8

4.1K 336 11
                                    

Gdy dzwonek zwiastujący koniec lekcji zadzwonił, chłopak od razu się spakował, wyszedł z budynku i ruszył do parku. Gdzie po kilku minutach drogi usiadł na "swojej" ławce, przymknął oczy i pogrążył się w swoich myślach. - Park okazał się jedynym miejscem, gdzie mógł chociaż na chwilę uciec od swoich obowiązków, rodziny oraz od Magnusa Bane'a z którym zakolegował się; co bardzo go zdziwiło. - Alec nigdy nie lubił poznawać nowych ludzi, a jak już do tego dochodziło, to podchodził do nich z dystansem, stawał się małomówny oraz ostrożny, a z Magnusem? - Z Bane'm było... zupełnie odwrotnie. W jego towarzystwie brunet otwierał się, stawał się coraz pewniejszy siebie, rozmowny oraz weselszy. Można by powiedzieć, że znajomość z czarnowłosym dobrze na niego wpłynęła, bo nie tylko w towarzystwie Bane'a, Alec zachowywał się inaczej. Jego znaczną zmianę zauważyli oczywiście jego najbliżsi. Zawsze ponury i odizolowany brat coraz częściej uśmiechał się i mniej zatracał w swoich myślach. - Lecz jedno się nie zmieniło, a chodziło tu o skrytość nastolatka. Gdy rodzeństwo pytało go, co jest powodem jego zmiany, a raczej kto? Alec zawsze mówił im, że jest taki jaki był i w ogóle się nie zmienił. -Lightwood nie zauważył swojej przemiany. Nie zauważył, że mniej czasu spędza w swoim pokoju przy książce, mniej chodzi smutny i zatracony w myślach. - Alexandra myśli, co ostatnio zauważył - spoczęły na Magnusie. Lightwood coraz częściej myślał o Bane. - O jego przepięknych, orzechowych oczach, w których można zatonąć. Cudownym uśmiechu, którym zaraża wszystkich będących w pobliżu. Słodkich ustach, które kuszą by ich spróbować. O jego ramionach, w których może się schować przed całym światem. Głosie, którego chociaż jeden wypowiedziany wyraz uspokaja nerwy. O gładkich, ale twardych dłoniach, od których dotyku serce bruneta przyspiesza swój rytm...

- Hej! - Usłyszał nagle radosny głos kolegi.

- C-cześć. - Spojrzał zdziwiony na Bane'a. - Co ty tutaj robisz?

- Mogę się dosiąść? -  Szeroko się uśmiechnął i usiadał przy brunecie.

- Po co pytasz? Jak nie czekasz, aż odpowiem?

- Z grzeczności. - Wzruszył ramionami. - To mogę czy nie? - spytał ponownie.

- Hmm... niech pomyśle. - Udał zamyślonego i próbując się nie zaśmiać rzekł. - Nie. Nie możesz. - Spojrzał poważnie w oczy towarzysza.

- Och.. dobra rozumiem. Już znikam ci z oczu. - Zesmutniał i wstał z ławki. - To narazie. - Ruszył nie czekając na odpowiedź Lightwooda.

Alec widząc smutnego Bane'a wstał z ławki i pobiegł za nim. - Oj, Magnus. Dlaczego zawsze bierzesz wszystkie moje słowa na poważnie? Co ja nie mogę żartować, a ty tak? - pomyślał i położył mu rękę na ramieniu, by go zatrzymać.

- Źle mnie zrozumiałeś - rzekł, gdy stanęli. Spojrzał mu w oczy i uśmiechnął się do niego, co odwzajemnił Bane. - Nie chciałem byś usiadł...

- Alexandrze - przerwał mu czarnowłosy i dodał ze smutkiem w głosie. - Nie musisz się tłumaczyć, naprawdę rozumiem, że chcesz pobyć sam..

- Oj. Magnus. - Pokręcił głową z niedowierzaniem. - Daj mi chociaż raz skończyć. Chciałem się z tobą przejść po parku, a nie spławić.

- Serio?

- Jasne, że tak. - Zaśmiał się. - Dlaczego zawsze bierzesz moje słowa na poważnie? Co?

- A czemu nie? - Wzruszył ramionami i uśmiechnął się. - Przecież nie mam powodu, by ci nie wierzyć.

- Ale czasem żartuje, a ty się smucisz, bo mi wierzysz. - Spuścił głowę i ruszył ścieżką przed siebie.

- Oj, Alec, Alec. - Ruszył za nim. - Przecież wiem, kiedy mówisz poważnie, a kiedy nie.

