39. Nie wierzysz mi

2K 94 20
                                    

Ugotowałam tę głupią zupę i szybko schowałam się do swojego pokoju.
Było już dosyć późno, kiedy Justin wrócił. Chyba wypalił całą paczkę fajek zanim postanowił wejść z powrotem do domu. Byłam przerażona, bo z każdą godziną zbliżała się noc. Nie bardzo wiedziałam co mam robić. Wzięłam piżamy i prędkością światła wzięłam prysznic. Przebrałam się i wzięłam szczoteczkę, by umyć zęby.
Kiedy je szczotkowałam, drzwi się otworzyły i Justin szybko przeprosił.

- Nie wiedziałem, że zajęta.

- Już się wykąpałam - machnęłam ręką.

- Swoją drogą to ciężko jest się kąpać, co? Kabina przezroczysta, zamka nie ma...

- Justin, muszę ci coś powiedzieć, bo...

- Colette, jutro, ok? Dziś tylko chciałem umyć zęby i się położyć.

Kiwnęłam głową, a w duchu krzyczałam na siebie, że nie powiedziałam mu, jak bardzo boję się iść dzisiaj spać.
Wypłukałam usta i minęłam Justina, życząc mu dobrej nocy.

Zamknęłam za sobą drzwi i uciekłam do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżku i przykryłam się kołdrą. Z sąsiedniego pokoju dochodziły dźwięki kroków, ale oddychałam głęboko, próbując się uspokoić.
Kiedy usłyszałam jak Justin trzaska drzwiami od swojego pokoju, zamknęłam oczy i cicho załkałam.
Była już dwudziesta druga i padałam że zmęczenia, ale nie mogłam zasnąć. Nie mogłam pozwolić żebym zasnęła.

Po około godzinie siedzenia, postanowiłam wstać i pomyśleć jakby zamknąć drzwi. Było niewykonalne, więc poczułam się jeszcze gorzej. Zupełnie nie myśląc, wyszłam z pokoju i skierowałam się do sypialni Justina. Dochodziło z niej ciche chrapanie, więc otworzyłam drzwi najciszej jak się dało, po czym zamknęłam je.
Chłopak leżał z rękami położonymi nad głową, a usta miał lekko uchylone. Nie wiedziałam co mam zrobić, więc usiadłam obok jego łóżka i oparłam się o nie. Moje serce chciało mi wyjść z piersi, ale siedziałam cicho, co jakiś czas tylko oddychając głębiej.
Zegarek na szafce nocnej wskazywał 23.16, kiedy przekręciłam się na podłodze szukając wygodnego położenia.
Zamknęłam oczy ze zmęczenia i nie wiem nawet kiedy zasnęłam.

***

Poczułam uderzenie w głowę, które wytrąciło mnie ze snu. To ręka Justina zsunęła się z łóżka.
Chłopak czując to poruszył się i otworzył oczy. Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Colette, co tu robisz? - jego zaspany głos, był jeszcze bardziej zachrypnięty niż zawsze.

- Shh... cicho - załkałam, bojąc się, że Ray usłyszy.

Spojrzałam na zegarek. Za trzy minuty północ.

- Dlaczego siedzisz na podłodze, co się stało? - szepnął.

- Muszę tu zostać, błagam...

Oparł się na łokciu i przetarł dłonią twarz.

- Co się dzieje? - zapytał poraz kolejny

- Justin, proszę... - zamilkłam słysząc kroki. - Ray, on powiedział, że przyjdzie do mnie w nocy... Justin, proszę, pomóż mi. Tak bardzo się boję.

- Spokojnie, chciał cię zastraszyć. Wracaj do siebie.

Pokręciłam głową i zatrzęsłam się w cichym szlochu.
Chłopak westchnął, wstał z łóżka i usiadł przy mnie.

- Mała, on ci nic nie zrobi, chciał żebyś się bała, rozumiesz?

Znów pokręciłam głową.

- Błagam, pozwól mi tu zostać...

Justin westchnął, ale kiwnął głową.

- Nie siedź na podłodze, połóż się na łóżku, hmm?

- On tu przyjdzie, nie mogę znowu zasnąć...

- Hej, spokojnie. Oddychaj. Nic ci się nie stanie, rozumiesz? Będę tuż obok - podniósł mi podbródek do góry, unosząc mi głowę. - Połóż się.

Wciąż szybko oddychając pozwoliłam Justinowi, aby mi pomógł wstać z podłogi.

- Co z tobą? - spytałam go, kiedy położyłam się na łóżku i nakrył mnie kołdrą.

- Położę się obok ciebie. Przysięgam, że nawet cię nie dotknę.

Kiwnęłam głową. Justin położył się przy mnie i ułożył się wygodnie na poduszce.

- Chcesz porozmawiać? - zapytał.

- Nie wierzysz mi. Nie wierzysz mi...

- Mała, wierzę - oparł się na łokciu.

- Jak tylko wychodzisz z domu, on mnie dotyka, dziś... dziś też - pociągnęłam nosem. - I powiedział, że będzie na mnie czekał w nocy... Ale nie przyszłam, słyszałam go i wiem, że chciał iść do mnie do pokoju... Dlatego tu przyszłam.

- Co to znaczy, że cię dotyka?

- No... Klepie mnie w tyłek, dziś mnie całował po szyi i włożył rękę pod bluzkę... Boję się bronić, bo on mi coś zrobi... Dziś w nocy chciał mi coś zrobić.

- Wiesz, że nie możemy się stąd wynieść... - szepnął. - Mała, zrobię wszystko, żebyś była bezpieczna, hmm? Spróbuj zasnąć, nic ci tu nie grozi.

- Ty? Ty zrobisz wszystko żebym była bezpieczna? To twoja wina, że tu jesteśmy.

- Wiem - zbliżył się do mnie. - Zaufaj mi choć trochę.

- Nie wiem czy umiem - zamknęłam oczy.

Znów usłyszałam kroki na korytarzu i zatrzęsłam się że strachu.

- Nie bój się. On tu nie wejdzie - powiedział. - Spokojnie...

Pokiwałam głową.

- Jeśli chcesz to możesz się do mnie przytulić. Jeśli to ci pomoże zasnąć - rozłożył ramiona.

- Chyba upadłam na głowę - zbliżyłam się do niego i wtuliłam się w jego nagą klatkę.

Justin położył podbródek na mojej głowie i poczułam jak się uśmiecha.

- Dobranoc mała - szepnął i pocałował mnie w czubek głowy.

Zamknęłam oczy i spróbowałam się odprężyć w jego ramionach. O dziwo, czułam się w nich bardzo dobrze. O wiele za dobrze.

Die in your arms/JB/ ✔Onde as histórias ganham vida. Descobre agora