27.

3.3K 57 11
                                    

Następnego dnia wstałam w dobrym humorze. Wszystkie sprawy w firmie wychodziły mi bardzo szybko. Byłam umówiona na dziś z klientem w kawiarni przy Luwrze. Chciałby wydać swoją książkę. Odbędę z nim rozmowę sprawdzającą a później ustalę kwestie prawne i finansowe. Guerlain nie może pójść ze mną bo w tym samym czasie wynikła ważna konferencja związana z finansami firmy. Mam nadzieję że poradzi sobie bez mojej pomocy. Było dziś słonecznie a temperatura sięgała 20 stopni co niezmiernie mnie cieszyło. Miałam na sobie ołówkowką spódniczkę i białą koszulę w rękawami zawiniętymi do łokci, włosy miałam rozpuszczone, które lekko się kręciły. O godzinie 15 wyjechałam aby spotkać się z potencjalnym pisarzem na być może wyższą klasę. Wyszłam z samochodu bez płaszcza a jedynie w niebieskiej apaszce. No. Mogę stwierdzić że wyglądam jak prawdziwa Paryżanka. Skierowałam się do kawiarni patrząc w stronę Luwru utęsknionym wzrokiem. Muszę tam się koniecznie wybrać. Stałam przez chwilę i rozejrzałam się po lokalu. Tylko jeden mężczyzna miał na sobie garnitur, w jego stronę się też udałam. Mężczyzna zauważył że idę i lustrował mnie wzrokiem tak bezwstydnie że aż się speszyłam co trochę odjęło mi odwagi. 

-Dzień dobry!- uśmiechnęłam się- Pan Patrick Mars?- skinął głową, wstał i witając się pocałował wierzch mojej dłoni. Nie powiem, bardzo miłe to było. 

-A więc od dziś jest Pani szefową Gallimardu?- zapytał 

-Pan Guerlain nie mógł być dzisiaj obecny, jestem jego asystentką, Claire Lacroix. Przejdźmy od razu do rzeczy. Podstawowe pytanie chyba Pan już zna. Dlaczego Editions Gallimard?

Spotkanie trwało dwie godziny. Omówiliśmy wszystkie kwestie. Uważam że ma potencjał. Nasza firma odniesie korzyści, podpisaliśmy umowę. 

-Do widzenia!- Chciałam  się pożegnać

-Do zobaczenia mam nadzieję- uśmiechnął się. 

Wychodząc z kawiarni  jeszcze raz spojrzałam w stronę Luwru. Będąc mistrzynią spontanicznych akcji, oj tak, nie da się przy mnie nudzić, podążyłam w jego stronę. Uśmiechnęłam się na myśl że Guerlain mnie prawdopodobnie zabije. Będąc w środku przeszłam do sektoru mojego ulubionego artysty Leonardo da Vinci. Człowiek wszechstronnie wykształcony ale trochę wariat. Tyle tajemnic. Usłyszałam telefon.

-Tak?- Alex.- Tak, podpisałam. Koło 30. Nie. Um.. za godzinę? w Luwrze. Musiałam! Ok, czekam. Kocham Cię

Alex tutaj przyjedzie, chce spędzić ze mną czas, pójdziemy później na kawę.  Czekając na niego wpadłam na kogoś. No nie!

-Oo Claire, mogłem się domyślić że Cię tu spotkam- uśmiechnął się.

-Żarty sobie ze mnie robisz? Śledzisz mnie?!- Od razu pogorszył mi się humor

-Może się przejdziemy?- zaproponował

-Nie ma mowy. Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego.

-Uciekłaś ode mnie.

-Wyjechałam na studia, nie trzymała mnie tam miłość

- A ja?

-Zdradziłeś mnie, nie byłeś miłością. 

-Upiłem się na tej imprezie.. Ja nawet nic nie pamiętam... Kocham Cię.. Poza tym..

