24

3.4K 244 21
                                    

Piątek to dzień na który wszyscy czekają z utęsknieniem. Jedyną osobą, która chciała wymazać ten dzień z kalendarza był Alexander Lightwood. To właśnie w ten dzień miał przyprowadzić swojego chłopaka do domu, by przedstawić go swojej mamie - co bardzo go stresowało. Przejęty obiadem brunet, chodził cały tydzień w nerwach, które z każdym kolejnym dniem zwiększały na sile. A gdy nadszedł ten "okropny" dzień to Alec miał ochotę uciec z domu i nie pokazywać się w nim przez kilka kolejnych dni. Dlatego, gdy zadzwonił dzwonek, szybko spakował się i wybiegł z sali z Magnusem na ogonie. Będąc przy swoim samochodzie odetchnął głęboko i otworzył drzwi - które po sekundzie zostały zamknięte przez brązowookiego. Wystraszany Lightwood podskoczył do góry, po czym widząc zmartwioną minę swojego chłopaka spuścił głowę.

- Alec, nie bój się tego obiadu - powiedział spokojnie Bane i przytulił roztrzęsionego bruneta. - Zobaczysz, to będzie cudowny dzień - zapewnił go i zaprowadził do drzwi ze strony pasażera, po czym mu je otworzył. - Będzie bezpieczniej jak ja poprowadzę - stwierdził, widząc niezrozumienie w błękitnych tęczówkach. Gdy wsiedli do samochodu i zapieli pasy, Bane ruszył w stronę ich osiedla.

- Magnus, a ty przypadkiem nie byłeś dzisiaj autem? - spytał Lightwood, po kilku minutach przebytej drogi.

- Byłem, ale dałem Simonowi kluczyki, by wrócił jakoś do domu. - Wzruszył ramionami.

- Czyli ty wiedziałeś, że ja...

- Oczywiście, że tak - odpowiedział nie dając dokończyć brunetowi pytania. - Alec, przecież ty przez cały ten tydzień chodzisz zestresowany. Nie potrafisz chociaż na chwilę się zrelaksować. A widząc, że nawet koszykówka ci w tym nie pomaga to z tobą naprawdę dzieje się coś niepokojącego.

- Magnus, aż tak źle ze mną nie jest - wymamrotał niebieskooki, odwracając wzrok w stronę okna.

- Alexandrze, mnie nie nabierzesz - zapewnił go Bane, gdy podjechali po dom bruneta. - Alec spójrz na mnie, proszę. - Dotknął czule jego policzka, a gdy Lightwood odwrócił się w jego stronę, nastolatek pocałował go krótko i powiedział. - Nie ważne, co by się działo nie opuszczę cie nawet o centymetr.

- Obiecujesz?

- Obiecuję. - Uśmiechnął się do niego, co odwzajemnił niebieskooki. - O wiele lepiej - dodał Bane i wyszli z auta.

¤¤¤¤

- Już jesteście? - Usłyszeli radosny głos Isabelle dobiegający z salonu.

- T-tak, jesteśmy - wyjąkał jej starszy brat.

- Nie stresuj się tak, przecież mama nie zje ci Magnusa - zapewniła go siostra.

- No nie wiem Izzy - westchnął nastolatek. - Jestem bardzo smaczny - odparł z uśmiechem czarnowłosy.

Alec słysząc swojego chłopaka roześmiał się, co wywołało śmiech u dwóch pozostałych osób.

- Przepraszam cię Magnus. - Spojrzała na niego, a później na brata. - Jednak lepiej go pilnuj, bo nic z tym nie wiadomo. - Mrugnęła do niego i ruszyła do kuchni. - Obiad za pięć minut! - Usłyszeli jej krzyk zza drzwi.

- To co, siadamy? - spytał pewniejszy siebie Lightwood.

- Jasne. - Bane chwycił jego dłoń i pociągnął na kanapę. - Trochę nie wygodna - stwierdził, rozsiadając się na niej.

- No, twoja jest sto razy wygodniejsza - przytaknął z uśmiechem brunet.

Nastolatek widząc trochę rozluźnionego chłopaka przybliżył się do niego i przytulił do swojego boku, całując czubek jego głowy.

Tylko Ty // MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz