7

4.2K 348 10
                                    

Alec siedział w pokoju, próbując odrobić zadane na jutro lekcje, ale za nic w świecie nie potrafił się na tym skupić. Ciągle miał przez oczami sytuację ze szkoły. Nie wiedział dlaczego, ale nie dawało mu to spokoju, więc zostawił wszystko i ruszył do drzwi, chcąc załatwić to jak najszybciej.

- Gdzie idziesz? - Podskoczył, słysząc głos Jace'a z salonu.

- Przejść się. - Wzruszył ramionami. - Jakby mama lub Izzy pytała, to powiedz, że wrócę za godzinę. Okey?

- Spoko. - Uśmiechnął się zadziornie. - Baw się dobrze Alexandrze.

Alec przewrócił oczami i wyszedł na zewnątrz. Będąc przed domem obrócił się sprawdzając, czy Jace przypadkiem go nie podglądał. Upewniony, że tak nie było ruszył w kierunku domu Bane'a.

¤¤¤¤

Gdy, już stał pod drzwiami sąsiada i zaczęły targać nim wątpliwości, co do jego przyjścia, drzwi otworzyły się, a w nich stanął zaskoczony brązowooki.

- Cz-cześć - zająkał się.

- Hej. - Magnus uśmiechnął się i zaprosił bruneta do środka. - Chcesz coś do picia?! - zapytał wchodząc do kuchni, zostawiając niebieskookiego samego. Zaniepokojony brakiem odpowiedzi ze strony chłopaka, ruszył do salonu, aby sprawdzić, czy coś się nie stało. Widok, który tam zastał sprawił, że jego serce przyspieszyło, a na twarz wpełzł wielki uśmiech. Musiał przyznać, że widok bawiącego się z kotem Aleca był bezcenny. - Alec, chcesz coś do picia? - spytał po raz drugi.

- Nie, dziękuje. - Spojrzał na niego z radością w oczach, która po chwili zniknęła. 

Magnus widząc, że bruneta coś dręczy, podszedł do niego i chwycił za rękę sprawiając, że ten wstał z miejsca.

- M...Magnus, j-ja chciałem... - zaczął niepewnie.

- Spokojnie - przerwał brunetowi i podniósł jego podbródek, żeby spojrzeć w jego oczy. - Chodź, pójdziemy do mnie, bo jak znam życie za chwile zjawi się mój kuzyn.

- Okey - przytaknął.

¤¤¤¤

Siedzieli w ciszy przez kilka minut, rozmyślając, jak zacząć rozmowę. Brązowooki chciał przytulić bruneta i spytać, co się stało, ale bał się, że w taki sposób wystraszy tylko kolegę zamiast mu pomóc, więc czekał, aż sam niebieskooki zacznie rozmowę. Ale gdy minęło naprawdę sporo czasu, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.

- Alec - zaczął i usiadł blisko niego. - Proszę powiedz mi, co się stało, że jesteś taki smutny?

- P-przepraszam - powiedział cicho, wciąż spoglądając na swoje dłonie.

- Za co? - Zdziwił się czarnowłosy.

- Z-za moje dzisiejsze zachowanie.

- Oj, Alexandrze - westchnął i wziął jego dłonie w swoje. - Nie musisz mnie przepraszać. Przecież nic złego się nie stało. - Spojrzał w jego przepiękne błękitne oczy, uśmiechając się lekko.

- Magnus, przecież się stało.

- Tak? - Podniósł brew. - Czyli co dokładnie? Bo wybacz, ale ja nie pamiętam, że coś złego mi zrobiłeś, by teraz za to przepraszać.

- Nie odzywałem się do ciebie przez cały dzień tylko dlatego, że mnie okłamałeś.

- Alec, Alec. - Bane pokręcił głową z lekkim uśmiechem. - Przecież byłeś na mnie zły i miałeś do tego stuprocentowe prawo. I powiedzmy sobie szczerze, że należało mi się.

Tylko Ty // MalecWhere stories live. Discover now