Usiadłem na sofie w salonie i włączyłem telewizor. Pierwsze co zobaczyłem to zdjęcie Colette na każdym kanale na który przeskakiwałem.
- Cholera...
Podgłosiłem dziennik informacyjny i wsłuchałem się w wiadomości, które mówiła młoda prezenterka.
- Siedemnastoletnia Colette Jersey z Denver zaginęła prawie dwa tygodnie temu. Wszystkich oglądających rodzina nastolatki prosi o kontakt jeśli zauważyliby ją państwo, bądź mieli jakiekolwiek informacje na temat miejsca jej obecnego pobytu. Istnieje prawdopodobieństwo porwania. Ostatni raz widziano ją...
Wyłączyłem telewizor i rzuciłem pilot na stół.
- Uważasz, że po czymś takim ona będzie tu bezpieczna?
Uniosłem głowę. Ray oparł się o framugę i spojrzał na mnie unosząc brwi.
- Trąbią o tym od dawna. Jej ojciec ma kasę, zrobi wszystko by to nagłośniono. Czemu ty ją tu trzymasz? Wsadzą cię za to do pierdla, Justin.
- Podpadłem mafii. Rozumiesz? Oni chcą ją skrzywdzić myśląc, że dotrą w ten sposob do mnie - zacząłem. - Jej ojciec jej szuka i wiem, że gdyby coś jej się stało... Długo bym nie pożył.
- Czemu jej nie oddasz po prostu ojcu?
- Przecież jej ojciec mnie zabije, po drugie on mnie dorwie szybciej. Jestem pewien, że już wie, że jestem w Kanadzie. Cholera, wiem, że w końcu coś muszę wymyśleć, ale na ten czas innego pomysłu nie mam.
- Radzę ci... Pozbądź się jej jak najszybciej. Już i tak masz problemy.
- Boję się, że oni coś jej zrobią - pokręciłem głową. - Nawet jej nie życzę takiego losu. Nie miałeś z nimi nigdy do czynienia.
- Z tego co mi mówiłeś, to przez nią masz przej...
- Tak. Ale teraz wszystko się zmieniło. Jej ojciec zrobi wszystko bym za to zapłacił, a ja nie zamierzam umierać.
- Więc chcesz się tu ukrywać? Przed mafią i gangiem bandytów jej ojca? Wiesz, że to niemożliwe. Oni cię znajdą i Justin, jesteśmy przyjaciółmi, wiesz, że możesz tu być ile chcesz, ale nie chcę na tym ucierpieć. Jeśli będę zmuszony to się jej pozbędę.
- Nie dość, że mnie porwałeś, zgwałciłeś, to jeszcze wyrzuć na ulicę i daj zabić mafii - gwałtownie się odwróciliśmy słysząc głos Colette.
Dziewczyna stała za Ray'em i pociągała nosem prawie płacząc.
- Sama jesteś sobie winna. I nikt cię nie wyrzuca - westchnąłem wstając i podchodząc do niej.
Ray odsunął się i dał mi przejść.
- Idź do siebie, Cole i przestań histeryzować. Jesteś tu po to żeby nic ci się nie stało - lekko ją popchnąłem do drzwi.
- Nie dotykaj mnie! - odepchnęła moją rękę. - Nawet nie waż się położyć na mnie łap.
- Uspokój się, bo mam dosyć twoich humorów! Zapomniałaś kim jestem?
- Kim? Gwałcicielem? Przestępcą? Czy tchórzem?
Zamachnąłem się i uderzyłem ją z otwartej dłoni w twarz. Chwyciła się za policzek i spojrzała na mnie z szokiem w oczach.
- Nigdy więcej nie radzę ci mnie obrażać.
Widziałem jak Ray uśmiecha się pod nosem, ale miałem to gdzieś.
- Kochanie, bardzo chętnie bym cię wyrzucił na ulicę, ok? Tylko kurwa jakoś nie chcę żeby coś ci się stało, dobrze? - warknąłem. - Więc kurwa doceń to, że tu jesteś i zejdź mi z oczu.
- Weź po drodze odkurzacz - Ray szepnął jej na ucho. - Posprzątaj tu, bo troszkę jest brudno.
- Nie jestem twoją służącą! - krzyknęła już nie hamując łez. - Nie będę ci usługiwać!
Ray zacisnął zęby ze złością, chwycił ją za ramię i pociągnął za sobą ze złością. Colette jęknęła z bólu i nie mogąc nic zrobić, szła za nim posłusznie.
