Nadeszła ta godzina. Godzina, kiedy spotkam się z Jerseyem i będzie wiadome co ze mną. Czy umrę teraz czy potem...- Colette. - Zatrzymałem samochód. - Posłuchaj... Zostaniesz tu, w samochodzie i nie ruszysz się stąd nawet na krok, zrozumiałaś? Ja załatwię swoje sprawy i wrócę.
Pokręciła głową.
- Pozwól mi pomóc.
Pocałowałem ją w czoło, wysiadłem z auta i zablokowałem drzwi, by nie mogła wyjść. Spojrzałem na nią jeszcze raz i udałem, że nie dostrzegłem łzy spływającej po jej twarzy.
Potem już nie oglądałem się za siebie. Poszedłem szybkim krokiem w umówione miejsce.
Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Zatrzymałem się na chwilę, kiedy usłyszałem głosy, ale zaraz ponownie ruszyłem przed siebie.
- Jednak przyszedłeś - głos ojca Colette rozniósł się po pustym pomieszczeniu.
- Słucham. - Nie miałem ochoty na pogawędki. - Chciałeś żebyśmy się spotkali.
Rozejrzałem się po obecnych ludziach. Starałem się nie zwracać uwagi na pistolety wycelowane w moją głowę.
- Przetrzymujesz moją córkę - warknął.
- Od kiedy ona cię obchodzi, huh? - zaśmiałem się, starając się utrzymać pewność mojego głosu.
- Nie powinieneś mi pyskować. Jestem pewien, że on nie chciałby wiedzieć, że masz jeszcze coś do powiedzenia.
- Co ma on z tym wspólnego? - Uniosłem brew do góry.
- Bieber... Możemy się dogadać. Oddaj mu córkę, a ja szepnę mu kilka słów.
- Nie zamierzam jej trzymać, chcę tylko przeżyć.
- Przeżyjesz. A ja chcę z nią tylko porozmawiać.
- Skąd mogę mieć pewność, że mówisz prawdę? - Nie dawałem za wygraną. Jersey jest głupi, ale nie aż tak. - Mogę ją w każdej chwili skrzywdzić.
- Tak samo nie mam pewności, że nic jej nie będzie kiedy zapewnię ci bezpieczeństwo. Wiem o zdjęciach.
Otworzyłem szerzej oczy.
- Bieber, nie jestem takim idiotą za jakiego mnie masz. Mamy na ciebie oko od dłuższego czasu. Masz coś do mojej córki i wiem, że jej nie skrzywdzisz. Chcę jednego - powiedział.
- Czego?
Przeszedł się po pomieszczeniu i prychnął.
- Chcę żebyś nie zbliżał się do Colette. Nie chcę żeby ona o tobie pamiętała. Ma dla ciebie nie istnieć. Chyba dobra cena, nie uważasz? Co jest dla ciebie ważniejsze? Ona, czy życie?
Nie odpowiedziałem.
- Mam jeszcze jeden warunek - usłyszałem.
- Jaki?
***
- Niech będzie. Zgadzam się na wszystko.
- Nie sądziłem, że tak szybko pójdzie, jestem mile zaskoczony. - Poklepał mnie po ramieniu.
- To już dzisiaj, tak?
- Chcę cię widzieć o północy, na Bronx'ie.
- Dlaczego tam? - zdziwiłem się.
VOCÊ ESTÁ LENDO
Die in your arms/JB/ ✔
FanficKiedy Justin Bieber, młody i niebezpieczny członek mafii potrąca samochodem dziewczynę, nie spodziewa się, że będzie zmuszony do spędzenia z nią długiego czasu w jednym samochodzie. Colette za wszelką cenę próbuje zmniejszyć swój opór do Justina, al...