-Poza tym co!? hm? Wiem co chcesz powiedzieć, że nie dałam Ci zamoczyć!- spojrzał na mnie jakbym wniknęła w środek jego umysłu.

-Na nic mi nie pozwoliłaś, kiedy raz widziałem Cię nago przypadkiem od razu się zakryłaś! 

-Nie czułam wtedy że mnie nie skrzywdzisz, nie ufałam Ci. Chciałam zbliżyć się z mężczyzną, obnażyć się przed nim, tylko wtedy gdy wiem, że będzie tym jedynym. Nie czułam tego od Ciebie, nie byłeś zbyt dojrzały. Chciałam poczekać, myślałam że może zmądrzejesz, że może będziesz dorosły. Myliłam się a ja dziękuję Bogu że mam takie zasady a nie inne.

-A teraz czujesz że ten biznesman Cię kocha?- skąd..- Błagam Cię, jesteście na okładkach wszystkich magazynów, media was kochają. Myślisz że kocha Cię szczerze? Że nie zostawi? Mając wszystko może mieć każdą, dlaczego więc chce Ciebie? To ja powinienem Ciebie mieć!

-Dlaczego? Może dlatego że kocham szczerze, że nie liczą się dla mnie pieniądze i sława, że jedyne czego chcę to miłości. 

-Słuchaj, ja też mogę dać Ci tą miłość, miałbym dla Ciebie dużo więcej czasu, mi też nie brakuje pieniędzy!

-Czy ty się słyszysz? Dla mnie liczy się miłość!

-Co tu się dzieje?! - uniósł się Guerlain. Widziałam że atmosfera uległa znacznemu pogorszeniu- Ty jesteś Chris?- zakpił- Zostaw Claire w spokoju, widzisz że nie ma ochoty na Twoje towarzystwo!

-Mam posłuchać kogoś takiego jak Ty?- zaśmiał się- Co Ty jej możesz dać? Miłość? Myślisz że na to teraz lecą laski?

Zaczęło kręcić mi się w głowie, co on robi, nie chcę go w swoim życiu... Usłyszałam jakiś trzask, odwróciłam się i zdałam sobie sprawę że nos Chrisa prawdopodobnie jest złamany.. sami Panowie zaczęli się bić... Jezuuuu nie.. Próbowałam ich odciągnąć, w koło zebrał się tłum, ochrona przybiegła

-Nie masz prawa tak o niej mówić!- krzyczał Alex

-Alex proszę!- płakałam. Gdy usłyszał mój głos natychmiast złagodniał. Nie wiem jak to się stało że ochrona wyprowadziła tylko Chrisa, najwidoczniej Alex ma duże wpływy..

Wróciliśmy do domu w cichej atmosferze. Widziałam złość Alexa i sama byłam zła. Nie powinien dawać ponosić się emocjom.. Wróciłam do salonu z apteczką i opatrywałam jego łuk brwiowy. Rana nie wymaga szycia. 

-Boli?- spytałam widząc grymas po użyciu spirytusu

-Nie... Ale.. dlaczego nie używasz wody utlenionej?

-Żebyś zdał sobie sprawę z tego co zrobiłeś Alex! Wiem że Cię sprowokował ale to nie powód żeby łamać mu nos na środku korytarza w Luwrze! Za tydzień idziemy na wesele!

-Słyszałaś co o Tobie mówił? Chciał żebym to usłyszał, nie miał prawa tak mówić o Tobie!

-Mogło Ci się coś stać...- zamilkłam. Hamowałam napływające do oczu łzy. Alex przytulił mnie

-To było nieodpowiedzialne.. Przepraszam.. Ale zrobiłbym to jeszcze raz, a nawet mocniej, gdybym mógł cofnąć czas.- pocałował mnie- Nikt Cię nie może krzywdzić!


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Opowiadanie  będzie miało prawdopodobnie 35-50 rozdziałów. Co nie oznacza że na tym poprzestanę.  


Sinful LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz