Rozdział 35

6.4K 190 9
                                    

Benita

Następnego dnia siedząc przy stole, popijając sok żurawinowy przypomniało mi się, że w torebce mam nieodpakowaną korespondencję. Wstałam z krzesła, włożyłam pustą szklankę do zlewu i udałam się do korytarza po torebkę, która wisiała na wieszaku.
Chwyciłam ją i wróciłam do kuchni.

Wyciągnęłam koperty i dokładnie im się przyjrzałam, w jednej było zaproszenie na coroczny festyn, w trzech znajdowały się rachunki, którymi będę musiała się później zająć. Nie będę miała z tym problemu, mam już trochę zaoszczedzonych pieniędzy przez to, że Damon nie zgadza się abym dokładała się do czegokolwiek.
I tak stawiam na swoim i chociaż robię zakupy za swoje pieniądze.
Wiem, że to niewiele, ale zawsze coś.

Sięgnęłam po ostatnią kopertę, wyciągnęłam głośno powietrze, gdy zobaczyłam kto jest nadawcą.

Diego Iglesias.

Mój biologiczny ojciec z którym nie miałam doczynienia odkąd opuścił nas gdy miałam pięć lat.
Nie wiem skąd znał mój adres, choć domyślam się kto mógł mu go podać. Ciotka Aria, która zawsze miała z nim dobry kontakt.
Z trzesącymi się rękoma otworzyłam kopertę i wyciągnęłam list.

Przestraszona zaczęłam czytać.

Witaj Benito.
Na początku chciałam cię przeprosić, że tak dawno się nie odzywałem. Wiem, że musisz mieć do mnie ogromny żal. Źle mi z tym, że przez ten cały czas nie zabiegałem o kontakt z Tobą tylko skupiłem się na nowej rodzinie.
Chciałabym się prosić o wybaczenie i jednocześnie błagać żebyś zgodziła się na spotkanie, pragnę żebyś poznała swoje przyrodnie rodzeństwo.
Chciałbym wszystko naprawić.
Na dole załączam swój numer telefonu.
Skorzystaj z niego, gdy wszystko przemyślisz.

Mam nadzieję, że się zgodzisz.

6644098765

Diego I.

Zgięłam list i rzuciłam go na podłogę.
Co za drań. Jak on śmie odzywać się do mnie po osiemnastu latach?
Ciekawe co takiego się stało, że zdecydował się na to.
Czytając ten list tylko rozbolała mnie głowa.

Nie mam żadnych wspomnień dotyczących niego. Wiem jedynie jak się nazywa. Nic więcej. Nawet nie wiem jak wyglądał, nie mogę sobie tego przypomnieć.
Czy on naprawdę myśli, że napiszę kilka słów, że niby żałuję, a ja od razu zgodzę się na spotkanie?

-Już jestem- przestraszyłam się i aż podskoczyłam, a później wylądowałam na podłodze słysząc za sobą głos Damona.

-Przepraszam kochanie, nie chciałem cię przestraszyć-pomógł mi wstać, a później wciągnął mnie w swoje ramiona składając na moich ustach czuły pocałunek. Wygladał gorąco, jego czarne włosy były zaczsane na bok, miał na sobie granatowe spodnie i białą koszulę z odpiętymi dwoma guzikami u góry.

-Hej, myślałam że wrócisz później-

-Miałem, ale w ostatniej chwili jeden z dostawców odwołał spotkanie. Tęskniłem za tobą-

Odsunął moje włosy na bok, po chwili poczułam jego ciepłe usta na szyi, odchyliłam głowę na bok dając mu lepszy dostęp.

-Ja też za tobą tęskniłam- odsunął się ode mnie i zaczął rozpinać moją koszule.
Później pozbył się stanika, który był odpinany z przodu.

-Chwała temu kto wymyślił to ustrojstwo- wziął obje piersi w swoje wielki dłonie i zaczął je ugniatać.

Wplotłam palce w jego włosy i mocno za nie pociągnąłem.
Brunet złapał moje biodra i uniósł mnie do góry sądzając na stole. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, w tym samym czasie pozbywał się reszty naszych ubrań, które wylądowały na podłodze. Rozszerzył moje nogi przez co mógł znaleźć się jeszcze bliżej mnie. Nieczekajc dłużej znalazł się we mnie.

Nowe życie ✔️Where stories live. Discover now