Luna (+18)

7.5K 317 29
                                    

Będzie mi bardzo miło jeśli polubisz mój profil na FB: WARTKA AKCJA i ZAOBSERWUJESZ NA INSTAGRAMIE: wartka_akcja Znajdziesz tam informacje o książkach, odnośniki do strony internetowej z moimi opowiadaniami, inspirujące cytaty... Jeśli lubisz czytać to co pisze na wattpad to serdecznie Cię zapraszam na moje profile :-)

***

Alice 

Resztę drogi pokonali w milczeniu. W sumie, to nie wiedziała nawet, o czym miałaby z nim  rozmawiać. O literaturze? Wspólnej przyszłości? Miłości? Przecież sam powiedział, że w nią nie wierzy... 

Kiedy Seth zatrzymał samochód, Alice dostrzegła dwupiętrowy, murowany dom. Otoczony drewnianą werandą sprawiał  wrażenie niezwykle przytulnego miejsca, a zadbany podjazd świadczył o tym, że ktoś poświęca dużo energii i czasu by wszystko wyglądało tak, jak należy. Nie mogła tego nie docenić. Kiedy Seth wysiadł z samochodu, odpięła pas i odetchnęła głęboko, próbując ukryć swój strach. Bała się. Nie znała nikogo z  jego watahy. Pełna wątpliwości otworzyła drzwi i stanęła na brukowanym podjeździe. Firanki w oknach poruszyły się niespokojnie i już po chwili zza drzwi wejściowych zaczęły wyłaniać się obce twarze. Pierwszy zza drzwi, wyszedł dość postawny, misiowaty facet, którego ciemne, niewielkie oczka świdrowały ją przeszywającym wzrokiem. Po jego spojrzeniu i sposobie w jaki skinął głową Sethowi, poznała, że ma do czynienia z betą. Obok niego stanęła wysoka kobieta w średnim wieku, o miłej, pucołowatej twarzy. 

-Jestem Beth i jestem gospodynią - przedstawiła się wycierając mokre dłonie o fartuch zawiązany wokół tali. 

-Roy - beta skinął jej głową, nie obdarzając nawet namiastką uśmiechu. 

-Jesteś wreszcie! - ostatnia na werandzie, pojawiła się wysoka platynowa blondynka, która nie zwróciwszy na nią najmniejszej uwagi natychmiast uwiesiła się na szyi Setha. 

Alice spojrzała w kierunku alfy. Zesztywniał lekko, ale nie odsunął się od dziewczyny. Nawet jej nie przedstawił. Przełykając gorycz, jaką nagle poczuła, chwyciła za walizkę, którą zostawił przy aucie. Beta natychmiast pospieszył jej z pomocą, a pulchna Beth, zaczęła trajkotać coś na temat kolacji. Alice nie miała na nią ochoty. Kiedy mijała Setha, ten złapał ją za rękę i zmusił, żeby się zatrzymała.

-Alice, to Ruth. Ruth, przedstawiam ci Alice, moją lunę.

-Lunę? - prychnęła tamta spoglądając na nią z góry. -  Przecież to dziecko nie jest w twoim typie... Seth, chyba nie jesteś poważny... 

Zaczerwieniona doznanym upokorzeniem, wyrwała rękę z jego uścisku  i weszła do środka. Idąc za Royem, słyszała jeszcze jak  mówi coś do dziewczyny, ale nie zrozumiała już poszczególnych słów. Była zbyt zajęta walką z samą sobą,o to, żeby się nie rozpłakać. Kiedy beta zaprowadził ją na piętro, wskazał na ciężkie drewniane drzwi po prawej stronie korytarza. 

-Tutaj znajduje się mieszkanie alfy i luny - powiedział wchodząc przodem. - Macie tutaj  pokój z aneksem kuchennym i telewizorem, sypialnie główną z przylegającą łazienką oraz dwa mniejsze pokoiki i łazienkę.

-A co jest po drugiej stronie korytarza? 

-Gabinet Setha, salka konferencyjna oraz pokoje z których korzystam ja, Beth i niektórzy z watahy. 

-A Ruth? - miała wrażenie, że udławi się wypowiadając imię tej kobiety, ale wolała dowiedzieć się wszystkiego od razu. 

-No ona też korzysta z jednego z pokoi... 

-Zaraz wyniosę jej rzeczy!- tuż za nimi,  wparowała Beth i stanowczym krokiem ruszyła do sypialni. -Przepraszam cię kochanieńka, ale nie mogłam tego zrobić wcześniej. Nie pozwoliła mi. 

PrzeznaczonaWhere stories live. Discover now