19

3.3K 291 25
                                    

Wybiła godzina dziewiętnasta. Gotowi Lightwoodowie zmierzali w stronę kina. Alec był bardzo zestresowany - nie tym, że musi grać przed siostrą i Simonem. Tylko tym, że dziś miał mieć randkę z Magnusem. No powiedzmy sobie szczerze pierwszą randkę ze swoim chłopakiem - no, która przez pewien czas będzie udawana.

- Alec dobrze się czujesz? - Usłyszał zaniepokojony głos siostry.

- Yhm. - Pokiwał głową i skupił się na jeździe.

- Źle wyglądasz - stwierdziła, przyglądając mu się uważnie. - Naprawdę wszystko okey?

- Tak. Isabelle - przytaknął. - A źle wyglądam dlatego, że mnie tak ubrałaś.

- Alexandrze - rzekła wrogo. - Powiesz jeszcze jedno słowo, a obiecuję, że cię tam zostawię samego.

- I tak miałaś plan mnie zostawić, więc daruj sobie tego groźby... Chociaż? - pomyślał. - Ale naprawdę źle się czuję, tak ubrany - jęknął załamany. - Izzy, dlaczego nie mogłem iść w normalnych spodniach i swetrze? Przecież to tylko kino.

- O nie! Masz jak w banku, że cię tam zostawię - oburzyła się i odwróciła wzrok w stronę okna.

- No to, jak masz zamiar mnie tam zostawić, to ja w ogóle nie idę do tego kina. Zawracam na następnym skrzyżowaniu i wracamy do domu.

- Żartowałam braciszku. - Spojrzała na niego z niewinnym uśmiechem na twarzy.

- Ja jakoś miałem wrażenie, że mówisz poważnie.

- Bo ciebie łatwo nabrać - mruknęła, patrząc za okno.

- No chyba nie... żebyś się Izzy nie zaskoczyła. - pomyślał - Już prawie jesteśmy. Ile mamy czasu do seansu? - zapytał ciekawy.

- Pół godziny. - Spojrzała na zegarek w telefonie, po czym zaczęła coś w nim pisać.

¤¤¤¤

- Alec, chodź kupimy popcorn - powiedziała Izzy i pociągnęła go do kolejki.

- Isabelle, ty kup co chcesz do jedzenia, a ja poczekam na ciebie na tamtej ławce. - Odwrócił się i wyszedł szybko z tłumu, który zaczął go przytłaczać. - O, jak dobrze - westchnął uśmiechnięty i usiadł.

- Co nie lubisz ludzi? - Usłyszał obcy głos tuż nad sobą. Zdziwiony podniósł wzrok na wysokiego chłopaka o niebiesko-zielonych oczach, blond, kręconych włosach i szerokim uśmiechu, który był trochę niepokojący.

Gdy blondyn przyłapał go na dość długim przyglądaniu mu się, a jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, Alec odchrząknął i odezwał się.

- Tłumów, a nie ludzi - odparł cicho, ale dość głośno, by go usłyszał i zaczął wzrokiem szukać siostry, chcąc odejść od nieznajomego jak najszybciej.

- Przepraszam, nie przedstawiłem się. Jestem Mark Blackthorn. A ty jak masz na imię? - Chłopak usiadł obok niego i wyciągnął dłoń.

- Alec - wymamrotał, ściskając szybko wyciągniętą dłoń i rozglądając się dookoła.

- Szukasz swojej dziewczyny? - Usłyszał tuż obok siebie. 

- Jestem gejem - palnął, nie zastanawiając się w ogóle nad odpowiedzią. Dopiero po cichym śmiechu i ręce na swoim kolanie oprzytomniał. - To znaczy...

- Spoko, jestem tolerancyjny - zapewnił go, pocierając jego udo.

Zaskoczony niebieskooki wstał szybko z miejsca i nie spoglądając na chłopaka powiedział:

Tylko Ty // MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz