46. Nie ufaj Rosji...

1K 78 255
                                    


Pov. Rosja

Gdy Ameryka oderwał się wreszcie od Japonii, miałem zamiar do niego podejść. Niestety, uniemożliwił mi to dzwonek, ponieważ gimnazjalista wszedł do sali, zaczynając pierwszą lekcję.
Nie jestem zły na niego. Właściwie, nigdy w życiu nie odczuwałem co do Ameryki negatywnych emocji. Złość odczuwam do otoczenia. Do tych obrzydliwych, fałszywych i nic nie wartych ludzi. A także jego koleżanki.
Mój chłopak jest światłem wśród cienia. Kiedy widzę jego uśmiech lub szczęście, nie potrzebuję niczego innego. Radość Ameryki sprawia, że dzieje się coś dziwnego, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Czuję się kimś lepszym niż jestem, gdy to robi. Nie potrafię wskazać osoby, która byłaby teraz ważniejsza czy bardziej cenna od niego.

Zacząłem rozglądać się wokół siebie. Nauczyciel się spóźnia, jak zwykle... Inne klasy weszły już do swoich sal i mają lekcję. Miejsce świeci pustkami, jest tutaj tylko moja klasa. Stoję sam, na końcu korytarza. Nie chcę rozmawiać z moimi "kolegami". Próbują mi się podlizywać, to żałosne. Właściwie, większość osób trzyma się z daleka ode mnie, nie chcąc mieć ze mną nic wspólnego. Boją się chociażby posłać mi krzywe spojrzenie. Zabawne... Lubię, gdy czują przede mną strach. Jedyne czego bym nie chciał to tego, aby Ameryka się mnie bał. Kocham go i chcę, ażeby czuł się przy mnie bezpiecznie oraz komfortowo.

Wreszcie nauczyciel przyszedł, standardowo witając się słowami "Przepraszam bardzo za spóźnienie, moi drodzy". Otworzył pustą salę, gestem ręki nakazując nam wejść do środka. Posłałem mu zniechęcone spojrzenie, kiedy go mijałem. Udałem się na sam koniec pomieszczenia, by usiąść w swojej ławce. Sięgnąłem po plecak i wyciągnąłem z niego potrzebne rzeczy. Lekcja się rozpoczęła, jednak nie miałem w planach słuchać. Rozglądałem się po pokoju, w którym jestem. Ściany sali są szare. Meble wykonano z drewna, jednak ławki szkolne są w stanie niemal krytycznym. Uczniowie piszą na nich różne rzeczy, robią dziury cyrklem.

Wkrótce zacząłem intensywnie myśleć o Ameryce. Robi mi się gorąco na samą myśl jego drobnego, słodkiego ciałka. Skóra Ame jest tak miękka i delikatna, że mógłbym dotykać jej godzinami. Z kolei włosy chłopaka są tak miękkie oraz puszyste, że mógłbym bawić się nimi bez końca. Kocham w Ame wszystko, łącznie z charakterem. Jest taki niewinny, nieśmiały i uroczy... Lubię jego tok myślenia, to że jest inny a także mądry. Nie jest szkolnym prymusem, oceny ma przeciętne. Inteligencja, którą posiada Ameryka to nie jest coś, czego można się nauczyć. On po prostu ją w sobie ma.
Cholera, mam teraz ochotę go zobaczyć, pocałować lub przytulić. Niestety, muszę poczekać na koniec lekcji...



Gdy lekcja nareszcie się skończyła, a dzwonek zasygnalizował rozpoczęcie się przerwy, wziąłem plecak do ręki i pospiesznie opuściłem salę.
Stanąłem przy drzwiach prowadzących do klasy Ameryki. Kiedy się otworzyły, z pomieszczenia zaczęli wychodzić młodsi ode mnie uczniowie. Na końcu wyszedł Amerykanin. Jego wzrok był pusty i obojętny, ale gdy mnie zauważył, uśmiechnął się szeroko.

A: O, cześć Russ! - przywitał się, tuląc do mnie. Jejku, ale z niego słodki karzełek! Odwzajemniłem przytulasa, następnie całując nastolatka w czubek głowy.

R: Dzień dobry, Ame. Jak po wczorajszym spacerze? - zapytałem, przypominając sobie niedzielną, leśną wędrówkę.

A: Było super, gdyby nie fakt że zasłabłem, hah... Bolą mnie troszkę nogi, rzadko wyruszam na długie trasy. Ale każdy weekend spędzony z tobą jest przyjemny! Może następnym razem to ty przyjdziesz do mnie? - zaproponował, a ja cieszyłem się jego optymizmem i ślicznym uśmiechem.

R: Chętnie wpadnę, o ile twoi rodzice nie mają nic przeciwko. - powiedziałem.

A: Na pewno się zgodzą! A może pójdziemy razem poza miasto? Ta miejscowość jest niewielka, więc bywa tu nudno. Moglibyśmy znowu pojechać do galerii, lub w inne miejsce. Nie wiem jakie, gdyż nie znam sąsiednich miast...

Nowe Życie [RusAme] Countryhumans AU storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz