2. Nowa Szkoła

1.4K 101 98
                                    





Pov. Ameryka




WB: Ameryka! Ameryko, wstawaj! - te słowa spowodowały moją nagła pobudkę. Zamrugałem kilkakrotnie, by wyostrzyć obraz przede mną. Oh, to tylko tata.

A: Uh, już wstaję... - wymamrotałem słabo, odgarniając włosy z twarzy.

WB: Chyba nie chcesz spóźnić się do nowej szkoły, mam rację? - po usłyszeniu wypowiedzi zamarłem. Boję się... Co jeżeli mnie nie polubią? Zostanę sam jak palec, niczym klasowy śmieć! Ugh... Powinienem przedstawić siebie z jak najlepszej strony. Nie zauważyłem nawet, jak ojciec opuszcza mój nowy pokój. : - Ame, chodź!

A: Wstaję! - podniosłem się z łóżka, następnie orientując że nie przebrałem wczorajszych ciuchów, no trudno... Wyszedłem z mojego pokoju, idąc po schodach na dół. W jadalni, przy stole siedzi już ojciec oraz Kanada. Brakuje tylko jednej osoby... : - Hej, a gdzie mama? - spytałem.

WB: Poszła już do pracy, teraz zaczyna wcześniej. Udało mi się u prosić szefa, abym mógł iść nieco później, tylko po to by pomóc wam przy nowej szkole. Tata mówił spokojnie, jakby chciał powiedzieć nam "nie martwcie się, nowa szkoła będzie super!". Ja i Kanada spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo. Chyba stresuje się tak samo, gdyż zwykle nie bywa aż tak cichy. Spuściłem wzrok w talerz stojący przede mną. Chwyciłem za jedną z kanapek, po chwili biorąc gryza.

Po zjedzeniu śniadania przyszedł czas na ogarnięcie się w łazience. Razem z bratem skierowaliśmy się do swoich nowych pokoi.
Ubrania które dzisiaj założę to szara bluza z kapturem, ciemne jeansy oraz hustka na rękę.
Zacząłem ubierać wspomniane wcześniej rzeczy, stresując się przy tym okropnie.
Przebrany, wróciłem na dół i zamknąłem się w łazience. Muszę być odświeżony, ułożyć włosy oraz inne takie... „Jak cię widzą, tak cię piszą”.

Kiedy w końcu byłem gotowy do wyjścia, zarzuciłem plecak na lewe ramię. Wyszedłem z pomieszczenia, siadając na kanapie. Czuję się wyjątkowo nieswojo w tym domu...
Jeżeli chodzi o szkołę, będziemy wcześniej niż powinniśmy, dlatego że tata ma jeszcze kilka spraw do omówienia z dyrektorem.
Gdy Kanada również naszykował się na pierwszy dzień w nowej placówce, ojciec złapał za swoją teczkę z dokumentami. Są tam wszystkie jego papiery do pracy. Na polecenie taty mój brat i ja zaczęliśmy zakładać buty. Wybrałem zwyczajne czerwone trampki, nic specjalnego. Wsiedliśmy do samochodu.

Auto ruszyło. Panowała w nim zupełna cisza. Spoglądałem przez okno, czując jak moje dłonie pocą się z nerwów.

WB: Czemu milczycie? Musicie się stresować... Każdemu przejście przez próg nowej szkoły  kojarzy się z obawą przed nowymi wyzwaniami i z pytaniem, co teraz będzie. Uświadamiamy sobie że czekają tam na nas nowi ludzie, nowi nauczyciele, nowe radości czy też smutki. Nie przejmujcie się. Jesteście super chłopakami, jestem pewien że szybko znajdziecie przyjaciół. Bądźcie tylko sobą, a z pewnością się odnajdziecie. - ojciec nieco zdziwił mnie tą wypowiedzią. Zwykle gadał tylko "nie będzie tak źle", lub "przesadzacie, to nie takie straszne".

K: Dzięki tato... Chciałbym, żeby było dobrze.

A: Mhm... Ja też.

Wreszcie ukazał nam się budynek szkoły. Huh, myślałem że będzie dużo gorszy. Podwórko placówki jest zadbane; krzewy odpowiednio przycięte, boisko duże a trawnik przysieczony.
Sam budynek ma duże rozmiary, wraz z licznymi oknami. Wygląda na nowy, daje to dobre pierwsze wrażenie. Chciałbym, aby moja klasa była sympatyczna i przyjacielska... Muszę się w końcu przełamać, stawić czoła nowej sytuacji. Ale to takie trudne!

Tata zaparkował samochód przy ogrodzeniu.
Mruknąłem w napięciu, czując że powietrze którym oddycham robi się dużo cięższe.
Wysiedliśmy z wozu. Rozglądam się nerwowo wokół, czując że moje dłonie drżą niespokojnie.
Kanada chyba to zauważył, bo położył dłoń na moim ramieniu, posyłając mi następnie czuły uśmiech.

Nowe Życie [RusAme] Countryhumans AU storyWhere stories live. Discover now