35. On oszalał...

1.1K 87 199
                                    



Pov. Rosja

Jest 23.45, czuję, że zaraz padnę. Chce mi się spać, ale nie potrafię usnąć. To tak męczy!
Ameryka już dawno zapadł w głęboki sen, leży spokojnie pod kołdrą. Nie widzę wiele przez ciemność, ale słyszę jego cichy i spokojny oddech, czuję jak jego klatka piersiowa powoli unosi się i opada.
Nagle, niespodziewanie usłyszałem ciche mruknięcie ze strony chłopaka. Uznałem to nawet za urocze, po chwili jednak dźwięk się powtórzył. Niewyraźnie majaczył coś przez sen, wiercąc się niespokojnie. Pewnie coś nieprzyjemnego mu się śni. - pomyślałem.
Chłopak kilka sekund później gwałtownie się obudził, szybko unosząc swoje ciało do półsiadu.
Oddychał szybko i niespokojnie.

R: Co się dzieje? - szepnąłem w jego stronę, na co chyba się wzdrygnął.

A: Oh... Przepraszam, że cię obudziłem... Po prostu... - nie skończył mówić drżącym głosem. Jestem niemal pewien, że Ame jest bliski płaczu.

R: Nic się nie stało, nie spałem od dłuższego czasu. Nie bój się, to tylko durny sen. Wszystko jest w porządku. - powiedziałem ledwo słyszalnie, na co młodszy się przybliżył.
Objąłem go wokół brzucha ramionami, czułem jak jego mięśnie napinają się. : - Shh... Już dobrze, nie bój się. - szeptałem mu czule do ucha, gładząc dłonią plecy Ameryki. Fajnie przytulało się tego drobnego słodziaka. Jest ciemno, ale wydaje mi się, że Ameryka ma zamknięte oczy i spowrotem śpi - jego oddech się uspokoił.



Timeskip

Poniedziałek

Pov. Ameryka

Jest już poniedziałek. Wczorajszy dzień był wspaniały, przedwczorajszy również. Nocowanie u Rosji to była super rzecz, zgodziliśmy się ze sobą, że kiedyś trzeba to powtórzyć! Obecnie jest 8.30, idę do szkoły. Boję się trochę lekcji geografii po tym, jak nauczycielka wysłała mnie do dyrektora. Teraz mam u niej przewalone. Ale trudno, na jej lekcjach działo się gorzej, a wielce na mnie się uwzięła, za jakieś przekleństwo. Wstrętna babka. No ale trudno...

Gdy stanąłem na szkolnym podwórku, zauważyłem że wgapiam się w telefon i dlatego zamiast przed drzwi budynku, dotarłem na bok, w krzaki. Uhh...

Nagle poczułem, jak ktoś zza moich pleców zatyka mi usta ręką. Chwycił mnie między biodrami, zaczął ciągnąć do tyłu. Nie mogę się odwrócić...
Nikt tego nie zobaczy, więc nikt nic nie zrobi. To dlatego, że resztę szkolnego podwórka zasłaniają te wstrętne krzaki...
Boję się, czy ja zostanę porwany?! Miotałem się, usiłowałem kopnąć napastnika. W końcu zostałem przygwożdzony do ściany. Pozwoliło mi to na zobaczenie, kim jest ta osoba.

A: Chiny!! Co znowu chcesz zrobić?! Zostaw mnie!! -  To on! Teraz odwrócił mnie do siebie. Stał przede mną, zasłonił mi usta.

Ch: Nie zamierzam cię skrzywdzić, nie bój się, nie wyrywaj. Muszę ci tylko coś powiedzieć, ale proszę, posłuchaj mnie! Nie zrobię ci niczego złego, już nigdy więcej... - chciałem mu coś odpowiedzieć, ale jego dłoń dalej zakrywała mi usta. Boję się, ale o dziwo trochę mnie uspokoił fakt, że to Chiny. Zabrał rękę z moich ust.

A:  ... Czego chcesz? - chciałem być pewny siebie, średnio mi szło...

Ch: Tylko ci coś powiedzieć. Proszę, nie przerywaj mi, później zrobisz co zechcesz, ale daj mi powiedzieć swoje... - mówił błagalnym tonem. Chciałem od razu odmówić, ale boję się trochę... On jest chory, nieobliczalny...

A: Gadaj... - mruknąłem więc cicho.

Ch: To, co było w parku... Ja nie wiem co mogę zrobić, żebyś mi wybaczył choć w niewielkim stopniu. To nie miało prawa się stać, ale jednak tak wyszło... Ameryka, proszę, spróbuj mi wybaczyć! Jestem sam przez cały czas, nie mam nikogo! Rodzice wiecznie pracują, jedyny kontakt z ludźmi to ten w szkole i na przykład w sklepie, gdy idę na zakupy. Odwaliło mi gdy powiedziałeś, że mnie nie kochasz. Błagam cię, spróbuj mi przebaczyć! - przez cały czas, gdy gadał, słuchałem go niechętnie. : - M-mam ci to Ame udowodnić? To patrz!! Zobacz! - w pośpiechu podwinął rękaw, na przedramieniu miał bandaż. Zaczął go dziko szarpać, rozrywać, aż ukazał mi się nieprzyjemny widok... Jego ręka jest w całości pokryta cieńciami. Pełno dużych i małych kresek, w niektórych miejscach jednak cięcia były bardzo, bardzo głębokie, przez to wokół nich występował obrzydliwy, ciemny obrzęk. Widzę, że rozkopywał sobie rany, bo całe jego przedramię jest wysinione. I pokryte ropą, ze podrażnionej skóry... Fuj... : - W-widzisz Ame?! To dowód na to, jak mi przykro! - cholera, ja się go naprawdę boję. Zmasakrował sobie rękę, panikuje i gwałtownie gada, raczej krzyczy. Czy on ma coś z głową? Tak mi się wydaje...

Nowe Życie [RusAme] Countryhumans AU storyWhere stories live. Discover now