56. Uderzę niejednokrotnie

1.6K 75 16
                                    

Spojrzałem na Colette i chwyciłem ją za nadgarstek, by przyciągnąć ją do siebie. Pisnęła, ale jestem pewien, że nie zrobiłem tego mocno.

- Daj mi się związać, popłaczesz, zrobię zdjęcia i będzie po sprawie.

- Justin, nie chcę, puść, to boli - wyszeptała.

Szarpnąłem jej rękę i zaraz potem drugą i założyłem trytkę na jej nadgarstki, łącząc je ze sobą. Oparłem ją o oparcie i ignorując jej prośby spojrzałem jej w oczy.

- Płacz - kazałem.

Widać było, że na siłę powstrzymuje się od łez. Czemu ona jest taka uparta?

- Cole, nie chcę ci zrobić krzywdy. Nie zmuszaj mnie do tego. Przecież wiesz, jakie to jest ważne.

- Nie... Proszę cię...

- Colette, rób to co każę!

- Justin, daj spokój, przecież możemy rozwiązać to inaczej. – Cofnęła się jeszcze bardziej, niemalże wchodząc w fotel.

Zdenerwowałem się, nie powiem, ale starałem się trzymać nerwy na wodzy.

- To mój ojciec, jeśli z nim pogadam...

Krzyknąłem z frustracji.

- Colette, ile razy jeszcze będziesz gadać te głupoty? Daj mi ręce!

Szarpnąłem nią i chwyciłem za ręce, ale zaczęła się jak na złość wyrywać. Nie wytrzymałem i mocno ją uderzyłem w twarz. Znieruchomiała i spojrzała na mnie zrozpaczonym, pełnym niedowierzania wzrokiem.

- Jak... Jak mogłeś? – szepnęła.

- Mogę to zrobić jeszcze raz, jeśli nie będziesz się mnie słuchać.

Wtedy wreszcie się rozkleiła i zaczęła płakać tak bardzo, że trochę żałowałem tego co zrobiłem. Związałem jej ręce i popchnąłem na szybę. Zacząłem robić zdjęcia w taki sposób, żeby wyglądało na to, że co najmniej ją maltretuję. Brunetka płakała i wyszeptywała, że mnie nienawidzi. Wkurzało mnie to, więc zakleiłem jej usta szarą taśmą. Rzucała się i próbowała mnie ugryźć, więc chwyciłem ją za szczękę i spojrzałem jej prosto w oczy.

- Nie prowokuj mnie – ostrzegłem. – Mogę się naprawdę zdenerwować. – Oderwałem taśmę z jej twarzy, na co się skrzywiła.

- Nic się nie zmieniłeś...

Wywróciłem olewająco oczami. Zrobiłem jeszcze kilka szybkich zdjęć i rozwiązałem jej ręce.

- I po krzyku.

- Uderzyłeś mnie – szepnęła, rozcierając ręce.

- Mała, uderzę jeszcze niejednokrotnie.





....................

Rozdział krótki, niezbyt dobry, ale nie było rozdziału tak długo, że musiałam dodać cokolwiek, byście sobie o mnie przypomnieli. dużo się dzieje ostatnio, a u mnie całkowita blokada chęci i weny, następny rozdział będzie dużo dłuższy, mam nadzieję ciekawy. Zbliżamy się do końca 1 częsci i za 2 chcę się ostro wziąć. Dziękuję, że czekaliście na powrót

Die in your arms/JB/ ✔Where stories live. Discover now