Rozdział 22

7K 207 6
                                    

Benita

Po cudownym tygodniu w Lizbonie dzisiaj wróciliśmy do San Diego. Kilka minut temu opusciliśmy pokład samolotu. Mieliśmy niesamowitego pecha bo prawie przez cały lot jakaś para głośno się kłuciła, nic nie dało zwracanie uwagi przez personel i innych podróżnych.
Damon był tak zły, że kilka razy musiałam go powstrzymywać, żeby nie szedł przemówić im do rozumu.
Dwa dni temu miłam nieprzyjemność poznać Santiago, już prawie byłego męża Hanny, przyszedł pod dom kompletnie pijany i zaczął się awanturować.

-Nie mogę się doczekać jak pójdę do przedszkola- Mówił Luna idąc pomiędzy mną, a Damonem- Będę też chodzić na balet-

-Brakowało ci tego skarbie? - zapytałam łapiąc ją za rękę. Dziewczynka popatrzyła na mnie kiwając głową.

-Tak mamo, bardzo-

Wyszliśmy z lotniska. Udaliśmy się w stronę samochodu Damona, który przez cały nasz pobyt stał tu na parkingu.

Zapakowaliśmy nasze bagaże.
Luna usiadła z tyłu i w tym samym czasie zaburczało jej w brzuchu.

-Chyba ktoś tu jest głodny- powiedział Damon- Co powiesz na obiad? -

-Z chęcią coś zjem, jestem bardzo, bardzo głodna- odpowiedziała.

-A obiecasz, że będziesz grzeczna? -

-Jasne-

Damon złapał mnie za rękę, w radiu leciała piosenka Lady gagi- Poker Face.

Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy, nasze dłonie były wciąż połączone, nawet jak dojechalismy pod pobliską knajpe.

********

Damon

Zatrzymałem się pod blokiem Benity, przed wejściem jakichś dwóch gowniarzy popalało trawke.

-Spadajcie stąd, albo wezwę gliny i się skończy- powiedziałem stając przed nimi, nie chciałem żeby Luna to oglądała.

-Spokojnie szefuniu, lepiej dołącz do nas, oczywiście wpisowe do naszej ekipy to dwieście dolarów-
Słysząc to miałem ochotę wybuchnąć śmiechem.
Wpisowe. Dobre żarty.

-Damon chodźmy już- krzyknęła Benita idąc w moją stronę.

Gówniarze już sobie poszli. Weszliśmy do bloku.
Benita i Luna szły przede mną, nie mogłem się powstrzymać i obserwowałem kołyszące się biodra brunetki.
Zatrzymaliśmy się przed drzwiami mieszkania, benita zaczęła szukać klucza w torebce, trochę to potrwało.
Włożyła klucz w zamek u wtedy na jej twarzy pojawiła się dziwna mina.

-O nie, drzwi były otwarte. Jestem pewna, że je zamykałam tydzień temu- Benita chciała wejść do środka, ale nie pozwoliłem na to. Na jej twarzy widniało przerażenie.

-Nie ruszaj się, ktoś tam może jeszcze być, pójdę to sprawdzę- przesunąłem ją i wszedłem do środka.
Gwałtownie się zatrzymałem gdy zobaczyłem co tam się dzieje. Całe mieszkanie było zdemolowane. Wszystkie rzeczy z szafek leżały na podłodze, stolik był przewrócony. Przeszedłem się po wszystkich pokojach, ale nikogo nie znalazłem. Moją uwagę zwróciły lalki porozkładane na podłodze. Stoi za tym pewnie ta sama osoba co przysyła groźby.
Wróciłem do Benity i Luny. Obje się bały.

-Mamusiu co się stało? - zapytała Luna.

-Nic, musimy na chwilę wyjść za zewnątrz- obje poszły za mną.
Byłem wściekły.

-Kochanie możesz iść na chwilę pobawić się z Adamem? - dopiero teraz dostrzegłem mełego chłopca niedaleko nas- Ja muszę zamienić kilka słów z Damonem- Luna wykonała polecenie matki.

Nowe życie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz