Obudziło nas pukanie do drzwi. Podniosłam gwałtownie głowę, a Justin leniwie się przeciągnął.
- To Ray? - szepnęłam, zaczynając szybciej oddychać, kiedy strach przejął nade mną kontrolę.
- Śpij... - machnął ręką i położył twarz na poduszce, ignorując moje obawy.
- Justin, on wciąż puka - ruszyłam go za ramię.
- Zaraz ja cię wypukam jak nie będziesz cicho - warknął stłumionym przez poduszkę głosem.
Prychnęłam i zamilkłam nasłuchując.
- Justin? - szepnęłam znów.
Westchnął i podniósł się, by móc na mnie spojrzeć. Uniósł brew pytając.
- Powinniśmy go wpuścić.
- To mój pokój, Mała. Mogę robić co chcę - gwałtownie przełożył swoją rękę przez moją talię, jednocześnie przygniatając mnie do materaca. - Jest wcześnie, daj spać - położył głowę na moim brzuchu i zamknął oczy.
Po kilku chwilach znów dało się słyszeć lekkie chrapanie.
Ray sobie poszedł rezygnując w próby obudzenia Justina. Czułam, że on mi tego nie odpuści, że prędzej przy później, do mnie przyjdzie.- Mała... Przestań się trząść, cały czas mnie budzisz - jęknął.
- Przepraszam - mruknęłam.
- Przecież mówiłem, że nie masz się czego bać. Nic ci się przy mnie nie stanie - znów się przeciągnął. - Dobra, wstajemy w takim razie. Już widzę, że nie masz zamiaru spać.
Pokiwałam głową i podniosłam się z łóżka. Zaraz za mną zrobił to Justin.
- Idź się przebierz i widzimy się w kuchni, hmm? - uśmiechnął się.
Pokręciłam głową.
- Nie pójdę tam...
- Colette, przecież cały czas nie będziesz tu siedzieć.
- Dlaczego nie zabierzesz mnie gdzie indziej? Jeśli już muszę być skazana na ciebie, to dlaczego tu? Dlaczego w tym miejscu?
- Tu jesteś bezpieczna.
- Nie! - krzyknęłam i uniosłam wysoko głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
- Daj spokój. Dziś jadę do moich ludzi w Kanadzie zorientować się jak wygląda sytuacja. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, może niedługo uda nam się uciec gdzieś dalej.
Powstrzymałam łzy i spuściłam głowę.
- Proszę, nie bądź już smutna.
Prychnęłam i wyszłam z pokoju. Poszłam po piżamy i starając się iść szybko, schowałam się w łazience. Ubrałam bluzkę i jeansy, należące do siostry Ray'a, i umyłam twarz i zęby.
Kiedy już miałam wychodzić, drzwi się otworzyły, a ja upuściłam szczotkę do umywalki.- Gdzie byłaś w nocy? - Ray uniósł brew.
Starałam się to wyminąć, ale zagrodził mi drogę.
- Odpowiesz mi?
- Wypuść mnie.
Zacmokał z niesmakiem.
- Jesteś taka piękna, a taka głupia - spojrzał na mnie, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Będę krzyczeć - zagroziłam, ale to tylko wywołało jego śmiech.
- Jesteś taka urocza, kiedy się złościsz - schował mi za ucho kosmyk włosów.
- Możesz jej nie dotykać? - pierwszy raz na głos Justina odetchnęłam z ulgi.
Ray powoli odwrócił się do chłopaka, który patrzył na niego morderczym wzrokiem.
- Justin, chcę porozmawiać z Colette. Zostaw nas samych.
- Nie zbliżaj się do niej. Żarty się skończyły, ona się ciebie boi, zadowolony? Teraz się od niej odwal - warknął.
Ray uniósł ręce w geście rezygnacji i przepuścił mnie w drzwiach. Justin zmierzył go wzrokiem i poszedł ze mną.
- W porządku? - spytał, a ja byłam mu za to bardzo wdzięczna.
Kiwnęłam głową.
- Powinnam... powinnam zrobić śniadanie.
- Mała, nie jesteś służącą. Ja zrobię śniadanie, hm? Jesz coraz mniej.
Posłałam mu słaby uśmiech. Zaprowadził mnie do kuchni i usiadłam przy małym, okrągłym stole.
Justin wyjął z lodówki parówki i włożył je do garnka, po czym zalał wodą i postawił na gazie.Justinowi zadzwonił telefon, więc odebrał go, ale natychmiast mina mu zrzedła.
- Jak to przyjechał. Skąd on wie, że tam jesteśmy? Słucham? Jak to zabił? Scott, spokojnie, czego on chce? Nie, powiedz mu, że nic jej nie jest. Powiedz mu tak! Halo? - Justin przeklął, kiedy stracił sygnał. - Czego chcesz Jersey?
Kiedy usłyszałam moje nazwisko, otworzyłam szeroko oczy, a moje serce zabiło szybciej. Tata.
- Nie, nie dam ci Colette do telefonu. Zabiłeś mojego człowieka! W dupie mam twoją propozycję! Nie będę słuchać. Nie waż się ich więcej tknąć, albo ją zabiję!
Rozłączył się i rzucił telefon na stół.
- To był mój tata... To był mój tata i nie pozwoliłeś mi z nim porozmawiać! - krzyknęłam.
- Zabił mojego kolegę, bo nie chciał mu dać mojego numeru. Groził bronią Scottowi, nie wiem co się z nim stało... - szepnąłem. - On chce pokazać, kto tu rządzi. Ale tak łatwo mu się to nie uda. Propozycja, hahah.
- O czym ty mówisz?
Nie odpowiedział, ponieważ przyszedł mu sms.
Zerknęłam na ekran.Scott
Przyjdź za tydzień w piątek o północy w miejsce, gdzie był stary klub. Masz być sam. Porozmawiamy.
- Tam będzie mój ojciec? Justin, mój ojciec przyjeżdża?
- Jemu nie chodzi o ciebie, rozumiesz?! W dupie ma ciebie i to co jest z tobą. Jemu chodzi o coś innego.
- Kłamiesz! - łza spłynęła mi po twarzy.
Pokręcił głową.
Tato...
YOU ARE READING
Die in your arms/JB/ ✔
FanfictionKiedy Justin Bieber, młody i niebezpieczny członek mafii potrąca samochodem dziewczynę, nie spodziewa się, że będzie zmuszony do spędzenia z nią długiego czasu w jednym samochodzie. Colette za wszelką cenę próbuje zmniejszyć swój opór do Justina, al...