22. Nic o mnie nie wiesz.

2.3K 95 7
                                    

Nie poszedłem do niej. Nie chciałem jej widzieć. Znowu wszystko jest nie tak. Jak zwykle.
Do później nocy chodziłem po pokoju i paliłem papierosa. Miałem głowę pełną myśli. Założę się, że za chwilę wpadnie tu babcia i mi powie,że w całym domu śmierdzi dymem. Z jednej strony byłem pełen gniewu, ale z drugiej czułem, że jeśli czegoś nie zrobię to oszaleję.
Już nie mogłem wytrzymać i poszedłem do pokoju Colette.
Otworzyłem cicho drzwi i zamknąłem je za sobą.
Stanąłem nad śpiącą dziewczyną i nie wiedząc co robić po prostu położyłem się obok niej i patrzyłem w sufit.
Westchnąłem i podparłem się na łokciu patrząc na nią i czekając aż się obudzi.
Spała mocno więc jedną ręką delikatnie pogłaskałem ją po policzku.
Po chwili przeciągnęła się i otworzyła sennie oczy. Widząc mnie chciała krzyknąć, ale pokręciłem głową zatykając jej usta.

- Shhh... Bo obudzisz babcię -szepnąłem.

- Co ty tu robisz? - oburzyła się. - Złaź mi z łóżka.

- Chcę tylko żebyś ze mną porozmawiala. Nic więcej. Wytłumacz mi po prostu czemu mnie pocałowałaś.

Westchnęła i przetarła twarz dłońmi.

- Od kiedy jesteś we mnie zakochana?

- Co? Nie, nie jestem - pokręciła głową. -Nie pocałowałam cię dlatego, że się w tobie bujam, bo tak nie jest. Nie jestem masochistką.

Teraz już nic nie rozumiałem.

- Więc? Możesz nie mówić zagadkami?

- Po prostu...Ugh... W samochodzie kiedy się bałam, byłeś taki czuły, delikatny. Złączyłeś nasze dłonie i w ogóle robiłeś wszystko żebym się nie bała... Poczułam, że masz swoje drugie ja. Tylko trzeba ci pomóc je pokazać. Poczułam,że jeśli cię pocałuję... to zobaczysz,że można cię kochać i pokażesz tego drugiego Justina.

Uniosłem brwi.

- A wtedy przed domem? Byłaś taka wkurzona... Krzyczałaś,że...

- Że jesteś ślepy? - zaśmiała się cicho. -Owszem. Bo nie widziałeś, że gdybyś się zmienił to byś miał dziewczynę na wyciągnięcie ręki. Może i poczułam coś do tego miłego Justina. Ale to tylko szacunek. Nie kocham cię Justin. Chciałam tylko żebyś zobaczył, że swoim zachowaniem tylko odpychasz wszystkich. Chciałam ci pokazać, że można cię kochać...

Zamknęłana chwilę oczy.

- Umm... Rozumiem - westchnąłem. - Cole, ja...

- Nic nie mów. Po prostu zapomnij o tym co się stało.

- Jak mogę zapomnieć? - spojrzałem na nią. - Szczerze, nigdy nikt mi czegoś takiego nie powiedział.

- Dziwisz się? Jesteś potworem.

Odwróciła się do mnie plecami.

- Nic o mnie nie wiesz - szepnąłem. -Nie wiesz czemu taki jestem. Najlepiej jest oceniać, kiedy nie ma się pojęcia o niczym - powiedziałem, na co z powrotem odwrociła się w moją stronę.

- Więc mi powiedz - uchyliła lekko usta oddychając głębiej.

- Nie mogę Colette. Nawet gdybym chciał, to nie mogę - przyznałem, kręcąc głową. - Powinnaś już spać. Idę do siebie.

- Justin... Poczekaj. Nie powinnam była tego powiedzieć.

- Powiedziałaś prawdę - podniosłem się z łóżka. - Lepiej dla ciebie żebyś tak myślała. Będziesz bezpieczniejsza.

- Od kiedy martwisz się o moje bezpieczeństwo?

- Od niedawna -  przyznałem i poszedłem w stronę drzwi. - Śpij, Colette.

Nie odpowiedziała tylko patrzyła na mnie zamyślona.

Zamknąłem za sobą drzwi i wróciłem do swojego pokoju.
Babcia się myliła. Chyba pierwszy raz w życiu. Colette mnie nie kocha. Całe szczęście.
Położyłem się i próbowałem zasnąć. Myśli zajmowały mi głowę cały czas. Nie umiałem się skupić na śnie.

Po chwili dostałem sms.
Zdziwiony odblokowałem telefon.

Rick
Pośpiesz się.

Cholera.

Die in your arms/JB/ ✔Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang