Spojrzałem na Colette i chwyciłem ją za nadgarstek, by przyciągnąć ją do siebie. Pisnęła, ale jestem pewien, że nie zrobiłem tego mocno.
- Daj mi się związać, popłaczesz, zrobię zdjęcia i będzie po sprawie.
- Justin, nie chcę, puść, to boli - wyszeptała.
Szarpnąłem jej rękę i zaraz potem drugą i założyłem trytkę na jej nadgarstki, łącząc je ze sobą. Oparłem ją o oparcie i ignorując jej prośby spojrzałem jej w oczy.
- Płacz - kazałem.
Widać było, że na siłę powstrzymuje się od łez. Czemu ona jest taka uparta?
- Cole, nie chcę ci zrobić krzywdy. Nie zmuszaj mnie do tego. Przecież wiesz, jakie to jest ważne.
- Nie... Proszę cię...
- Colette, rób to co każę!- Justin, daj spokój, przecież możemy rozwiązać to inaczej. – Cofnęła się jeszcze bardziej, niemalże wchodząc w fotel.
Zdenerwowałem się, nie powiem, ale starałem się trzymać nerwy na wodzy.
- To mój ojciec, jeśli z nim pogadam...
Krzyknąłem z frustracji.
- Colette, ile razy jeszcze będziesz gadać te głupoty? Daj mi ręce!
Szarpnąłem nią i chwyciłem za ręce, ale zaczęła się jak na złość wyrywać. Nie wytrzymałem i mocno ją uderzyłem w twarz. Znieruchomiała i spojrzała na mnie zrozpaczonym, pełnym niedowierzania wzrokiem.
- Jak... Jak mogłeś? – szepnęła.
- Mogę to zrobić jeszcze raz, jeśli nie będziesz się mnie słuchać.
Wtedy wreszcie się rozkleiła i zaczęła płakać tak bardzo, że trochę żałowałem tego co zrobiłem. Związałem jej ręce i popchnąłem na szybę. Zacząłem robić zdjęcia w taki sposób, żeby wyglądało na to, że co najmniej ją maltretuję. Brunetka płakała i wyszeptywała, że mnie nienawidzi. Wkurzało mnie to, więc zakleiłem jej usta szarą taśmą. Rzucała się i próbowała mnie ugryźć, więc chwyciłem ją za szczękę i spojrzałem jej prosto w oczy.
- Nie prowokuj mnie – ostrzegłem. – Mogę się naprawdę zdenerwować. – Oderwałem taśmę z jej twarzy, na co się skrzywiła.
- Nic się nie zmieniłeś...
Wywróciłem olewająco oczami. Zrobiłem jeszcze kilka szybkich zdjęć i rozwiązałem jej ręce.
- I po krzyku.
- Uderzyłeś mnie – szepnęła, rozcierając ręce.
- Mała, uderzę jeszcze niejednokrotnie.
....................
Rozdział krótki, niezbyt dobry, ale nie było rozdziału tak długo, że musiałam dodać cokolwiek, byście sobie o mnie przypomnieli. dużo się dzieje ostatnio, a u mnie całkowita blokada chęci i weny, następny rozdział będzie dużo dłuższy, mam nadzieję ciekawy. Zbliżamy się do końca 1 częsci i za 2 chcę się ostro wziąć. Dziękuję, że czekaliście na powrót
![](https://img.wattpad.com/cover/112101744-288-k82507.jpg)
YOU ARE READING
Die in your arms/JB/ ✔
FanfictionKiedy Justin Bieber, młody i niebezpieczny członek mafii potrąca samochodem dziewczynę, nie spodziewa się, że będzie zmuszony do spędzenia z nią długiego czasu w jednym samochodzie. Colette za wszelką cenę próbuje zmniejszyć swój opór do Justina, al...