26

2.9K 238 22
                                    

Tydzień spędzony u ciotki przeleciał Lightwoodowi bardzo szybko - a to za sprawką Bane'a, z którym pisał całe dnie i noce, opowiadając mu co się działo. Gdy całą rodziną podjechali pod swój dom, Alec szybko wyskoczył z samochodu i pobiegł pod dom czarnowłosego. Nie kłopocząc się z dzwonkiem, wszedł do środka i ruszył do góry. Gdzie otwierając drzwi od pokoju ukochanego, napotkał przeszkodę, która po chwili ustąpiła i wydała głośny jęk. Zdziwiony Lightwood wszedł do środka i zamarł z przerażenia. - Przed nim stał czarnowłosy z krwawiącym nosem, którego uciskał dłonią. Bane, widząc przerażonego bruneta, uśmiechnął się pocieszająco i podszedł do niego.

- Bardzo za tobą tęskniłem. - Przytulił mocno Lightwooda. - Kiedy wróciliście? - spytał, nieznacznie odsuwając się od chłopaka.

- Krwawisz - stwierdził niebieskooki, lekko dotykając jego krwawiący nos. - Bardzo cię przepraszam, ja naprawdę nie...

- Daj spokój. - Przewrócił oczami. - Za chwilę mi przejdzie - stwierdził i pociągnął bruneta na łóżko.

- Okey, niech ci będzie - przytaknął i wyjął z kieszeni chusteczki, podając je poszkodowanemu nastolatkowi.

- Dzięki - mruknął Bane i schylił głowę. - To kiedy przyjechaliście? - ponowił pytanie, gdy poczuł się lepiej.

- Przed chwilą - powiedział i spojrzał na rozbawionego chłopaka. - Co cię tak śmieszy? - Podniósł brew.

- I przybiegłeś do mnie od razu po przyjeździe? - Uważnie spojrzał na bruneta, który tylko przytaknął i spuścił głowę.

- Przepraszam, jja nie...

- Alec. - Podniósł jego głowę i spojrzał w błękitne oczy. - Kocham cię - mruknął i pocałował swojego chłopaka.

- Ja ciebie też kocham. - Zarumienił się i oddał pocałunek, przyciągając nastolatka bliżej siebie tak, że nie było między nimi przerwy. Stęsknieni za sobą chłopcy, tak zatracili się w pieszczocie, że nie zauważyli w pokoju obecności osoby trzeciej.

Simon, widząc scenę przed sobą, uśmiechnął się i usiadł na krześle znajdującym się naprzeciwko łóżka brązowookiego - skąd miał najlepszy widok na zakochanych w sobie nastolatków. Po pewnym czasie przyglądania się im, stwierdził, iż sceny miłosne z filmu nie dorównują tej dziejącej się na jego oczach. Romanse puszczane w telewizji były dla niego zbyt udawane i przewidywalne. Za to scena w pokoju Bane'a była rzeczywista, przesłodka i nie wiadomo było, co się wydarzy. Na przykład taki Simon Lewis, nastolatek z Brooklynu, kuzyn rozrywkowego i pełnego uroku Magnusa Bane'a wpadnie na pomysł, zrobienia intymnego zdjęcia dwóm chłopakom. - Dlatego gdy sytuacja wymykała się spod kontroli, wyjął telefon i trzymając komórkę tak jakby robił im zdjęcie, krzyknął: 

- Uśmiech!

Rozpaleni chłopcy od razu odsunęli się od siebie i spojrzeli na uśmiechniętego Lewisa. Alec, widząc telefon w jego ręce, spuścił cały czerwony wzrok na swoje dłonie. Za to wściekły Magnus podbiegł do kuzyna i wyrwał mu telefon, sprawdzając galerię. A nie widząc żadnego zdjęcia w ich wykonaniu, trzepnął kuzyna w głowę.

- To za to, że nas podglądałeś - powiedział i znowu go uderzył. - A to za nie zrobienie zdjęcia.

Lightwood słysząc ostatnie zdanie, wstał z łóżka i z morderczym wzrokiem trzepnął swojego chłopaka w głowę. Wstrząśnięty czarnowłosy spojrzał na niego i jęknął.

- Za co...

- Za to "nie zrobienie zdjęcia" - zacytował wściekły nastolatek.

- Alec, ty zawsze, wszystko bierzesz do siebie - stwierdził brązowooki, przytulając rozzłoszczonego bruneta.

- A ty zawsze ze wszystkiego żartujesz - mruknął zaczerwieniony Lightwood, wtulając się w niego jeszcze bardziej.

- To może ja zostawię was samych - rzekł Lewis, ruszając w stronę drzwi.

- Teraz to chcesz nam nie przeszkadzać? - bardziej stwierdził niż spytał czarnowłosy.

- Oj nie bądźcie na mnie źli. - Odwrócił się, napotykając zabójcze oraz spokojne spojrzenie. - To nie ja zostawiam na oścież otwarte drzwi, gdy jestem w dwuznacznej sytuacji. - Zaśmiał się, za co oberwał od Aleca w brzuch. - Magnus, ale ty masz na niego zły wpływ! - jęknął skulony.

- Nieprawda! - obaj wykrzyknęli w tym samym czasie.

- Okey, niech wam będzie - powiedział i wyszedł z pokoju, nie chcąc znów oberwać od jednego z nich i dodał w myślach: - I tak wiem swoje.

¤¤¤¤

Gdy zostali w pokoju sami, Bane złapał chłopaka za rękę i pociągnął na dół. Zaskoczony Lightwood zatrzymał się i spojrzał na niego zdezorientowany.

- Magnus, gdzie ty mnie ciągniesz? Przecież... Myślałem, że zostaniemy u ciebie.

- Jest taki ładny dzień, szkoda go przesiedzieć w domu - stwierdził nastolatek, ubierając kurtkę.

- Ładny? - zdziwił się brunet. - Magnus, przecież pada śnieg i jest strasznie zimno.

- Nie marudź tylko się ubieraj - ponaglił go, gotowy do wyjścia Bane.

- Okey, jak będę chory to...

- Zajmę się tobą - rzekł uśmiechnięty nastolatek.

- Magnus! - krzyknął zarumieniony brunet.

- No co? - Wzruszył ramionami. - Przecież to nic złego zająć się swoim chorym chłopakiem.

- Oj, uwierz, że nie chciałbyś się mną zajmować - rzekł pewny siebie, niebieskooki. - Gdy jestem chory, to nikt ze mną nie potrafi wytrzymać.

Czarnowłosy zaśmiał się, słysząc odpowiedź swojego chłopaka. Wiedział, że wyolbrzymia co do tego. Według niego, przebywanie z brunetem należało do najbardziej przyjemnych rzeczy jakie mógł robić. W jego towarzystwie człowiek mógł miło spędzić czas, porozmawiać na różne ciekawe tematy - no oprócz imprez, oczywiście. Dlatego nie mógł uwierzyć, że taki cudowny chłopak może działać komuś na nerwy, więc postanowił sobie, że jak niebieskooki będzie chory to spędzi z nim dużo czasu, by sprawdzić czy rzeczywiście mówił on prawdę.

- Lubię wyzwania - stwierdził Bane, posyłając nastolatkowi szeroki uśmiech.

- Dobra, idziemy? - spytał gotowy niebieskooki.

- Tak - pokiwał głową i wyszli z budynku.

Tylko Ty // MalecWhere stories live. Discover now