Czarnowłosy mocno go przytulił i pocałował w czubek głowy.

- Tak, Aniele?

- Dziękuje, że jesteś - powiedział Lightwood i uniósł głowę, by spojrzeć mu w oczy. - I przepraszam, że musisz oglądać mnie w takim stanie.

- Alec, za nic mnie nie przepraszaj. Bardzo cię kocham i nie przeszkadza mi jak w tej chwili wyglądasz. Nadal jesteś moim uroczym i seksownym chłopakiem. Nawet z zaczerwionymi oczami i nosem. - Zaśmiał się cicho, ścierając spływające łzy po jego czerwonych policzkach.

- Jak ja ciebie bardzo kocham - mruknął i lekko dotknął ust Bane'a. Po czym wtulił się w jego klatkę piersiową.

- Nie wątpię - szepnął i jeszcze mocniej go przytulił.

Tylko Ty // MalecWhere stories live. Discover now