- Taa, już to widzę. - Spojrzał w bok na czarnowłosego. - To dlaczego przed chwilą byłeś smutny? Hmm?

- A... dzisiaj akurat nie spostrzegłem, że żartujesz. - Wzruszył ramionami. - Gdy cię zobaczyłem siedzącego na ławce, pogrążonego w myślach to wahałem się, czy podejść, czy nie. A jak oznajmiłeś, że chcesz zostać sam to zrozumiałem, że źle zrobiłem.

- Ach. Ty to jesteś dziwny Magnus - westchnął cicho brunet. - Nie wiem, czy zauważyłeś, ale ja prawie w każdej chwili odpływam. I wszyscy mi przeszkadzają nie licząc się z moim stanem. A ty? Boisz się mi przeszkadzać. - Uśmiechnął się. - Jesteś jedyną osobą, która tego nie robi.

- Szczerze? - Spojrzał w błękitne oczy towarzysza, zatrzymując się na chwile. - Nie zauważyłem, że pogrążasz się w myślach. No... może dwa razy ci się zdarzyło, ale nie tak jak dzisiaj.

- Co masz na myśli? - Zaciekawił się.

- Alec. - Zaśmiał się i zaczął. - Stałem przed tobą chyba z pięć minut. Machałem ci ręką przed oczami i robiłem głupie miny, a ty nic. Dopiero, gdy krzyknąłem ocknąłeś się.

- Naprawdę?

- Yhm. - Bane pokiwał głową z uśmiechem na ustach. A Lightwood zaśmiał się z samego siebie, zastanawiając się jak to możliwe, że aż tak się zamyślił.

- Przepraszam, że cię nie zauważyłem. - Spojrzał przepraszająco na brązowookiego.

- Nie musisz przepraszać - stwierdził i spytał, uśmiechając się zadziornie. - Alexandrze. Czy możesz mi wyjawić o czy tak zawzięcie myślałeś? A może o kim?

- Nie, nie mogę. - Niebieskooki ruszył szybko ze spuszczoną głową, czując, że robi się czerwony na twarzy.

- Dlaczego?! - Usłyszał tuż obok siebie.

- To tajemnica - wymamrotał wciąż wpatrując się w swoje buty. Po chwili nie uwagi wpadł prosto w ramiona Bane'a. Czarnowłosy mocno chwycił Lightwooda w objęcia, tak, że Alec nawet szarpiąc się nie wyswobodził się z uścisku. - Magnuss... puść mnie... no weź.. nie wygłupiaj się! - jęknął cały zarumieniony.

- Nie puszczę cię póki mi nie powiesz - oznajmił poważnie, ale z uśmiechem.

- O nie! Nie powiem ci! - brunet krzyknął, wiercąc się w jego ramionach. - No... puść!

- Mówiłem, że nie. 

- Proszę - powiedział zmęczony, przerywając próby wyszarpania się z objęć chłopaka. - Magnus. Proszę.

- To powiedz, a puszczę cię. Aniele - rzekł cicho do jego ucha. Przyprawiając go tym samym o gęsią skórkę i szybsze bicie serca. A na ostatnie słowo, aż kolana mu zmiękły. - Dobrze, że mnie mocno trzymasz, bo z pewnością bym upadł z wrażenia. Chociaż jedyny plus w tym jest  - stwierdził w myślach i nieświadomie wtulił się w brązowookiego. - Proszę, proszę. Ty chcesz się uwolnić, czy nie? Bo powiem ci, że twoje zachowanie pokazuje zupełnie co innego. - Zaśmiał się cicho Bane, gdy poczuł, że Alec wtulił się jeszcze bardziej i zamruczał nieświadomie. - O czym znowu tak myślisz?

- Hmm?

- O czym myślisz?

- O niczym - rzekł i dodał. - Naprawdę przepraszam.

- Ale za... Alec! - krzyknął łapiąc się za nogę, podskakując przy tym. Za to brunet szybko zwiał krzycząc na pożegnanie "przepraszam" i "do jutra".

¤¤¤¤

Wszedł szybko do domu i nie zwracając uwagi na pytające miny rodziny, ruszył do swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz. Miał tylko nadzieję, że nie będą chcieli wiedzieć, co się stało i gdzie tak długo był - co na szczęście się nie stało. Brunet cały wieczór myślał o wydarzeniu w parku, a z powodu wyrzutów sumienia nie potrafił zasnąć, aż do trzeciej w nocy.

Tylko Ty // MalecWhere stories live. Discover now