14

3.3K 293 21
                                    

Magnus patrzył na skupionego bruneta z uśmiechem na twarzy. Widział jak słodko marszczył nos przy ważeniu składników, rozchylał nieco usta szukając czegoś w książce. Rumienił się speszony, gdy ich oczy się spotykały. Oj bardzo mu się ten widok podobał. Nigdy nie widział kogoś tak bardzo skupionego, jak i seksownego jednocześnie. Bardzo się cieszył, że poznał tak niezwykłego chłopaka. Alexander według niego był dwoma przeciwieństwami w jednym człowieku. W jednej chwili był cichym, skromnym i wrażliwym chłopakiem lubiącym czytać książki. A jak się go bardziej poznało to okazywał się również bardzo uparty, radosny, a nawet rozmowny. Magnus bardzo polubił tego chłopaka, dlatego starał się go przekonywać do siebie na różne sposoby - które najczęściej okazywały się głupie i szczeniackie, no ale przynajmniej działały. Z każdym dniem Alec otwierał się coraz bardziej, mniej się jąkał w jego towarzystwie i peszył, co oznaczało, że stał się po prostu pewniejszy siebie...

- Magnus, coś się stało? - Usłyszał zmartwiony głos bruneta.

- Nie, wszystko okey. - Uśmiechnął się widząc rozpuszczoną czekoladę na policzku nastolatka.

- Na pewno? - Uniósł brew do góry.

- Oczywiście, że tak. Dlaczego pytasz? - spytał zdziwiony.

- Dziwnie się na mnie patrzyłeś od kilku minut i nie odzywałeś się. A jak machałem ci ręką przed twarzą to nic. Żadnej reakcji z twojej strony. - Spojrzał niepewnie w jego oczy. - Co się stało? Obraziłeś się na mnie za...

- Alexandrze. Spokojnie. Nie obraziłem się na ciebie, tylko się zamyśliłem - przerwał mu i dodał. - Pochyl się na chwilę. Proszę.

- Po co? - Uniósł brew.

- Och. Po prostu to zrób. No już - ponaglił.

Brunet z niechęcią schylił się i czekał na jego ruch. Brązowooki wstał i z czułym uśmiechem wytarł czekoladę z policzka Lightwooda patrząc mu przy tym prosto w oczy. Nastolatek zarumienił się od jego czynu, ale nadal wpatrywał się w brązowe tęczówki jak zahipnotyzowany. Ich twarze dzieliło kilka centymetrów, które z każdą sekundą się zmniejszały. Będąc już bardzo blisko siebie wzrok Magnusa padł na jego usta. Oj jak bardzo chcę cię pocałować Alexandrze - pomyślał.

- Już jestem! - Usłyszeli głos Simona z salonu. Alec jak oparzony odsunął się od niego i wrócił do formowania ciastek. Za to wkurzony Magnus zanotował sobie, żeby w przyszłości udusić kuzyna za zepsucie takiej chwili. - Cześć. - Wszedł do pomieszczenia. - Widzę, że kuchnia jeszcze stoi, więc masz szczęście kuzynie. - Uśmiechnął się i podszedł do stołu zabierając jedno z upieczonych ciastek. - Mmm... niezłe wam wyszły.

- Naprawdę ci smakują? - zdziwił się brunet.

- No, dobre są. - Wzruszył ramionami. - Alec, uwierz mi, że ja nigdy nie kłamię w sprawie jedzenia.

Bane słysząc szatyna zaśmiał się i zjadł też jedne, uświadamiając sobie, że Lewis ma racje. 

- Alexandrze! Są niesamowite! - wykrzyknął radośnie. - Dlaczego mnie okłamałeś, że nie potrafisz piec?! 

- J-ja nie kłamałem...

- Okey. Może nie kłamałeś, ale te ciastka wyszły ci wyborne.

- Tak. Może dlatego, że robiłem wszystko zgodnie z przepisem. Nie to co niektórzy. - Pokazał palcem na Bane'a i zaśmiał się razem z Simonem.

- Od kiedy ty, Alexandrze, jesteś taki złośliwy? Hmm? - spytał brązowooki z zadziornym uśmieszkiem.

- Wcale, nie jestem - oburzył się i rzucił mąką w czarnowłosego.

