Rozdział 26

6.2K 184 1
                                    

Benita

Wyszłam właśnie ze sklepu w którym robiłam zakupy, miałam niewiele czasu żeby odebrać Lune. Wrzuciłam torby do bagażnika.
Przypomniało mi się, że chciałam zadzwonić do Owena sprawdzić jak się trzyma, zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu telefonu, ale nigdzie go nie było.
Musiałam zostawić go na stole w mieszkaniu.
Ruszyłam, z głośników popłynęła piosenka Shakiry-waka waka.
Jechałam samochodem Damona, na początku nie było to łatwe bo miał automatyczną skrzynie biegów, nie byłam do niej przyzwyczajona, ale dałam radę.

W lusterku zobaczyłam, że od jakiegoś czasu jedzie za mną czarny suv, skręciłam w prawo, on też. Może to przypadek i byłam przewrazliwiona?
Po kilku minutach nie widziałam już go, ana poboczu zobaczyłam stojącą kobietę, machała żeby ktoś się zatrzymał, nie mogłam zobaczyć jęk twarzy bo miała naciagnietą czapkę. Może potrzebuje pomocy? Jesteśmy właśnie w takim miejscu gdzie jeździ niewiele samochodów. Niewiele myśląc zatrzymałam się i to był błąd.

Wyszłam z samochodu.

-O co chodzi? Coś się stało? - zapytałam chcąc jej pomóc.

-Witaj- podniosła głowę, a mi zmrodziło krew w żyłach, znałam ten głos i te straszne spojrzenie czarnych oczu.

Ale jak? Co ona tu robi, czy to mi się śni?

Ruszyła w moią stronę, poczułam ukłucie w szyj, później wszystko zrobiło się ciemne. Zaczęłam osuwać się na ziemię.

******

Damon

Wróciłem do mieszkania, wcześniej miałem kilka spraw do załatwienia.

-Już jestem- krzyknąłem, ściągnąłem marynarkę i powiesiłem ją na wieszaku.

-Skarbie jesteś? Banita, Luna? - nie usłyszałem żadnej odpowiedzi.
Dziwne, myślałem że już tu będą.
Podszedłem do ekspresu i zrobiłem sobie kawę, wcześniej nie miałem na to czasu, z kieszeni wyciągnąłem telefon i wybrałem jej numer.
Jakie było moje zdziwienie, gdy jej telefon zaczął dzwonić, ale zamiast tam gdzie była Benita on leżał na szafce obok mnie.
Musiała go zapomnieć gdy wychodziła po Lune. Tylko dlaczego jeszcze ich nie ma?
Zacząłem pić kawę gdy usłyszałem, że telefon Benity znów dzwoni.
Złapałem go i odebrałem.

-Słucham? -

-Mhh Dzień dobry, czy mogę rozmawiać z Panią Benitą Martinez? - zapytał kobiecy głos po drugiej stronie.

-Nie ma jej w tej chwili obok, a z kim rozmawiam? -

-Nazywam się Miranda Wolf, jestem przedszkolanką Luny, pani Martinez powinna odebrać ją godzinę temu, a do tej pory tego nie zrobiła-

-Jestem jej partnerem, zaraz tam będę-

Co takiego się stało, że Benita nie odebrała Luny i gdzie ona teraz jest?
Wziąłem kluczyki i już jechałem w stronę przedszkola. Czułem, że stało się coś złego.

********

Benita

Moja głowa.
Gdzie ja jestem?
Próbowałam się podnieść, ale to na nic. Moje ręce były przywiązane do ramy łóżka.
Po chwili wszystko mi się przypomniało.
Ale jak? Co ona tam robiła?
Przecież ona nie żyje, tak przynajmniej myślałam.
Czy to ona stała za tym wszystkim?
Czułam potworny ból głowy.
Bałam się tego co się może za chwilę stać. Było mi zimno. Zobaczyłam, że w pomieszczeniu jest tylko małe okno, ale nie miałam szans się wydostać bo byłam związana, a okno miało kraty.
Po chwili dzwi otworzyły się z hukiem uderzając o ścianę i przeszła przez nie ona.
Była nawet większą niż zapamiętałem, miała na sobie fioletową sukienkę z cekinami.

Nowe życie ✔️Where stories live. Discover now