- Ray, nie przesadzaj... - zacząłem.
- Tu - otworzył szafę stojącą na korytarzu. - Stoi odkurzacz. Bierzesz go i zaczynasz sprzątać cały dom. - Pchnął ją na mebel co spowodowało, że upadła uderzając głową o otwarte drzwi szafy.
Syknęła z bólu, ale podniosła się szybko przerażona.- Wiesz co masz robić? Ruszaj dupę, bo nie będę tolerował w moim mieszkaniu tego jak się zachowujesz.
- Mój tata mnie znajdzie... Powiem mu co robiłeś...
Przekląłem w myśli jej idiotyzm.
- Grozisz mi? - Ray był wściekły. Widziałem to w jego oczach. - Kurwa, ona mi grozi - zaśmiał się, po czym zamachnął się i uderzył ją w twarz jak poprzednio ja.
Colette zapłakała cicho kuląc się na podłodze.
- Ty jebana szmato, grozisz mi?!
- Ray, wystarczy. Zostaw ją - zareagowałem kiedy zauważyłem, że chce powtórzyć ruch.
Kiedy nie posłuchał stanąłem przed nim i spojrzałem na niego z prośbą w oczach.
Kiedy trochę się uspokoił podszedłem do Colette, chwyciłem ją pod ramię i podniosłem. Wystraszona dziewczyna uczepiła się mojego ramienia i dała się zaprowadzić do pokoju.- Połóż się.
- Justin, przepraszam, ja nie chciałam cię obrazić... Nigdy już tego nie zrobię... Tylko proszę, zabierz mnie od niego... - zapłakana upadła przede mną na kolana.
- Uspokój się - powtórzyłem. - Nic ci nie zrobi, dopilnuję tego. Wstań.
Nie wstała. Zapłakana wciąż klęczała na podłodze.
- Cole, nie powinienem cię uderzyć. Poniosło mnie. Ok? Wstań - pomogłem jej wstać i popchnąłem ją lekko w stronę łóżka. Była roztrzęsiona i trochę mi się zrobiło jej żal. - Nie zjadłaś - wskazałem na talerz z kanapkami, które zrobiłem rano. - Zostawię cię teraz w spokoju i proszę zjedz.
Brunetka zwinęła się w kłębek na łóżku i zamknęła oczy.
- Mówię serio, mała, zjedz.
Nie odpowiedziała, ale i tak wyszedłem z pokoju.
Ray czekał na mnie na korytarzu, więc nie zwlekając naskoczyłem na niego.- Co to miało być?! Oszalałeś?!
- Zasłużyła. Sam też nie byłeś lepszy.
- Kurwa, ona jest przerażona! Co ty sobie myślisz? Nie masz prawa jej dotykać.
- A ty masz jak najbardziej. Wiesz co, mam to gdzieś. Zasłużyła więc dostała. Tego nas uczyli i dobrze o tym wiesz.
- To nie jest dobre.
Wzruszył ramionami, zdjął z wieszaka kurtkę i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Pobiegłbym za nim, ale nie mam ochoty schodzić przez trzy piętra bloku tylko po to by się z nim kłócić.
Przetarłem twarz dłońmi i poszedłem do swojego pokoju. Żałuję, że ją uderzyłem. Nie powinienem był, fakt. Żałuję dużo rzeczy, które zrobiłem, ale czasu nie cofnę.
Wyciągnąłem z szuflady paczkę fajek i odpaliłem jednego papierosa. Zanim dobrze się zaciągnąłem z sąsiedniego pokoju usłyszałem huk. Zerwałem się za nogi, zgasiłem papierosa pocierając nim o biurko i pobiegłem pod pokój Colette.
Otworzyłem drzwi i stanąłem w szoku. Huk spowodowała duża, stojąca lampa, która się przewróciła, a sama Colette stała na parapecie z jedną nogą przełożoną przez okno.- Skoczę. Przysięgam, że skoczę.
........
Piosenka w mediach Zayn i Sia - Dusk till dawn
Dziś trochę dłuższy😚
STAI LEGGENDO
Die in your arms/JB/ ✔
FanfictionKiedy Justin Bieber, młody i niebezpieczny członek mafii potrąca samochodem dziewczynę, nie spodziewa się, że będzie zmuszony do spędzenia z nią długiego czasu w jednym samochodzie. Colette za wszelką cenę próbuje zmniejszyć swój opór do Justina, al...