15. Przestań histeryzować!

2.6K 101 14
                                    

Spojrzałem na płaczącą, a raczej szlochającą dziewczynę i nie miałem pojęcia co powinienem zrobić.

- Colette, podnieś się i chodź - poprosiłem przełykając ślinę.

Nie zareagowała. Wręcz przeciwnie. Zaczęła płakać jeszcze bardziej.

- Colette, do cholery. Nie wygłupiaj się. Nic złego ci nie zrobiłem.

- Nic złego?! Porwałeś mnie, nie jeden raz uderzyłeś, a teraz chciałeś zgwałcić! Jesteś chory!

Podszedłem do niej, ale natychmiast mnie odepchnęła.

- Nie dotykaj mnie!

Westchnąłem ciężko i przekląłem głośno.

- Wstawaj! Mam już dość twoich fochów! - krzyknąłem, tracąc cierpliwość.

Złapałem ją za łokieć i szybko podniosłem na nogi.

- Zostaw mnie! - uderzyła mnie w twarz, a ja musiałem się bardzo wysilić, żeby nie oddać dwa razy mocniej.

Odwróciła się i natychmiast zaczęła uciekać.
Westchnąłem i poszedłem za nią. Szedłem wolnym krokiem mimo,że brunetka dawała z siebie wszystko, by biec przed siebie.
W końcu pobiegłem do niej, chwyciłem ją za ramię i odwróciłem.

- Posłuchaj uważnie! Mam dość, rozumiesz?! Zachowujesz się jak pieprzona księżniczka! Wiesz co? Rób co chcesz. Mam już gdzieś czy odzyskam torbę czy nie. Nie zależy mi. Już nie. Ja wsiadam do samochodu i jadę do Kanady. Ty możesz zostać tutaj.

Spojrzała na mnie nie wiedząc co powiedzieć. Widziałem szok w jej oczach. Uchyliła usta zamierzając coś powiedzieć ale po chwili je zamknęła.

- Oszalałeś? Zostawisz mnie tu? Porwałeś mnie, wywiozłeś nie wiadomo gdzie a teraz masz zamiar mnie tu zostawić bez kasy i telefonu? Bez niczego? Nawet nie wiem gdzie jestem.

- To już nie jest mój problem.

- Nie możesz mnie zostawić. Zawieź mnie do domu.

- Starałem się być miły, ale nie doceniałaś tego. Więc ja pasuję. Mam gdzieś czy mnie zaprowadzisz do tych dragów czy nie. Poradzę sobie sam.

- Ale ja...

- Przecież dopiero co chciałaś żebym cię zostawił w spokoju. Tak czy nie? -prychnąłem.

- Ale nie to miałam na myśli. Nie mam jak wrócić do domu.

- Oh, teraz Ci bym się przydał. Sorry, mała.

Zaśmiałem się widząc jej minę. W ogóle mnie nie ruszało to, że za chwilę wybuchnie płaczem.

- Na razie, Colette - pozdrowiłem ją i poszedłem w stronę samochodu.

- Bieber! Nie możesz mnie zostawić na środku ulicy nie wiadomo gdzie!

- Nie mogę?! Kto mi zabroni? -Zapytałem już spokojniej.

W tamtej chwili odwróciłem się do auta ale nie było go. Rozejrzałem się przerażony ale nie było mojego Ferrari.

- Kurwa!

Musiałem zostawić samochód otwarty kiedy wyciągnąłem Colette a potem kiedy zaczęła uciekać musieli mi je zwinąć.
A to oznacza brak samochodu, pieniędzy, ubrań. Jestem w czarnej dupie.

- Widziałaś kiedy mi kradli samochód?

- Nie! - powiedziała od razu. - Nie słyszałeś, kiedy odjeżdżał?

- Darłaś mordę i zaczęłaś uciekać i nie zwróciłem uwagi na auto. Kurwa, co ja teraz zrobię?!

Zacząłem chodzić w kółko bez konkretnego celu. Byłem wściekły, zrozpaczony. Pierwszy raz nie miałem pojęcia co mam robić.

- Ukradli mi samochód! Kurwa, czemu przez ciebie zawsze muszę mieć przesrane?

- Przestań histeryzować.

Spojrzałem na nią jak na przysłowiową idiotkę.

- Ty naprawdę jesteś taka głupia? Oni mnie ZABIJĄ! Przez ciebie!

- Justin...

- Zamknij się! Po prostu się zamknij! Mam dość twojego głosu! Mam iść znaleźć moją torbę na piechotę z...

Wtedy do mnie dotarło.

- Mam pistolet. Mam pistolet! Idziesz ze mną Mała. Pomożesz mi a potem doprowadzisz mnie do narkotyków. Idziemy.

- Co?! Nigdzie z tobą nie idę.

- Idziesz skarbie. Nie dam się tak łatwo złapać.

Die in your arms/JB/ ✔Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin