Będzie mi bardzo miło jeśli polubisz mój profil na FB: WARTKA AKCJA i ZAOBSERWUJESZ NA INSTAGRAMIE: wartka_akcja Znajdziesz tam informacje o książkach, odnośniki do strony internetowej z moimi opowiadaniami, inspirujące cytaty... Jeśli lubisz czytać to co pisze na wattpad to serdecznie Cię zapraszam na moje profile :-)
***
Victoria
Jakże dobrze było spać w miękkim łóżku i brać ciepły prysznic. Uwielbiała te wszystkie małe codzienne rytuały, a poranna kawa była jednym z nich. Schodziła do kuchni, nalewała sobie do kubka napój i patrzyła jak Walerie stara się wyprawić chłopców do szkoły. Nie było to łatwe zadanie, bo stanowili istne tornado. Biegali po kuchni krzycząc jak opętani w poszukiwaniu swoich kredek, plecaków i książek, które notorycznie chowali przed matką, by nie musieć odrabiać zadań domowych.
-Czasami mam ochotę stąd uciec - powiedziała Walerie, kiedy wreszcie jeden po drugim znikali w drzwiach wejściowych i maszerowali na szkolny autobus.
-Co ty nie powiesz- mruknęła Vi, upijając kolejny łyk.
-Nie dziwię się, że Zach się wyprowadził, a Moses wychodzi zanim jeszcze się obudzą...
Victoria miała mgliste poczucie, że Moses wychodzi rankiem z innego powodu, ale nie podzieliła się swoim spostrzeżeniem. Przebywała w domu ojca od dwóch dni i... I nic się nie działo. Nie zamieniła z nim nawet słowa, nie mówiąc już o jakichkolwiek ćwiczeniach. Tego dnia postanowiła jednak to zmienić. Z ojcem może porozmawiać wieczorem, za to Keith powinien być w stajniach. Jeśli nie jeden to drugi... Zdecydowana odstawiła kubek do zmywarki i poszła ubrać wygodny dres. Związała włosy w kitkę, wsunęła stopy w buty sportowe i tak gotowa wyszła przed dom. Stajnie nie były daleko. Kiedy otworzyła ciężkie drewniane drzwi i weszła do środka, od razu zobaczyła Keitha. Czyścił stajnie.
-Cześć - powiedziała podchodząc bliżej.
Zdziwiony zmrużył oczy i spojrzał na nią z napięciem.
-Co tu robisz? - spytał. - Jest jeszcze wcześnie. Powinnaś wrócić do domu i odpocząć...
-Ale...
-Sama mówiłaś, że przeszłaś ostatnio jakąś infekcję. Stajnie nie są dla ciebie.
-A dla ciebie są? - spytała z trudem kryjąc irytację.
-Vi... - wyciągnął dłoń, żeby ją objąć, ale widząc ubrudzony rękaw koszuli, opuścił ja bezwładnie.
-Chciałam Ci pomóc - powiedziała.
-Sprzątając stajnie? No nie wiem - Keith zagryzł wargę. -To nie jest robota dla ciebie. Może pomożesz Walerie z obiadem...
-Jeśli jeszcze coś powiesz, będę musiała ci przyłożyć, więc lepiej się zamknij! - powiedziała obracając się na pięcie.
Czy oni słyszeli tu cokolwiek na temat równouprawnienia? Nie była laleczką z porcelany. Cholera. Wyszła ze stajni zdrowo wkurzona i rozejrzała się wokoło, po czym ruszyła przed siebie. Nie wiedziała nawet, kiedy zawędrowała pod niewielką chatkę. Słysząc odgłosy rąbanego drewna poszła w tamtym kierunku. Rozebrany do pasa Zach, pracował jak maszyna. Ustawiał drewniany klocek, nadziewał go na siekierę i rozłupywał. Raz za razem. Kiedy ją spostrzegł przestał.
-Co tu robisz?- spytał mrużąc ciemne oczy.
-Błąkam się- odparła wzruszając ramionami.
-Możesz błąkać się gdzieś indziej?
-Mogę, ale nie chcę! - aż się zdziwiła słysząc swój ostry ton. Zach również nie był na to gotowy. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem.
DU LIEST GERADE
Przeznaczona
WerwolfVictoria nigdy nie wyjeżdżała z miasta, nie wpatrywała się w niebo ani nie oglądała gwiazd. Jej życie toczy się wokół gorących tematów, spotkań z przyjaciółkami i wieczorów filmowych. Victoria nie wie, że jest wilkiem. Nigdy nie przeszła przemiany...