Przymierze

7.1K 343 11
                                    

Będzie mi bardzo miło jeśli polubisz mój profil na FB: WARTKA AKCJA i ZAOBSERWUJESZ NA INSTAGRAMIE: wartka_akcja Znajdziesz tam informacje o książkach, odnośniki do strony internetowej z moimi opowiadaniami, inspirujące cytaty... Jeśli lubisz czytać to co pisze na wattpad to serdecznie Cię zapraszam na moje profile :-)

***

Wpadające do pokoju promienie słonecznym obudziły Victorię wczesnym rankiem. Przez chwilę przewracała się w łóżku, ale ponieważ sen nie nadchodził, postanowiła wstać i rozpocząć dzień od zmierzenia się z rzeczywistością. Prawda była taka, że znalazła się w rękach szaleńców. Najpierw Zacha i Keitha, a później człowieka, który na jej oczach przemienił się w wilka. Nigdy czegoś takiego nie widziała. Zadrżała na samą myśl o tym, że mężczyzna, który został na dole, mógłby zrobić to powtórnie. Chcąc odpędzić od siebie napawające ją lękiem obrazy, podeszła do szafy stojącej w rogu pokoju  i otworzyła ją, nie za bardzo wiedząc czego w niej szuka. Zdziwiła się, widząc równo poskładane t-shirty, kilka bluz i spodnie moro. Żadnych kobiecych fatałaszków. Wzięła do ręki jedną z koszulek i skierowała się do łazienki. Miała wrażenie, że całe jej ciało pokrywa brud i piasek. Obmyła twarz, zrzuciła ubranie i weszła do wanny.  Syknęła, gdy z dyszy prysznica, chlusnęła zimna woda. Próbowała odkręcić ciepłą, ale kurek ani drgnął. Drążąc z chłodu, wycisnęła na dłoń trochę żelu i szybko obmyła ciało. Poranna toaleta jak nigdy wcześniej zabrała jej jakieś pięć minut.  Nie mogąc znaleźć nigdzie grzebienia, przeczesała dłońmi mokre włosy i wyszła z łazienki. Dom wydawał się bardzo cichy. Zeszła po schodach do salonu i krzyknęła widząc na kanapie w salonie śpiącego wilka. 

-Jezu, kobieto, uspokój się - słysząc  wrzask Victorii, Robin natychmiast przemienił się w człowieka. 

Widząc, że jest nagi, chwyciła leżący na brzegu kanapy koc i rzuciła go w niego. 

- Ubierz się do cholery!- warknęła odwracając wzrok. 

-Mówisz tak, jakbyś nigdy nie widziała gołego faceta - mruknął spoglądając na nią spod byka. 

-Nie będę dyskutować z tobą na ten temat- powiedziała idąc do kuchni. 

Robin spojrzał na nią zdumiony. Czy to możliwe, żeby wychowana w mieście dziewczyna, była aż tak pruderyjna?  Nieco zdziwiony odkryciem, którego dokonał, wstał z kanapy i ruszył do łazienki. Po drodze do jego nozdrzy doleciał świeży zapach żelu pod prysznic, którego sam używał. Zdumiony spojrzał na Victorię. Miała na sobie jeden z jego t-shirtów i pachniała jego kosmetykami. Na ducha prerii! Czy ona wie co robi? Zabieranie wilkowi jego rzeczy i noszenie ich jak swoich, buduje między nimi nierozerwalną więź. Jeśli nie będzie ostrożny, to księżyc wyczuje to w czasie igrzysk i dziewczyna zostanie jego mate. Na samą myśl o tym, że Victoria może być mu przeznaczona, całe jego ciało spięło się. Mimo, że  taka sytuacja z pewnością rozwiązałaby  kilka jego problemów, w tym ten ze spornymi ziemiami, to był niemal pewny, że wygenerowałoby inne, dużo bardziej poważne. 

Wszedł do łazienki i jęknął widząc suszącą się nad wanną koronkową bieliznę. Czy ta dziewczyna chce doprowadzić go do szału? Okręcił kurek, dziękując Bogu, że z rur leci tylko zimna woda i szybko obmył rozgrzane ciało. Następnie poszedł do pokoju i wyciągnął z szafy czyste ubranie. Gotowy zszedł na dół. 

-Zrobiłaś śniadanie -  powiedział spoglądając na świeżo zrobioną jajecznicę.

-W lodówce były tylko jajka - odparła wzruszając ramionami. 

