44. Noc u chłopaka

1.4K 81 295
                                    




Pov. Ameryka

Obudził mnie hałas dochodzący z pokoju obok. Po chwili usłyszałem głośne "fuck". Oh, to tylko Kanada... Powoli wstałem z łóżka, przeciągając się. Udałem się do jego pokoju, by sprawdzić co się stało. Uchyliłem powolnie drzwi.

A: Hej braciszku, wszystko dobrze? - zapytałem, wchodząc do pokoju. : - Oh... - jak się okazało, jest tu Meksyk. Zapomniałem, że miał u nas spać.
Na ziemi leżała potłuczona butelka po winie.

K: Ame, ja...

A: Piliście? - zdziwiłem się. Kanada ma siedemnaście lat, nie może jeszcze pić! Zresztą Meksyk tak samo.

K: Bro, proszę nie mów rodzicom...

A: Nie powiem, ale... Zawsze myślałem, że jesteś przeciwnikiem alkoholu. - powiedziałem. Jestem niemal pewien, że to był pomysł Meksyku!

M: Chcieliśmy się wczoraj wieczorem trochę wyluzować, no... - odezwał się nieproszony Meksykanin.

A: Dobra, nieważne. Pójdę dalej spać.

K: A ja lecę po coś do zebrania szkła... - powiedział mój brat, wychodząc z pokoju. Ja też miałem zamiar udać się do siebie, ale zaczepił mnie Meksyk.

M: Tak wogóle to hej, Ame.

A: Cześć. Pójdę do siebie. - oznajmiłem, zanim zdążył powiedzieć coś jeszcze. Gdy byłem w swoim pokoju, zajrzałem do szafy. Ubiorę się dziś w krótkie spodenki i krótki rękaw, bo pogoda robi się ładna. Podszedłem do okna i otworzyłem je. Ah, powietrze pachnie lasem... Cudownie!

Chyba pójdę już do salonu, jestem głodny.
Opuściłem mój pokój i zszedłem ze schodów.
Rodzice siedzą na kanapie.

A: Cześć mamo, cześć tat- - przerwano mi.

WB: Ameryka, cicho! - uciszył mnie ojciec, podgłaśniając telewizor. Oh, jak miło.
Usiadłem obok nich, słuchając programu.

Wiadomość z ostatniej chwili! Wczoraj, w godzinach nocnych doszło do śmiertelnego wypadku, przy miasteczku ******, na ulicy *****.
Młody chłopak, w wieku od czternastu do siedemnastu lat został zmiażdżony przez tira.
Policja wszczęła dochodzenie, póki co nie wiadomo, czy był to wypadek, samobójstwo czy też coś innego. Nie znamy tożsamości chłopaka, ciało jest w masakrycznym stanie. Więcej informacji na temat ofiary i zdarzenia poznamy dopiero po sekcji zwłok.

F: Rety... To jest straszne, biedny chłopak... - wzruszyła się mama.

A: Obok naszego miasteczka?! Takie coś? - czułem, jak ciarki przechodzą mi po plecach. To był chłopak w moim wieku, ciekawe jak i co się stało! Nie znam go, ale przykro mi...

WB: To dlatego wczoraj było słychać syreny alarmowe...

F: Ameryka, mam nadzieję że uważasz, gdy idziesz ulicą!

A: Spokojnie. Jestem ostrożny.

WB: Mam nadzieję... - powiedział ojciec surowym, a jednocześnie zażalonym tonem.
Rodzice rozmawiali jeszcze na temat zdarzenia, a ja udałem się do kuchni. Jestem głodny, mam ochotę na płatki z mlekiem. Sięgnąłem do lodówki po mleko. Wziąłem jeszcze chrupki i nasypałem niewielką ich ilość do miski. Zalałem to zimnym mlekiem i usiadłem przy stole.
Wziąłem telefon, aby napisać do Rosji.

Od: ja: Hej, Rosja! Śpisz jeszcze? - jest aktywny, ale wolę się upewnić, że nie przeszkadzam.

Od: Rosja: Nie, nie śpię już. Co tam u ciebie?

Nowe Życie [RusAme] Countryhumans AU storyTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang