3. Rozbity Telefon...

1.2K 101 42
                                    



Po obiedzie odpoczywałem w swoim pokoju, jednak nie było mi dane cieszyć się długim spoczynkiem.

WB: Kanada! Ameryka! Chodźcie! - usłyszałem i niechętnie zszedłem z łóżka, zbiegłem na dół po schodach. Zauważyłem ubranych już rodziców, a po chwili spostrzegłem, że Kanada też schodzi. Wyszliśmy z domu, a rodzice zamknęli drzwi.

F: Pójdziemy najpierw obok szkoły do parku, na rynek a później możemy przejść się do lasu obok domu, okej? - razem z bratem odpowiedzielismy tylko "Jasne". Później szliśmy ulicą, przed nami była szkoła. Rodzice rozmawiali między sobą. Gdy przechodziliśmy obok szkoły zobaczyłem przed nią kilka osób. Minęlismy szkołę i już po chwili widzieliśmy park

F: A więc to tutaj jest park? Myślałam że jest dalej.
WB: Nie, jest tu. Chłopaki, będziecie mogli tu chodzić po lekcjach.

[ Timeskip]

Była już 18.00 i zobaczyliśmy całą okolicę. Przyznaję że jest tu bardzo fajnie, już wiem gdzie w przyszłości będę chodził po lekcjach z nowymi znajomymi. Przez prawie całą drogę wszyscy rozmawialiśmy, zaczynam się cieszyć że się przeprowadziliśmy. Obecnie siedzę na kanapie oglądając coś w TV, rodzice poszli jeszcze gdzieś na dwór, a ja z Kanadą zostaliśmy w domu. Usłyszałem powiadomienie w telefonie, okazało się że dostałem zaproszenie do znajomych na Facebooku. Okazało się, że to od Chin, więc dodałem go. Po chwili chłopak napisał do mnie:

Chiny: Hej

A: Cześć, Chiny

Ch: Co robisz jutro?

A: Nic, a czemu pytasz?

Ch: Mógłbym pokazać Ci kilka fajnych miejsc w okolicy, co ty na to?

A: Nie ma sprawy! Im szybciej poznam tę miejscowość, tym lepiej.

Ch: Ok to do jutra

A: Pa


Po skończonej krótkiej rozmowie z chłopakiem po prostu odłożyłem telefon i kontynuowałem oglądanie telewizji.

Do końca dnia nic szczególnego się nie działo, poszedłem spać wcześniej niż zwykle.



Następnego dnia


Pov. Ameryka

Obudził mnie głośny krzyk mamy:

F: Ame, jesteś spóźniony!! Wstawaj w tej chwili! - gwałtownie się obudziłem, niemal spadając z łóżka.

A: K-która jest godzina?

F: Jest 7:40

A: Oh heck! Już?! - spanikowamy wstałem z łóżka.

F: Tak, już! I nie przeklinaj synu. - wtedy wziąłem z szafy na szybko jakieś spodnie i czarną bluzę z kapturem po czym wybiegłem z pokoju. Biegnąc po schodach prawie z nich spadłem... Na szybko ogarnąłem się i przebrałem, w pośpiechu zapomniałem śniadania. Wczoraj wieczorem rodzice mówili że skoro szkoła jest blisko naszego domu a my znamy już drogę to możemy iść z Kanadą sami. Dlatego pożegnałem się z rodzicami którzy byli w salonie po czym chwyciłem plecak i wybiegłem z domu. Była już 7:55, mam lekcje na 8.00, no nie zdążę! Panikując biegałem przed siebie. Z drugiej strony to trochę zabawne, inni w moim wieku wogóle nie przejmują się spóźnieniami


Pov. Rosja

Nowy dzień, znów muszę iść do budy. Gdyby nie ojciec to nigdzie bym nie szedł. Wziąłem plecak na plecy i wyszedłem z domu. Idąc ulicą wyciągnąłem z kieszeni telefon. Mijałem budynki, aż nagle jakiś dzieciak wybiegł zza muru i z całej siły do mnie wrąbał, lądując na ziemi.