Zasiadł do stołu i chwycił za widelec. W moim t-shircie i bez makijażu wygląda jak mała, bezbronna dziewczynka, pomyślał kiedy postawiła przed nim kubek z kawą. 

-Postanowiłam podejść do tego szaleństwa jak do tematu - wyznała unosząc wzrok i patrząc mu w oczy. - Opowiesz mi wszystko, a ja cię wysłucham. Później zadecyduję co dalej. 

-Przynajmniej nie będziesz grozić mi nożem - mruknął, ale widząc niebezpieczny błysk w jej oku, uniósł dłonie do góry w geście poddania. - Ok, ok. Spróbujmy przejść przez to w miarę bezboleśnie.

-Niczego innego nie pragnę - powiedziała kładąc na stole kartkę i długopis. 

- Będziesz robić notatki? - spytał nie mogąc opanować uśmiechu. 

-Ja... 

-Średnia w szkole 5,0 co? - zapytał.

-Nic ci do tego - odparła wkurzona, ale odłożyła na bok długopis. 

-Urodziłaś się w wyniku przymierza - zaczął - Twoja matka była stuprocentowym człowiekiem i nie płynęła w niej ani jedna magiczna kropla. Nie wierzyła w horoskopy ani czary. Moses zaś... Moses zaś był wielkim zwolennikiem gatunkowych mieszanek. Chciał zobaczyć co z nich wyniknie i jakie moce będą posiadać hybrydy. 

- Hybrydy? 

-Dzieci, zrodzone z różnych gatunków. Twoja matka była bardzo młoda kiedy go poznała. Przyjechała w odwiedziny do swoich dziadków. Musisz wiedzieć, że na tych ziemiach, wilki i ludzie żyli razem w zgodzie, toteż myśl o związku człowieka z wilkiem nie przerażała ich zbytnio  i z życzliwością patrzyli na ten związek. Nie wiedzieli jednak, że Moses nie powiedział Mindy kim  jest. Kiedy się dowiedziała, przeraziła się. Będąc z tobą w ciąży uciekła. Od tego momentu ludzie zaczęli patrzeć na wilki z przestrachem i nienawiścią. Nie wiedzieli co się stało... Żeby zażegnać z nimi konflikt, Moses obiecał, że dopóki żyje, da ci spokój. 

Victoria otworzyła usta chcąc coś powiedzieć, ale wtem do pomieszczenia wpadły wilki. Robin natychmiast wstał z miejsca, a przerażona najściem dziewczyna podskoczyła na krześle. Czując jej strach, obrócił się w jej stronę i wyciągnął do niej rękę. Chwyciła ją kurczowo, tak jakby chwytała koło ratunkowe.

-Beta, co tu się dzieje? - spytał obrzucając ich mrocznym, acz uważnym spojrzeniem. 

Widząc, że ich alfa nie zamierza przyjąć zwierzęcej postaci, wilki przeobraziły się w ludzi. Nie skrępowani obecnością dziewczyny,  nadzy stali  w salonie, czekając, aż odezwie się Beta. 

-Wzywa was rada  - mruknął, wysoki, barczysty mężczyzna. 

-Dajcie nam chwilę - rzucił w kierunku swoich ludzi, po czym obrócił się w stronę dziewczyny. Drżała na całym ciele. 

- Nie zdążyłem powiedzieć ci wszystkiego co powinnaś wiedzieć, więc będziesz musiała mi zaufać.

Ponieważ nie wydała z siebie żadnego dźwięku, potrząsnął lekko jej ramionami.

-Victorio, wiem, że proszę o niemożliwe, ale chcę żebyś mi zaufała. 

- Ja...  

- Pamiętaj, że dałem ci wczoraj nóż. 

- Chciałam cię zabić... - powiedziała z przerażeniem wpatrując się w jego spokojną twarz, która nie wyrażała żadnych emocji. Nie drgnął nawet, słysząc jej wyznanie. 

- Ale nie zrobiłaś tego. Zaufałem ci, a teraz proszę cię o to samo. - powiedział mocnym głosem, spoglądając jej w oczy.

Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, kiedy lekkie pukanie do drzwi przypomniało im co na nich czeka. 

- Zaufam ci- powiedziała Victoria z trudem przełykając ślinę. - Zaufam ci, bo komuś muszę. 

Skinął głową na znak, że się zgadza, po czym nie wypuszczając z mocnego uścisku jej dłoni, poprowadził ją za sobą do wyjścia. 

PrzeznaczonaWhere stories live. Discover now