22. Meksyk, co do...

981 95 136
                                    



Pov. Ameryka

Obudził mnie odgłos budzika w telefonie. Przetarłem oczy i powoli podniosłem się do siadu, wyłączając irytujący mnie przedmiot.
Jest 8:30 a o 10.00 mam się spotkać z  Rosją, więc muszę się trochę pospieszyć. Wstałem z łóżka i otworzyłem szafę. Wyciągnąłem z niej czarne rurki oraz szary t-shirt.
Gdy się przebrałem, wyszedłem z pokoju i zbiegłem po schodach na dół. W kuchni był już ojciec.

A: Hej, tato!

WB: Cześć, synu. Robię śniadanie, zaraz będzie gotowe. Wyspałeś się?

A: Tak, wogóle to mama jeszcze śpi?

WB: Nie, pojechała z rana na zakupy.

A: Okay, ja zjem i o 10.00 wychodzę!

WB: Dokąd niby?

A: Idę do parku, spotkać się z moim nowym kolegą.

WB: Tylko nie mów mi, że z Rosją.

A: Widzę że mama i Kanada już ci opowiedzieli co o nim myślą...

WB: Synu. Chcę abyś wyrósł na porządnego i dobrego człowieka. Kanada wczoraj wieczorem opowiadał że ten chłopak jest niebezpieczny. Mama olała temat, ale ja nie chcę żebyś się z nim przyjaźnił. Chłopak się bije, ma dużo siły i kiedyś zaatakował kogoś z nożem, to nie jest zabawne!

A: Kanada wymyśla to wszystko, bo się pokłóciliśmy! Rosja jest miły i troskliwy, chcę mieć takiego przyjaciela!

WB: Rób co chcesz... Ale jeżeli narobisz sobie problemów, to będzie to twoja sprawa. - odpowiedział.
Poszedłem pod prysznic, gdy byłem już gotowy to zegar wskazywał 9.20, a śniadanie stało na stole. Ojciec już zjadł, teraz przy stole był tylko Kanada.  Popatrzał się na mnie i nie powiedział mi nawet głupiego "hej". Niezręcznie siedziało się z nim przy stole.
Szybko zjadłem kanapki, aby nie musieć długo z nim siedzieć. Widzę że zarówno mnie, jak i Kanadzie przeszkadza ten konflikt. On go zaczął, jednak jego "duma" nie pozwala mu przeprosić mnie pierwszego. Gdy skończyłem jeść to bez słowa odszedłem od stołu i pobiegłem do swojego pokoju. Wziąłem telefon i spostrzegłem, że jest już 9.45. A Rosja do mnie napisał:

Od: Rosja: Hej, mam już po ciebie iść? Jesteś gotowy?  - po przeczytaniu wiadomości od razu odpisałem:

Do: Rosja: Tak, możesz już iść! - odłożyłem telefon i wyszedłem przed dom, na ogród.
Po jakiś 10 minutach chłopak przyszedł.

R: Hej, Ameryka!

A: Cześć! To idziemy?

R: Jasne. Nie jesteś zły, że wybrałem park?

A: Nie, nie szkodzi. Przecież ty byś mi tego nie zrobił, prawda? Hehe...

R: No nie wiem - powiedział  dwuznacznie poruszając brwiami. . : - Nie no, żartuję! Hah...

A: Tsaa... Chodźmy już. Może pójdziemy nad jezioro na końcu parku? Tam są drzewa wiśni, teraz kwitną. - chciałbym przejść się w piękniejsze miejsce, czyli to które odkryłem za lasem... Ale zależy mi na tym, aby była to tajemnica. Później sam się tam przejdę, jest tam 100 razy piękniej niż w parku, który i tak już jest w miarę zadbany i urokliwy. Przynajmniej miejsce, które odkryłem mam tylko dla siebie!
Szliśmy rozmawiając sobie tak właściwie o niczym, po niedługim czasie byliśmy już na miejscu.

A: A tak wogóle to wiesz, że wczoraj u mnie w domu był Meksyk?

R: Co? Żartujesz! Po co u ciebie był?

Nowe Życie [RusAme] Countryhumans AU storyWhere stories live. Discover now