Rozdział 28

6K 186 5
                                    

Damon

Wpadłem do szpitala, od razu zaczepiłem pierwszą napotkaną pielęgniarke.

-Szukam Benity Martinez, została tu niedawno przewieziona-

-A czy ja wyglądam na taką która ma spis wszystkich pacjentów w głowie- odezwała się chamsko- Musisz iść do rejestracji- warknęła i odeszła.
Pobiegłem we wskazane miejsce.

-Benita Martinez, gdzie ona jest? -

-A pan to kto? - zapytała młoda pielęgniara.

-Narzeczony, gdzie ona jest? -

-Chwileczkę, już sprawdzam- zaczęła kilkać coś w komputerze- Przykro mi, ale nie mamy takiej pacjentki-

-To nie możliwe, musi tu być - zacząłem krzyczeć.

-Ohh ma Pan rację - zaczęła trzepotać rzęsami- Ktoś się pomylił i zamiast Benita wpisał Bonita- jej chihot doprowadzał mnie do szału.

-Gdzie ona jest? Mów -

-Spokojnie, sala 117, trzecie piętro-

Zaraz ją zobaczę, nie mogę się doczekać.

*****

Wszedłem do jej pokoju, a moje serce na chwilę się zatrzymało, cała jej twarz była pokryta siniakami, na nadgarstkach miała ślady po sznurze, chciałbym dostać w swoje ręce osobę która, za tym stoi.

-Kochanie tak się cieszę, że cię widzę, bałem się, że cię stracę- szeptałem. Bania nie ruszała się.

-A kim Pan jest? - zapytał facet w białym kitlu wchodząc do sali.

-Narzeczony Banity, co z nią? -

-Jest trochę poobijana, ma wiele siniaków, na szczęście nie doszło do krwotoku wewnętrznego, Pani Martinez dostała dużą dawkę leków przeciwbólowych, powinna spać do wieczora-

Wyszedł, a ja sportem usiadłem koło Benity.

-Kochanie tak mi przykro, że to cie znów spotkało- szeptałem do jej ucha, trzymałem ją za rękę, była taka krucha i delikatna w mojej wielkiej dłoni.

Po południu zadzwonił do mnie Pilaow.

-Chciałem podziękować za uratowanie Benity, ona wiele dla mnie znaczy, kto za tym stoi? Mam nadzieję, że już nie wyjdzie z więzienia-

-Widze, że ci na niej zależy, stoi za tym Naomi Werenc-

-Kto do cholery? Kobieta?

-Potężna kobieta Camirchel, ona znała się bardzo dobrze z Markiem i Trendem, była ich kochanką, wszyscy myśleli, że zginęła przy aresztowaniu tamtych dwóch, ale to nie była ona, tylko jej siostra bliźniaczka. Moi informatorzy ją namierzyli, od jakiegoś czasu zdobywała informacje o położeniu Benity, to ona kręciła się niedaleko twojego mieszkania, monitoring to potwierdził, ale twoja kobieta jest już bezpieczna-

-Ona jest chora, jak mogła skrzywdzić Benite? Za co? -

-To jest proste, sądziła że to z jej winy tamci dwaj są za kratami, chciał się zemścić-

-Zniszczę ją, wynajmę najlepszych adwokatów-

-Nie ma takiej potrzeby, Werenc strzeliła sobie w głowę podczas zatrzymania-

-I chwała jej za to-

Zadzwoniłem do Loren, zgodziła się spędzić z czas z Luną, powiedziałem jej ze już po wszystkim, z tego co się dowiedziałem mała ją polubiła.

********

Był wieczór, gdy Benita się obudziła.

-Co się dzieje? Gdzie jestem?-Odezwała się zachrypniętym głosem.

-Spokojnie kochanie, jesteś w szpitalu, już nic ci nie grozi-
Benita zaczęła płakać, wziąłem ją w ramiona.

-Gdzie Luna? Gdzie moja dziewczynka? -

-Jest z Loren, nic jej nie jest-

Położyła głowę na moim ramieniu i próbowała się uspokoić.

-Jak się czujesz skarbie? -

-Źle, wszystko mnie boli, nie mam na nic siły-popatrzyła mi w oczy- Jak ja się tu dostałam? Nic nie pamiętam -

-Pamiętasz kto cię porwał? Jak do tego doszło? - pokiwała głową.

-Myślałam, że jakaś kobieta na poboczu potrzebuje pomocy, zatrzymałam się, to była ona, powinnam była jechać dalej-

-Więc jak się tu dostałam? -

-Pilaow miał swoje kontakty i wytrolili Werenc, w ten sposób znaleźli ciebie, ona obserwowała moje mieszkanie-

-Werenc? To jej nazwisko, pewnie chciała skrzywdzić Lune, mówiła mi o tym-

-Naomi Werenc- spięła się słysząc to imię- Już nic ci nie grozi, on nie żyje-

Słyszałem, że odetchnęła z ulgą.

-Co się stało? -

-Strzeliła sobie w głowę, gdy policja wpadła do kryjówki-

Wziąłem jej głowę w dłonie i zmusiłem żeby spojrzała na mnie. W jej pięknych oczach lśniły łzy.

-Kocham cię Benita, powinienem był już dawno ci to powiedzieć-

-Ja też cię kocham- pocałowałem ją w usta i trzymałem dopóki nie zasnęła.

******

W środku nocy musiałem zostawić Benite i wrócić do Luny, nie chciałem zostawiać jej samej.

**

-Jak ona się ma? - zapytała Loren gdy tylko wszedłem do środka.

-Jest cała poobijana, minie trochę czasu zanim zapomnij o tym wszystkim- Loren mnie przytuliła- Dziękuję, że zostałeś z Luną-

-Nie ma sprawy- nie powiedziałam jej o tym co pięćat temu spotkało Benite, ona sama zdecyduje z kim chce się tym podzielić.

-Mała ciągle o nią pytała-

-Wiem, mnie też pytała nie raz, nie powiedziałam jej prawdy, jest za mała, nie mogłem tego zrobić-

-Rozumiem cię, też tak sądzę. Benita też by tego nie chciała-

-Rano przyjadę, będziesz mógł do niej wrócić-

-Dzięki, jesteś wielka-

Loren wyszła, poszedłem zobaczyć czy Luna śpi bo wydawało mi się, że usłyszałem jakiś hałas z jej pokoju.

Dziewczynka na szczęście spała, wziąłem szybki prysznic, i poszedłem spać.

###
##
#

Nowe życie ✔️Donde viven las historias. Descúbrelo ahora