24. Czy to możliwe?

1.1K 92 124
                                    



Tydzień później.

Pov. Ameryka

Ten tydzień minął bardzo szybko. Moi rodzice dali mi kasę na wyjazd i jadę, to już jutro! Rosja też jedzie, myślę że spędzimy razem super czas.
Teraz jest godzina 17.00, muszę się spakować na jutro. Na stronie szkoły było kilka informacji co należy ze sobą zabrać. Pisali aby wziąć jakiś wygodny, jednak duży i pojemny plecak. Na całe szczęście mam taki, moja mama dawno temu chodziła po górach i go zakupiła. Jest bardzo duży, wszystko się powinno zmieścić.
Zacząłem od pakowania ubrań. Na pierwszy dzień nie muszę ich pakować, bo będę miał je na sobie, jedynie na drugi. Postanowiłem zabrać krótkie spodenki, ma być bardzo ciepło na niekorzyść wszystkich którzy pojadą. W razie zmiany pogody zabrałem także dresowe spodnie. Do tego bluzka z krótkim rękawem i piżama. Jeszcze ręcznik, na miejscu jest prysznic który po męczącej drodze będzie trzeba wziąć. Ostatnimi ubraniami do spakowania były skarpety, swetr i kurtka przeciwdeszczowa, w razie deszczu. Wszystko to poskładałem tak, aby zajmowało mało miejsca i faktycznie, udało mi się to. Teraz przyszła pora na inne rzeczy. Spakowałem powerbanka, słuchawki, jakieś słodycze i dużą ilość wody bo przy takim upale i wysiłku będzie ona niezbędna.
Gdy wszystko było już w plecaku, miałem spokój. Usiadłem na łóżku i nie musiałem czekać długo, aby usłyszeć wołanie ojca z dołu, z kuchni.

WB: Kanada! Ameryka! Chodźcie na kolację!

A: Idę!  - odkrzyknąłem i wyszedłem z pokoju.
Na kolację był jakiś bekon i jajka sadzone, ale mniejsza z tym. Przy kolacji mama pytała się mnie czy spakowałem wszystko, co takiego wziąłem na drogę i tym podobne. Po kolacji wróciłem do pokoju. Umówiłem się z rodzicami, że przed 14.00 przyjadą i przyniosą mi plecak na wyjazd a ja dam im swoją torbę z książkami.
Reszta wieczoru minęła mi dość szybko, wziąłem prysznic teraz żeby nie musieć tego robić jutro rano. Nastawiłem sobie budzik na wczesną godzinę i poszedłem spać.




Pov. Rosja

Obudził mnie dzwonek budzika w telefonie. Wyłączyłem go i wstałem, właśnie ogarnąłem, że jest piątek i jadę na ten górski wyjazd z Ameryką. Do pokoju wpadały promienie słońca zza okna, więc wnioskuję że dzisiejszy dzień będzie słoneczny i ciepły, niestety... To chyba najgorsza pogoda na górską wędrówkę, bo będę spocony jak świnia. Ale już się zapisałem i zapłaciłem, nie wycofam się, zresztą obiecałem już Ameryce, że pojadę. Wszystko, co jest mi potrzebne na ten wyjazd spakowałem wczoraj. Z szafy wyciągnąłem ubrania na dziś do szkoły, wziąłem plecak i wyszedłem z pokoju. W salonie czekał już ojciec.

ZSRR: Cześć, Rosja.

R: Hej tato. Podrzucisz mnie dzisiaj do szkoły? Muszę wziąć dwa plecaki, jeden na lekcję a drugi w te góry. Gdy będziemy wyjeżdżać to ten z książkami zostawię w szkolnej szafce.

ZSRR: Dobra, ale zbieraj się szybko bo spóźnię się do pracy. Dam ci dychę, kupisz sobie śniadanie w szkole.

R: Okej. To ja się idę ubrać w to, co sobie przygotowałem. - odpowiedziałem i wróciłem się do pokoju po ciuchy.



Timeskip    /koniec lekcji, bez sensu opisywać na nowo cały dzień... /


Właśnie skończyły się lekcje i wyszedłem przed szkołę. Przed budynkiem stali nauczyciele i zbierała się grupa uczniów z różnych klas, nie ma ich jakoś bardzo wiele, póki co stoi tu może z 15 osób, w tym Ameryka. Szybkim krokiem podszedłem do niego.

A: Hejka! Masz wszystko?

R: Tak. Zostawiłem swój plecak z książkami w szafce.

A: Po mój przyjechali rodzice i przywieźli mi ten na wyjazd. Cieszę się że już jedziemy, a ty?

Nowe Życie [RusAme] Countryhumans AU storyWhere stories live. Discover now