R: Cholera, co ty robisz?! - warknąłem a chłopak nadal leżąc na ziemi podniósł wzrok. W tym momencie wyglądał na przerażonego. Z jednej strony byłem wkurzony, z drugiej cieszyło mnie jego przerażenie.

A: J-Jezu... Przepraszam! Ja, ja naprawdę nie chciałem!! - w tym momencie w jego oczach widziałem tylko strach i zakłopotanie. Widząc że leży na ziemi i szczerze mówiąc niechętnie podałem mu rękę żeby wstał.

R: Dobra już nic się nie- - urwałem gdy zobaczyłem że mój telefon ( który zapewne mi wypadł przy zderzeniu z chłopakiem )
- Młody... - powiedziałem po czym podniosłem mój telefon ukazując mu mocno potłuczną szybę. Nie dało się go włączyć, był zbyt zniszony...

A: P-przepraszam!! Zapłacę ci za ten telefon!

R: No, to na pewno. Z której ty wogóle jesteś klasy?

A: 2a gimnazjum...

R: O której kończysz lekcje?

A: 14:25

R: Dobra, lekcje kończysz jak ja. Jak będziesz wychodził to zaczekaj na mnie przed szkołą.

A: J-jasne... Mogę już iść? Spóźnię się na lekcję.

R: Idź... - wtedy ten bardzo szybko pobiegł w stronę szkoły, ja sam zacząłem powoli iść w stronę budynku. Po lekcjach się z nim zgadam, musi mi oddać kasę za ten telefon. Cholera czemu mnie to zawsze spotyka? Gówniarz powinien patrzeć, co robi!


Pov. Ameryka

Właśnie wbiegłem do szkoły, moje dłonie drżały ze strachu. Jestem tu dopiero trzeci dzień, a już narobiłem sobie problemów, rodzice mnie chyba zabiją! W dodatku akurat Rosja... Ale w końcu doszedłem do swojej klasy, pod swoją salę. Siedzieli już tam prawie wszyscy. Cud, zdążyłem i lekcje jeszcze się nie zaczęły, wszyscy siedzieli pod salą. Za 2 minuty lekcja.

A: Hej - powiedziałem nadal zmartwiony głosem do Niemiec, Polski i Chin którzy akurat tam byli. Przywitał się ze mną, tylko Chiny zapytał:

Ch: Ej coś się stało?

A: No... Biegnąc do szkoły wpadłem na Rosję i spadł mu telefon... Muszę mu go teraz odkupić. - nagle wtrącił się Niemcy.

N: Boże serio? Co on na to?

A: Po prostu się wkurzył i spytał w której jestem klasie. Po lekcjach się dogadamy za ten telefon, ale starzy mnie zabiją...

Ch: Współczuję Ci... - Powiedział po czym dzwonek zadzwonił. Wszedłem do sali i już miałem usiąść w wolnej ławce ale usiadł obok mnie Chiny i spytał czy może że mną siedzieć na co się zgodziłem. Lekcja była strasznie nudna, nienawidzę geografii, po co mi to w życiu?

W końcu zadzwonił dzwonek, wyszedłem z klasy a następną lekcje miałem w sali obok. Usiadł obok mnie Chiny. Rozmawiałem z nim i innymi, ale w końcu zadzwonił dzwonek. Szczerze mówiąc cieszę się że tak szybko znalazłem kumpli, jednak rozbity telefon nie daje mi spokoju...

.
.
.
.
.
.
_________________________________

Hejka a więc to już ( albo raczej dopiero) 3 rozdział!

Nie mam pomysłu co tu jeszcze napisać :') do następnego rozdziału

bayo

Nowe Życie [RusAme] Countryhumans AU storyWhere stories live. Discover now