19. I Dobrze Mu Tak

926 97 49
                                    


Pov. Rosja

Właśnie szedłem odprowadzić Amerykę do jego domu. Przynajmniej ominę trochę lekcji. Ale teraz to mam przesrane. Gdy mój ojciec dowie się, co znów narobiłem to się wścieknie! Nie wiem jakim cudem on ma wykręconą rękę, przecież tylko lekko go chwyciłem! Ale gnój zasłużył sobie na to. Rano podszedłem do niego, byliśmy przy pokoju nauczycielskim. Z Meksykiem trochę się pokłóciliśmy, poprzepychaliśmy. Przyznał, że był moim kumplem tylko dlatego aby zapoznać się z moimi innymi znajomymi, zdobyć większą popularność w szkole. Każdemu bym się postawił i nie pozwoliłbym się obrażać, ale on... To zabolało bardziej. Ja na serio myślałem, że jesteśmy dla siebie jak bracia. Myliłem się... Pierwszy raz ktoś tak mnie zranił, nie spodziewałem się że aż tak będzie to boleć, to było coś jak "kubeł zimnej wody". Lekcja się zaczęła, więc przerwała naszą kłótnię. Na przerwie wyszedłem przed tę budę, zauważyłem że kopie jakiegoś leżącego chłopaka. Gdy spostrzegłem że to Ameryka, to postanowiłem mu pomóc, polubiłem go.
To zdarzenie to była idealna okazja, aby nawalić Meksykowi, oczywiście z tej okazji skorzystałem. Nie żałuję tego, przecież gorsze rzeczy się robiło.

Tymczasem między mną a Ameryką ciągle panowała cisza, więc postanowiłem się odezwać:

R: Młody, jak się teraz czujesz?

A: No tak jak u higienistki, lepiej, tylko że boli mnie to pobite miejsce. Rodzice się wystraszą, gdy Kanada będący w szkole dowie się o bójce to też będzie się martwił. A tak wogóle to... Pamiętasz jak pytałem się ciebie w majówkę czy zostaniemy przyjaciółmi? - zapytał, a ja głośno wypuściłem z ust powietrze.

R: Pamiętam... Sorry, polubiłem cię. Nawet bardzo, ale... Dopiero straciłem kumpla, do tego nie łączy nas moim zdaniem tak bardzo silna relacja. Jesteśmy znajomymi bądź gdyby się uprzeć to kumplami, ale na taką mocną przyjaźń jest jeszcze za późno. To jeszcze nie teraz...

A: Ja... Ja całkowicie rozumiem - powiedział z lekkim żalem w głosie. Zaraz kontynuował: - a może zaprzyjaźnimy się bardziej? Moglibyśmy gdzieś wyjść, czy coś.

R: Młody... Ja będę miał przesrane u ojca gdy dowie się o bójce. Ale w sumie... Może sobie gadać, będę chciał to i tak wyjdę z domu. Napisz do mnie później jeśli zechcesz - powiedziałem, na co na twarzy młodszego chłopaka pojawił się uśmiech.

A: Okej. - zauważyłem, że jesteśmy już pod domem Ameryki.

A: Już jesteśmy. Więc idę - powiedział.

R: A jak wygląda ten brzuch? - zapytałem, a on podciągnął lekko bluzę do góry. Miał mocno zasinione podbrzusze, to fatalnie się prezentuje... Biedny chłopak, ostatnio nie ma coś szczęścia.

A: Boli ciągle. Ale jakoś przeżyję. Jeszcze raz dziękuję ci za pomoc, gdyby nie ty to nie mam pojęcia co by się stało. - powiedział po czym przybliżył się do mnie i przytulił. Zawstydziło mnie to trochę, jednak odwzajemniłem przytulasa.

R: Dobra, wystarczy już. Ja wracam na lekcje, trzymaj się.

A: Pa! Do zobaczenia - odpowiedział i poszedł do domu. Teraz czeka mnie koszmar. Wyjaśnianie ojcu co zaszło, siedzenie u dyrektora...
Zacząłem wracać się w stronę z której przyszedłem.


Gdy byłem już pod szkołą, zauważyłem że grupa gapiących się uczniów zniknęła z podwórka szkolnego. Nie było też nauczycieli i Meksyku, więc szybkim krokiem wszedłem do środka budynku. Zacząłem iść w stronę gabinetu dyrektora, bo mówił że gdy odprowadzę Ame to mam tam iść. Niechętnie zapukałem. Otworzył mi dyrektor we własnej osobie.

Nowe Życie [RusAme] Countryhumans AU storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz