Kilka dni później.
- Uwaga, mamy już wyniki tegorocznego konkursu cukierniczego - powiedziała Jia Penhallow. - Mam zaszczyt ogłosić, iż w tym roku konkurs na największą ilość sprzedanych ciastek wygrały Aline Penhallow i Helen Blackthorn. Gratuluje dziewczyny. - Uśmiechnęła się i wręczyła im dyplomy.
- To było ustawione - mruknął pod nosem niezadowolony Bane.
- Daj spokój - szepnął brunet z uśmiechem na twarzy.
- Co daj spokój? Alec, przecież mogliśmy się tego spodziewać - jęknął i spojrzał na niebieskookiego. - Dlaczego się uśmiechasz? - Uniósł brew. - Przyznaj Alec, że coś dosypałeś do naszych ciastek.
- Nic nie dosypałem. Po prostu... Magnus nie wszystkim smakuje to co tobie i Simonowi.
- Okey? To jak nic przy nich nie majstrowałeś to z czego się tak cieszysz? - spytał ciekawy. - Tylko nie mów, że z przegranej - zastrzegł szybko.
- Ale to prawda. - Wzruszył ramionami. - Magnus przecież ty wiesz, że jakbyśmy wygrali to musielibyśmy wyjść na środek.
- No wiem i co z tego?
- Ja nie lubię być w centrum uwagi - wymamrotał nastolatek.
- Oj, Alexandrze - westchnął i potarł mu ramię w geście otuchy.
¤¤¤¤
- Jesteśmy! - krzyknął Jace zamykając za wszystkimi drzwi wejściowe. - Mamo!
- Uspokój się. - rzekł spokojnie brunet. - Widać przecież, że jeszcze nie wróciła z pracy.
- Dobra, to kto gotuje? - spytał blondyn patrząc raz na siostrę, a raz na brata.
- Ja! Chcę wypróbować nowy przepis, który znalazłam - powiedziała Izzy z uśmiechem na ustach.
- Może zamówimy pizze - odrzekł Alec patrząc porozumiewawczo na brata.
- Tak, pizza to dobry pomysł - zgodził się blondyn. - Jestem bardzo głodny - stwierdził i obaj spojrzeli błagająco na Isabelle.
- Okej. Niech będzie pizza - mruknęła pokonana Izzy. - To wy ją zamówcie, a ja pójdę się przebrać. - Ruszyła do swojego pokoju. - Tylko bez papryki! - krzyknęła za drzwi.
Bracia spojrzeli na siebie i krzyknęli w tym samym czasie. - Ty zamawiasz!
- No dobra, to ja zamówię - powiedział starszy pod wpływem błagającego wzroku blondyna.
- Dzięki. - Jace uśmiechnął się i ruszył do siebie. - Odwdzięczę się!
- Jasne, jasne. Już to widzę - mruknął pod nosem i ruszył po ulotkę pobliskiej pizzerii.
¤¤¤¤
- Jace, otwórz! - krzyknął Alec ze swojego pokoju.
- Nie mogę!
- Izzy!
- Co!
- Pizza! Otwórz drzwi!
- Już! Tylko wezmę pieniądze! - krzyknęła wściekła i poszła do drzwi po drodze narzekając na braci.
- Cześć. - Otworzyła drzwi, a w nich stał wyższy o kilka centymetrów przystojny szatyn o brązowych oczach, który patrzył się na nią jak na ósmy cud świata. - Zamawiałaś pizze?- spytał pokazując na pudełko.
- Tak, dzięki - powiedziała, obierając je i płacąc.
- Jestem Simon Lewis. - Wyciągnął rękę przedstawiając się.
- Isabelle Lightwood. - Uśmiechnęła się i uścisnęła jego dłoń.
- Lightwood? - spytał zdziwiony.
- Tak, coś nie tak?
- Nie, tylko...
¤¤¤¤
Nadszedł wieczór. Alec z racji tego, że nie miał nic do roboty, leżał w swoim pokoju i czytał książkę. Po przeczytaniu kilku stron usłyszał pukanie do drzwi.
- Wejdź, Izzy! - krzyknął odkładając książkę.
- Skąd wiedziałeś, że to ja? - spytała rzucając się na łóżko i obracając w jego stronę.
- Proste. - Wzruszył ramionami. - Jace wyszedł na randkę z bodajże Clary Fray z jego klasy, a mama dzwoniła, że będzie za kilka minut, więc jesteśmy sami.
- A właśnie się zastanawiałam, gdzie go wcięło - stwierdziła i znacząco uśmiechnęła się do niebieskookiego.
- O nie! Izzy, nie zgadzam się! - krzyknął wiedząc co się za chwile stanie.
- Alec, nie rozumiem o co ci chodzi - powiedziała z miną niewiniątka.
- Oj, ty już dobrze wiesz o co mi chodzi. - Stanowczo spojrzał jej w oczy i odparł. - Posłuchaj mnie uważnie. Nie pójdę z tobą na żadną imprezę.
- Dlaczego?! - pisnęła oburzona.
- Bo nie!
- To nie jest odpowiedź, Alec!
- Jak nie jest?! Jak jest! - Jeszcze mi kłótni pod koniec dnia brakowało! Super! Czy może być jeszcze gorzej?! - pomyślał wściekły.
- Okej. Uspokójmy się i porozmawiajmy, jak normalni ludzie - powiedziała Isabelle biorąc głęboki wdech. - Już? - Spojrzała na brata, który przytaknął. - Jeszcze raz, dlaczego nie chcesz iść na imprezę?
- Przecież ci mówiłem. Nie chce i już.
- Daj mi sensowne wytłumaczenie, a dam ci spokój. Obiecuję. - Przyłożyła dłoń do serca.
- Jedno? - spytał podejrzliwie.
- Jedno.
- W takim razie... nie chce iść na imprezę, bo to nie są moje klimaty.
- Okey. To jest sensowne wytłumaczenie.
- Naprawdę? - zdziwił się. - Coś jest nie tak. Przecież ona nigdy nie odpuszcza w sprawie imprez. Co ona kombinuje?
- Jasne, że tak. - Uśmiechnęła się do niego.
- Czyli odpuścisz mi? - spytał chcąc mieć pewność.
- Przecież obiecałam.
- Dzięki - szepnął przytulając ją.
- Alec? - wymruczała mu w klatkę piersiową.
- Tak?
- Jak nie chcesz iść na tą imprezę, to może pójdziemy razem do kina? Co?
- Ale tylko we dwoje? - spytał po chwili.
- We dwoje.
- W takim razie okej. - Wypuścił siostrę z uścisku i oboje położyli się na łóżku. - A kiedy chcesz iść? - mruknął patrząc w sufit.
- W sobotę ci pasuje? - Spojrzała na rozluźnioną twarz bruneta.
- Może być. - Uśmiechnął się i zamknął oczy.
- To ja cię już zostawię. - Pocałowała brata w czoło. - Dobranoc - rzekła i nie czekając na odpowiedź wyszła z pokoju.
- Dobranoc - wymamrotał i opadł w objęcia Morfeusza.
YOU ARE READING
Tylko Ty // Malec
FanfictionAlexander Gideon Lightwood- zamknięty w sobie chłopak, trzymający się jedynie rodziny. Magnus Bane-otwarty na ludzi, lubiący imprezy nastolatek. Czy Alec otworzy się i wpuści do serca kogoś spoza rodziny?