Rozdział 39

7.2K 190 4
                                    

Benita

Całkowicie zapomniałam, że na wieczór jestem umówiona z Axelem, miałam ochotę to odwołać, ale po długich przemyśleniach stwierdziłam, że spotkam się z nim.

Luna zostanie do jutro z Mią, dziewczyna zaproponowała nawet, że odbierze ją z przedszkola. Niedawno wyszłam z pracy, rano poznałam szefa. Nazywał się Cain Boom. Swoją drogą ciekawe nazwisko.
Cain był ogromny, górował nad wszystkimi. Jednak gdy porozmawiałam z nim przez chciał okazał się być całkiem miłym facetem. Ustaliliśmy, że będę pracować od dziewiątej do czternastej. Przez całą moją zmianę dziękowałam mu, że tak poszedł mi na rękę. Wszyscy klienci go lubili, gdy tylko wchodzili do środka to od razu się z nim witali. Miło się na to patrzyło.
Dzisiaj poznałam też Kaylera, jednego z barmanów, miałam wrażenie, że od początku był do mnie wrogo nastawiony, ale może to moja wyobraźnia?

Udałam się na parking i oszukałałam moją Honde, wsiadłam do niej i od razu włączyłam radio.
Akurat leciała piosenka Mika - relax take it easy, którą lubiłam. Zrobiłam głośniej i ruszyłam do domu. Po drodze zatrzymałam się na małe zakupy. Uwinęłam się szybko i po trzydziestu minutach byłam już w mieszkaniu. Przebrałem się i rozpakowałam torby. Później zrobiłam sobie coś do jedzenia bo byłam głodna jak wilk.

Wczoraj podjęłam decyzję, że dam Damonowi szansę. Kocham go, będziemy mieli razem dziecko i nie chce tak od razu opuszczać. Nie chciałabym za kilka lat żałować, że nie spróbowałam.
Postanowiłam, że spotkam się z nim jutro.
Resztę czasu poświęciłam na porządki.
Zanim się obejrzałam była już osiemnasta, niedługo będzie tu Axel.

Wyciągnęłam z szafy zielony swetr z wiązaniem z tyłu i białe spodnie. Do tego wzięłam czarne kozaki za kolano. Wyglądałam dobrze, tak przynajmniej mi się wydawało.
Włosy zostawiłam rozpuszczone u zrezygnowałam z makijażu. Nie chciałam się zbytnio stoić. To ma być przyjacielskie spotkanie.

Punktualnie o dziewietnastej usłyszałem pukanie do drzwi.
Poszłam otworzyć i zobaczyłam tam uśmiechniętego Axela. Miał na sobie beżowy płaszcz i czarne spodnie. Był przystojny, ale to nie mój tym. Nie był Damonem.
Nagle poczułam, że nie powinnam z nim wychodzić, ale juz za późno. Axel Ru jest. Przecież nie mogę zamknąć mu drzwi przed nosem. Hmm choć w sumie mogła bym to zrobić, ale wziął by mnie za wariatke.

-Cześć Benita, wyglądasz pięknie- dopiero teraz zobaczyłam, że w rękach trzyma doniczke z paprocią. Wręczył mi ją.

-To dla ciebie? - byłam w lekkim szoku.

Wzięłam ją.

-Ohh dziękuję, to miło z twojej strony, ale nie musiałeś- w środku zastanawiałam się o co mu chodzi z tą paprocią, czy nie było innych kwiatów?
Ale nie nażekałam, mama nauczyła mnie, że powinno docenić się każdy prezent i nigdy ich nie krytykować. Nigdy.

-Odstawie tylko kwiata, wezmę płaszcz i możemy iść. Jak chcesz to wejdź- posłuchał mnie i wszedł do środka. Odstawiam paproć do salonu, chwyciłam kurtkę i torebkę i wyszliśmy na zewnątrz.

-Cieszę się, że zgodziłaś się ze mną spotkać, chciałbym lepiej cię poznać-

-Ja też się cieszę, że się na to zgodziłam-

Wsiedliśmy do jego luksusowego samochody, siedzenia były pokryte białą skurą.
Ten samochód z daleka krzyczał, że jego właściciel ma kasy jak lodu.

--Dokąd jedziemy? - zapytałam z ciekawością.

-Zarezerwowałem nam stolik w Phyramydii-

-Znam to miejsce, ale nigdy tam nie byłam-

Nowe życie ✔️Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt