Benita
Otworzyłam oczy, za oknem już robiło się jasno.
Od dwóch dni jesteśmy w Lizbonie, wczorajszy dzień był bardzo intensywny, zwiedziliśmy większą część miasta, panowała tam świetna atmosfera, ludzie byli bardzo pomocni i wiecznie uśmiechnięci. Gdy przechodziliśmy niedaleko Largo do Chiado zaczepił nas pewnien mężczyzna, który wręczył mi, Hannie i Lunie żółte róże i życzył miłego dnia. To było bardzo miłe.
Na dzisiaj mamy zaplanowaną podróż po mieście autobusem z otwartym dachem, później wybierzemy się na Rossio. Czytałam, że właśnie w tym miejscu skupia się życie miasta. Jest to wielki plac z mnóstwem fontann, otacza go piękna architektura. Niestety dzisiaj nie będzie z nami Hanny, musiała iść do pracy choć bardzo tego nie chciała.-O czym myślisz skarbie? - Usłyszałam obok siebie zaspany głos Damona.
-O tym co dzięki tobie miałam okazję zobaczyć, gdyby nie ty to nigdy by mnie tu nie było, dziękuję bardzo-
Damon przysunął się bliżej mnie, czułam bijące od niego ciepło.
-Nie ma za co skarbie, to czysta przyjemność pokazywać wam nowe rzeczy- mężczyzna złączy nasze usta w namiętnym pocałunku, jego ręce były już pod moją koszulką, kiedy drzwi od pokoju się otworzyły.
-Wstawajcie, za oknem już świeci słoneczko- do pokoju wpadła Luna głośno krzycząc- Ruszajcie się, szkoda dnia-
Ohh skąd ona ma tyle energii rano?
-Co byś zjadła na śniadanie Luna? - Damon zwrócił się do Luny. Dziewczyna przez chwilę się zastanawiała i stukała palcem w brodę. Wyglądało to zabawnie.
-Gofry z bitą śmietaną i truskawkami- krzyknęła po chwili.
-Więc postanowione, poleżcie jeszcze trochę, a ja wszystko przygotuję-
Pocałował mnie w usta, a Lune w czoło w zniknął za drzwiami.-A gdzie ciocia Hanna? - kobieta wczoraj pozwoliła jej tak do siebie mówić, stwierdziła, że i tak jesteśmy prawie rodziną.
To droche daleko idące plany, ale żadne z nas się nie odezwało.-Musiała iść do pracy kochanie-
-Dlaczego? - zapytała robiąc smutną minę.
-Nie miała wyjścia, kilka osób jest na urlopie i nie miał by kto jej zastąpić-
-Ohh to dobrze, myślałam, że mnie nie lubi i sobie poszła-
-Na pewno lubi taką kochaną dziewczynkę- Luna położyła się obok i przytuliła do mnie, obje zasnęłyśmy z uśmiechem na ustach.
********
Damon
Nigdy więcej.
Nie wiem co mi przyszło do głowy żeby zaproponować zrobienie gofrów. Po piętnastu które wylądowały w śmietniku w końcu coś mi wyszło. Na szczęście Hanna miała w lodówce bitą śmietanę i truskawki to nie musiałam biec po nie do sklepu.
Rozłożyłem gofry na trzy talerze i poszedłem do sypialni po dziewczyny. Byłem zaskoczony gdy okazało się że śpią.
Luna leżała na Benicie, ręką spoczywała na policzku matki.
Po cichu zamknąłem drzwi i poszedłem wziąć prysznic, gdy wyszedłem dziewczyny już nie spały tylko zajadały się goframi.
Luna w kąciku ust miała bitą śmietanę, podszedłem do niej z kawałkiem papieru i zająłem się tym, zauważyłem że prawie przy każdym posiłku jej twarz była cała wysmarowana.-I jak wam smakuje? - zapytałem siadając pomiędzy nimi.
Oboje spojrzały na mnie.-Pyszne- powiedziały jednocześnie.
-Dziękuję Ci bardzo, to duże poświęcenie z twoje strony biorąc pod uwagę ilość spalonych gofrów w koszu na śmieci-
Szepnęła do mojego ucha Benita.
Cholera, mogłem je wyrzucić do kosza na zewnątrz.
YOU ARE READING
Nowe życie ✔️
RomanceBenita Martinez Gdy była siedemnasto letnią dziewczyną została potraktowana w brutalny sposób. Od tego czasu wszyscy znajomi się od niej odwrócili. Musiała zmienić miejsce zamieszkania. Po dziewięciu miesiącach na świat przyszło jej dziecko. Mimo, ż...