Zapiąłem spodnie i odwróciłem się tyłem do łóżka.
Nie chciałem patrzeć na to co zrobiłem.
Nie słyszałem już krzyków i płaczu brunetki. Zamilkła.
Babcia też chyba zrezygnowała widząc, że nie może nic zrobić.- Wynoś się stąd. - szepnąłem, łamiącym się głosem.
Nie odpowiedziała.
Stanąłem przed nią i zeskanowałem ją wzrokiem.
Leżała rozłożona na łóżku i oddychała delikatnie, jakby branie oddechu ją bolało. Usta miała wykrzywione w grymasie, a po policzku nadal płynęły pojedyńcze łzy.- Powiedziałem, wynoś się - powtórzyłem.
Spróbowała się podnieść, ale jęknęła cicho i ponownie opadła na łóżko.
- Nie mogę... - szepnęła.
Warknąłem i podszedłem do niej. Chwyciłem ją za ręką i podniosłem ją do pozycji siedzącej. Krzyknęła z bólu.
Pociągnąłem ją do siebie i upadła na podłogę, ukazując plamy krwi, pozostałe na białym dotąd prześcieradle.
Zgięła się w pół na panelach i złapała się za brzuch. Wzięła swoje leginsy.- Ubieraj się i wynocha. Rozumiesz po angielsku? - zadrwiłem.
- Nie mogę... - zapłakała. - Boli...
- Jak wrócę ma cię tu nie być.
Wyszedłem z pokoju i poszedłem do kuchni.
Babcia siedziała z twarzą ukrytą w dłoniach.
Kiedy wszedłem, podniosła głowę i natychmiast wstała.- Jak mogłeś jej to zrobić?! Jak mogłeś?!
Zignorowałem ją i wziąłem szklankę wody.
- Odpowiedz mi! Spójrz na mnie!
Westchnąłem i spojrzałem na nią.
- Co chcesz wiedzieć? Jak było? Nieźle. Coś jeszcze? - prychnąłem.
Zanim odpowiedziała, usłyszeliśmy huk i babcia od razu pobiegła na górę.
Poszedłem za nią. Colette przewróciła się na schodach.- Możesz wstać? - babcia podała jej ramię. - Dziecko, nie wiem co mam powiedzieć. Tak mi przykro.
- Niech mnie pani zostawi... - szepnęła. - Proszę...
- Musimy iść do lekarza.
- Nie. Chcę stąd wyjść...
Pokręciłem głową i napiłem się wody.
Colette ominęła mnie nie racząc spojrzeniem i wciąż trzymając się za brzuch wyszła z domu.- Coś Ty zrobił?!
- Zasłużyła.
Wtedy zrobiła coś czego nigdy bym się nie spodziewał. Uderzyła mnie w twarz z otwartej dłoni.
Zacisnąłem zęby.- Nie masz już tutaj domu - pokręciła głową.
- Babciu...
- Nie będę mieszkać z gwałcicielem. Zabierz swoje rzeczy i wyjdź.
- Chyba nie mówisz poważnie. Ja nie mam gdzie mieszkać...
- Trzeba było myśleć o tym wcześniej.
Otworzyła drzwi i rozejrzała się za Colette, ale dziewczyny już nie było.
- Jesteś potworem.
Zamknąłem na chwilę oczy.
- Babciu... To nie tak...
- Nie tłumacz się. Już za późno.
Usiadła i ponownie ukryła twarz w dłoniach.
Wróciłem się na górę i spakowałem wszystkie rzeczy jakie ze sobą wziąłem, do plecaka.
Nie zastanawiając się długo, po prostu, wyszedłem z domu.Skierowałem się w stronę miejsca, które kiedyś odwiedzał mój ojciec.
Wszedłem do baru i zamówiłem sobie od razu całą butelkę wódki.
Czas odreagować.***
Colette
Bolało mnie całe ciało. Z każdym chwiejnym krokiem czułam jak boli jeszcze bardziej.
Oparłam się o pień drzewa i odetchnęłam na chwilę.
Nie wiedziałam gdzie szłam. Nie wiedziałam gdzie jestem. Nie znam Kanady.Odepchnęłam się od drzewa i ruszyłam przed siebie ignorując mroczki przed oczami.
Ulica była pusta, co mnie zdziwiło. Nie miałam nawet kogo poprosić o telefon.
Robiło mi się słabo, ale nie chciałam się zatrzymywać.
Kilka metrów dalej poczułam jak na kogoś wpadam.
Jęknęłam z bólu, szepnęłam ,,przepraszam" i chwiejąc się, ruszyłam dalej.
Po paru krokach zabrakło mi siły i upadłam na jezdnię. Poczułam jak ktoś mnie podnosi i przez chwilę byłam w powietrzu, a potem usłyszałam kilka dźwięków i poczułam, że ten ktoś mnie położył na czymś miękkim.
Lekko otworzyłam oczy i zobaczyłam przerażoną twarz młodego chłopaka.- Ale mnie wystraszyłaś... Mam nadzieję, że to nie przez to, że na mnie wpadłaś - Miał miły głos. Delikatny.
Nie odpowiedziałam.
Rozejrzałam się i zrozumiałam, że leżę na rozłożonym fotelu w samochodzie. Brunet stał na dworze i patrzył na mnie.- Wszystko w porządku? Coś cię boli?
Kiwnęłam głową.
- Słabo mi...
- Poczekaj, powinienem mieć wodę w samochodzie.
Zemdlałam.
![](https://img.wattpad.com/cover/112101744-288-k82507.jpg)
YOU ARE READING
Die in your arms/JB/ ✔
FanfictionKiedy Justin Bieber, młody i niebezpieczny członek mafii potrąca samochodem dziewczynę, nie spodziewa się, że będzie zmuszony do spędzenia z nią długiego czasu w jednym samochodzie. Colette za wszelką cenę próbuje zmniejszyć swój opór do Justina, al...