- Oj, jesteś, jesteś! - Kichnął. - I nie atakuj mnie mąką groszku.

- Groszku? - Podniósł brew do góry.

- Yhm.

- Oj, ja ci dam groszku! - Znów rzucił w niego mąką.

- Och... tak chcesz się bawić? - Kichnął, po czym podszedł do bruneta i z uśmiechem na ustach, wysypał mąkę na jego głowę.

Simon widząc, że ich "wojna na żarcie" zbliżała się coraz bliżej ciastek, wstał z krzesła i krzyknął.

- Dajcie już spokój! - Obaj spojrzeli na niego jak na wariata i z uśmiechem na twarzy podbiegli do niego, brudząc go mąką i łaskocząc.

- Aleecc! Magnusss! - Wiercił się ze śmiechu. - Przesttańciee... proszę!

- Ale dlaczego? - odpowiedzieli jednocześnie. - Przecież jest fajnie, Simon! - dodał Bane.

- Jak... dla kogo?!

- Okey - mruknął Alec. - Kończymy tą frajdę, bo robi się późno. - Puścił szatyna i podszedł do stołu.

- Masz szczęście Lewis, że Alec jest taki dobroduszny - rzekł Bane podchodząc do bruneta.

- No może na początku taki był, ale przy tobie się zmienił i to na gorsze, Magnus.

- Simon, coś ci się pomyliło. Chciałeś powiedzieć na lepsze. - Wyszczerzył się czarnowłosy.

- Wiem, co powiedziałem...

- Przestańcie się spierać, o to jaki kto ma na mnie wpływ! - Zdenerwował się niebieskooki.

- Dobra, już skończyliśmy. - Podnieśli ręce w geście obronnym. - Uspokój się Alexandrze - rzekł Magnus i położył rękę na jego trzęsącej się dłoni.

- Jestem spokojny - powiedział chłodno i odtrącił dłoń przyjaciela.

- Oho! Widzę, że kłótnia małżeńska się zbliża - mruknął Simon i szybko wyszedł z pomieszczenia. - Tylko nie rzucajcie talerzami!

- Zatłukę go - mruknął nastolatek, po czym spojrzał na zarumienionego przyjaciela i dodał. - Przepraszam...

- Magnus - przerwał mu brunet i spojrzał w jego oczy. - Za nic nie musisz mnie przepraszać.

- Okey. - Uśmiechnął się, widząc rumieńce na twarzy przyjaciela. - Nawet mąka nie powstrzyma twoich słodkich rumieńców. Alexandrze. - Zachichotał, za co dostał w brzuch. - Chyba Simon miał rację, co do...

- Radzę ci nie kończyć - ostrzegł niebieskooki z zabójczym wzrokiem.

- Słodki jesteś jak się wkurzasz.

- Magnus! - jęknął i wyszedł z pomieszczenia.

- Hej! A ty dokąd?! - Wybiegł za przyjacielem. - Alexandrze! Zaczekaj.

- Daj mi spokój! - krzyknął i usiadł obok Simona na sofie.

- Ale co ja takiego powiedziałem? - Kucnął na przeciwko bruneta.

- Ty już wiesz, co powiedziałeś - mruknął i wziął Prezesa na ręce.

- Dobra, przepraszam za stwierdzenie rzeczy oczywistej - rzekł i dodał, gdy zobaczył groźne spojrzenie bruneta. - Sorry, miałem powiedzieć...

- Lepiej nie kończ - powiedział niebieskooki i podrapał kota za uchem.

- Okey - westchnął. - To idziemy dekorować te nasze wypieki? - Wstał i spojrzał na uśmiechniętego Lightwooda. - Hej, słuchasz mnie?

- Mówiłeś coś? - spytał niebieskooki.

- Alec. Nie drocz się ze mną, tylko choć skończyć to co zaczęliśmy.

- No dobra. - Wstał niechętnie z kanapy. - Ale ty wiesz, że masz zakaz pomagania mi przy ciastkach.

- Alec! - jęknął i ruszył za przyjacielem do kuchni.

- Oj, Prezesie - westchnął Simon. - Prawda, że zachowują się jak stare, dobre małżeństwo. - Zaśmiał się i wrócił do grania na PS3. - Muszę coś wykombinować, aby stali się tą parą na prawdę.

Tylko Ty // MalecWhere stories live. Discover now