Kim jesteście?

8K 377 19
                                    

Będzie mi bardzo miło jeśli polubisz mój profil na FB: WARTKA AKCJA i ZAOBSERWUJESZ NA INSTAGRAMIE: wartka_akcja Znajdziesz tam informacje o książkach, odnośniki do strony internetowej z moimi opowiadaniami, inspirujące cytaty... Jeśli lubisz czytać to co pisze na wattpad to serdecznie Cię zapraszam na moje profile :-)

****

Jechali w milczeniu, co jakiś czas wymieniając zdawkowe uwagi na temat pogody, polityki i innych kierowców. Zadaniem Zacha, wszyscy prowadzili jak cioty, a tych którzy dali im prawo jazdy powinno się powiesić za jaja. Keith przyjmował te opinie wzruszeniem ramion, zaś Victoria ciesząc się, że wciąż żyje, przez większość czasu wyglądała przez okno samochodu rozmyślając nad swoją sytuacją. 

Nie miała planu, ani nie wiedziała co robić. Związano ją i wpakowano do auta bez słowa wyjaśnienia, a teraz jechała samochodem z dwoma porywaczami, z których jeden dwukrotnie przywalił jej w twarz, a drugi co róż posyłał przepraszające spojrzenia. Do tego wszystkiego była w piżamie. Absurdalna sytuacja. 

– Kim wy jesteście? – wypaliła nie mogąc znieść rozmów o niczym. 

– Ja jestem Keith –blondyn uśmiechnął się w jej kierunku ukazując rząd białych, prostych zębów. – Zach prowadzi – dodał. 

– Zach, mój brat? – dopytała dla pewności. 

Keith skinął głową. 

– Nie wiedziałam, że mam brata – zaczęła ostrożnie ważąc słowa. 

– Nic dziwnego! Pewnie ta suka nie powiedziała ci nawet o ojcu! – zbulwersował się Zach.

– Nie nazywaj tak mojej matki! Nic o niej nie wiesz - warknęła nie zważając na konsekwencje. Liczyła, że skoro byczek prowadzi samochód to nie zatrzyma się na środku autostrady, żeby jej przywalić. 

– Nic nie wiem? – przedrzeźniał ją, spoglądając w tylne lusterko i posyłając jej mordercze spojrzenie. – Mindy Abrams?!  Kobieta, która uciekła od naszego ojca i która nigdy nie pozwoliła ci wyjechać z miasta? Kobieta, która uśpiła w tobie ... 

– Zach! – stanowczy głos Keitha przerwał ponurą wyliczankę. 

– Skąd wiesz, że nigdy nie wyjeżdżałam z miasta? 

– Posłuchaj, nie chce mi się gadać. Za parę godzin będziemy na miejscu i wtedy ojciec wszystko ci wyjaśni. 

– Ojciec? 

– Czy ciągle musisz po mnie powtarzać? – w głosie Zacha zabrzmiała irytacja. 

– Przepraszam, żyję! – burknęła. –  Mam nadzieję, że to się nie zmieni ... – dodała po chwili. 

– Spokojnie, nie mamy zamiaru cię skrzywdzić – powiedział Keith. 

– Doprawdy? – spytała unosząc do góry związane dłonie i spoglądając na niego znacząco, choć musiała przyznać, że kamień spadł jej z serca. Nie zamierzali jej zabić. Byli szaleni, ale nie chcieli jej zabić. 

– Przykro mi... – głos Keitha wyrwał ją z zamyślenia. 

Nie odpowiedziała. Przez chwilę myślała na temat tego co powiedział Zach. Ojciec. Nigdy go nie poznała. Czy to możliwe, żeby siedzący za kierownicą Zach był jej bratem? Jeśli tak było to czemu matka nigdy o nim nie wspomniała? 

– Czy kiedy spotkam się z ojcem, wyjaśni mi całą tą sprawę? – zapytała. 

Keith skinął głową, a ona postanowiła poczekać z dalszymi pytaniami. Miała wrażenie, że od chłopaków i tak nie dowie się niczego więcej. Nie chcieli, albo nie mogli jej nic powiedzieć.  Przymknęła oczy i z powrotem przytknęła lód do obolałego policzka.  


PrzeznaczonaWhere stories live. Discover now