16

3.2K 274 21
                                    

- W końcu weekend - wymruczał Alec rozciągając się i chwilę później schodząc z łóżka. - Ech... wypadałoby coś zjeść - stwierdził, słysząc burczenie w brzuchu. - Ale najpierw prysznic. - Ruszył do łazienki.

¤¤¤¤

Wchodząc do kuchni zauważył Maryse przygotowującą śniadanie.

- Dzień dobry - powiedział wyjmując sok z lodówki.

- Dzień dobry, kochanie - rzekła nakładając naleśniki na talerze.

- Czy ja czuje naleśniki! - Ujrzeli zadowolonego Jace'a wchodzącego do pomieszczenia razem z Izzy.

- Tak, dobrze czujesz. A teraz siadajcie do stołu i jedzcie póki ciepłe - odparła ich mama.

- Smacznego - wymamrotał brunet zaczynając jeść.

¤¤¤¤

- Co będziecie dzisiaj robić? - spytała Maryse wkładając brudne naczynia do zmywarki.

- Ja wychodzę spotkać się z Clary. - Uśmiechnął się blondyn.

- A wy? - spojrzała się na Izzy i Aleca.

- Wybieramy się do kina - odparła zadowolona brązowooka.

- Razem? - zdziwił się Jace.

- Jasne, że tak - odparła. - Coś ty taki zdziwiony? - Uniosła brew.

- Po prostu zaskoczyliście mnie. - Wzruszył ramionami. - Zawsze, gdy wyciągałaś Aleca do kina okazywało się, że... - przerwał widząc proszący wzrok siostry. - Serio, znowu to samo? Nie rozumiem, dlaczego Alec zawsze się na to nabiera? Jakby to był pierwszy raz to wiadomo. Ale teraz? Przecież to już trzeci raz!

- Co się okazywało? - spojrzał podejrzliwie na rodzeństwo.

- Alexandrze - zaczęła Maryse, odciągając jego uwagę od rodzeństwa. - Czy możesz pójść do sklepu kupić mleko? - zaskoczył się.

- O, co tu chodzi? Co chciał powiedzieć Jace? Dlaczego mama wyskoczyła nagle z tym mlekiem? O, co im chodzi?! Przecież, tylko idziemy do kina! Co w tym dziwnego? 

- Pójdziesz? - spytała po raz drugi.

- T-tak, już idę. - Ruszył w stronę drzwi.

¤¤¤¤

- Dzieci mam nadzieję, że nic nie kombinujecie za plecami Alexandra - odezwała się Maryse, po wyjściu bruneta z domu.

- Nic złego mamo - rzekła Isabelle z niewinnym uśmiechem.

- No dobrze, wierzę wam - powiedziała i ruszyła do drzwi. - Aha! Jeszcze jedno. Jeżeli przez was Alec stanie się znowu zamknięty w sobie i smutny to będziecie mieli ze mną do czynienia - ostrzegła i wyszła z pomieszczenia.

- Jace! O mało co by się wydało! - krzyknęła wściekła brunetka.

- Izzy. Wybacz, ale nie rozumiem po co go umawiasz za jego plecami i to z nieznajomymi. A właśnie z kim tym razem? - odezwał się blondyn.

- Jaki ty jesteś zapominalski - westchnęła. - Przecież mieliśmy coś zrobić by Alec był z Magnusem.

- Magnusem? - zdziwił się. - Jakim... ach tak! Zapominałem. To co wymyśliłaś?

- Dowiesz się później - powiedziała i wstała. - A teraz chodź do salonu, bo Alec zaraz wróci.

¤¤¤¤

Całą drogę do sklepu przeszedł rozmyślając o słowach Jace'a.
Dopiero tam, uzmysłowił sobie - dzięki dwóm chłopakom, co chce zrobić jego siostra.

Brunet stojąc przy lodówkach usłyszał nagle znajome głosy. Zaciekawiony o czym rozmawiają jego sąsiedzi podszedł bliżej ich.

- Na szczęście stoicie tyłem do mnie. - Lekko się uśmiechnął.

- To ty, idziesz do kina z Isabelle Lightwood? - zdziwił się Magnus.

- Co! Ale, jak to? Zaraz, zaraz, przecież... Izzy! - krzyknął w myślach niebieskooki.

- Nie wierzysz mi? - Szatyn uniósł brew.

- Simon - westchnął czarnowłosy. - Nie obraź się - położył dłoń na jego ramieniu - ale, jak nie zobaczę tego na własne oczy to ci nie uwierzę.

- Wiedziałem, że tak będzie, ale spoko.

- Czyli nie gniewasz się?

- Oczywiście, że się gniewam, ale mam dla ciebie niespodziankę. - Uśmiechnął się.

- Jaką? - zapytał podekscytowany Bane.

- Nie powiem ci. - Wzruszył ramionami i zaczął iść w stronę kasy.

- Simon! - Ruszył za nim z Aleciem na ogonie. - No, powiedz. Błagam! - jęknął.

- Okey, powiem ci tylko, że będziesz świadkiem mojej randki z Izzy.

- Ale jak? - Zmarszczył brwi.- Przecież nie zabierzesz mnie ze sobą.

- Nic więcej nie powiem. - Zapłacili i wyszli ze sklepu, zostawiając Aleca wściekłego nie tylko na siostrę, ale i na mamę i brata.

¤¤¤¤

- Wróciłem - rzekł spokojnie, wchodząc do salonu, gdzie jak zwykle przebywała jego rodzina. - Co robiliście, jak mnie nie było? - spytał obojętnym tonem, a w duchu bardzo ciekawiło go to.

- A... pomogliśmy mamie trochę posprzątać - odparł Jace wzruszając ramionami.

- Już ci wierzę! Przecież ty nigdy nie sprzątasz.

- Tak wcześnie? - zapytał z udawanym zdziwieniem.

- Alexandrze, przecież później nie będzie was w domu - stwierdziła rzeczowo Maryse.

- I ty przeciwko mnie! Rodzona matka!

- Okej, rozumiem. - Poszedł włożyć mleko do lodówki, a później ruszył do swojego pokoju wypełnić swój plan zemsty; przygotowany w drodze powrotnej do domu.

Tylko Ty // MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz