3.Nie znam Cię.

3.9K 154 19
                                    

Liceum Timber HighSchool w Denver. Spora szkoła. Pełno tu frajerów no i Colette.

Stałem przy swoim samochodzie opierając się o maskę i czekając na dzwonek. Było coś po dwunastej więc jest środek lekcji.
Założyłem okulary przeciwsłoneczne ze względu na słońce jak i na spore limo znajdujące się pod okiem.
Szef dał mi pięć dni na odzyskanie towaru. Mało czasu, ale w mojej sytuacji wszystko mi jedno.
W następnej chwili rozległ się dzwonek. Ruszyłem do drzwi wejściowych i wszedłem na korytarz. Czekałem przy szafkach aż zobaczę Colette Jersey.
Tłum uczniów wyszedł z klas by po chwili roześć się po korytarzu.
Zauważyłem kilka ładnych dziewczyn, ale w tej chwili interesuje mnie tylko Colette.

W końcu ją dostrzegłem. Szła z koleżanką i trzymała w rękach książkę.
Rozmawiały i śmiały się.
Ruszyłem w ich stronę ignorując głodne spojrzenia nastolatek.

- Cześć skarbie - stanąłem przed nią, a ona otworzyła szeroko oczy i upuściła książkę na posadzkę. - Nie cieszysz się, że mnie widzisz?

- Kto to jest? - niebieskooka, jak myślę koleżanka, podniosła książkę i podała ją dziewczynie.

- To... Nikt. Nikt ważny. Muszę już iść - odwróciła się i chciała pobiec, ale w ostatniej chwili złapałem ją za rękę i przyciągnąłem ją do siebie.

- Powiedz koleżance, żeby poszła sobie gdzieś indziej i bądź grzeczna -szepnąłem jej do ucha.

- Umm Amber... Spotkamy się później, ok? On przejechał kawał drogi, żeby się ze mną zobaczyć. Chciałabym z nim pogadać na osobności - wymusiła uśmiech.

Amber pokiwała głową i zostaliśmy sami.

- Idziesz ze mną.

- Nie, nie idę - próbowała się wyszarpać.

- Skarbie, mam pistolet, nie rzucaj się. Chcesz, żeby każdy patrzył jak rozmawiamy? To jak będzie Lia? A nie, poczekaj. Colette. Pójdziesz ze mną? Wydaje mi się, że mamy sobie do pogadania.

Pociągnąłem ją w stronę samochodu, ale zaczęła się szarpać.

- Puść mnie -warknęła. - Zacznę krzyczeć.

- Krzycz. Najwyżej zastrzelę kilka osób - posłałem jej promienny uśmiech. -Chodź - pociągnąłem ją mocniej i w końcu znaleźliśmy się przy moim aucie.

- Więc, masz mi coś do powiedzenia? -przyszpiliłem ją do maski. -Złodziejko? Jak noga? - prychnąłem.

- Nie zamierzałam cię okraść.

- Uff, ulżyło mi. Kurwa, dziewczyno, to po co to zrobiłaś?

- Bo chciałam.

- Jak tak szybko uciekłaś ze skręconą nogą? - wskazałem na jej owiniętą bandażem kostkę.

- Nie było łatwo - zaśmiała się. -Skręciłam w drugą stronę korytarza... A jak poszedłeś to się wróciłam i...

- Uciekłaś - pokiwałem głową. -Dobra, teraz powiedz mi. Gdzie jest moja torba? - zacisnąłem zęby.

- A jeśli nie powiem?

- Nie radzę. Gdzie jest moja torba? -uderzyłem w maskę tuż obok jej głowy na co prawie podskoczyła.

- A co? Tak bardzo ci na niej zależy?

- Kurwa, to jest moja własność, to normalne,że mi zależy! - krzyknąłem irytując się. -GDZIE JEST?!!!

- Nie mam jej - wyszeptała zamykając oczy, jakby czekała na uderzenie.

- Co? Jak to nie masz? - zapytałem, próbując przetworzyć informacje.

- Myślałam, że tam są pieniądze i wysłałam ją tam gdzie mi kazał ojciec.

- Powiedz, że żartujesz - odsunąłem się od niej i chwyciłem się za końcówki włosów. - Ja pierdolę, czy ty wiesz, co ty kurwa zrobiłaś?!

- Nie wiedziałam, że jest tak ważna...

- Tam nie było pieniędzy, tam było coś warte kupę kasy! Masz siedemset tysięcy, Colette?! Bo ja nie.

- Nie wiedziałam...

- To po co to ruszałaś?! - po raz kolejny krzyknąłem na dziewczynę. - Gdzie ojciec kazał Ci to wysłać?

- Dałam ją jednemu z...

- Z gangu którym przewodzi twój ojciec - dokończyłem za nią, na co zdziwiona zmarszczyła brwi. - Gdzie ją zawiózł?

- Nie powiem Ci - wzruszyła ramionami. - Nie znam Cię.

Wybuchnąłem śmiechem.

- Mała...gdzie? - dopytałem, łapiąc ją za ramię.

Zacisnęła zęby i po chwili poczułem kopnięcie w krocze.
Zwinąłem się z bólu a ona uciekła do szkoły.

- Zabiję cię, kurwa - wydyszałem krzywiąc się.

Myślałem, że pójdzie łatwiej.

Die in your arms/JB/ ✔Where stories live. Discover now