Godzinę później wychodziliśmy z domu kierując się do reszty, którzy rozpalili grilla. Gdy nas zobaczyli uśmiechali się pod nosem, odwróciłem się i spostrzegłem otwarte okno w naszej sypialni. Kąciki moich ust drgnęły, przyciągnąłem Claire bliżej siebie i dołączyliśmy do przyjaciół. Reszta dnia minęła nam na dobrej zabawie, zasnęliśmy wszyscy po pierwszej żeby obudzić się o 6 rano.
CLAIRE
-Jedziemy do Rzymu!!- Chyba obudziłam tym wszystkich domowników.
Cały dzień spędziliśmy świetny czas w zamku św Anioła, Pinakotece, Koloseum. Dawno nie bawiliśmy się tak dobrze, przynajmniej ja. Spacerowaliśmy po Watykanie kierując się do najlepszej kawiarni w okolicy.
-Jezuu jak wrócimy to od razu wskakuję do wody!- powiedziała Chloe pijąc mrożoną kawę
-To prawda, jest tak gorąco że jeszcze trochę i się rozpłynę- powiedziała Anna
Chłopaki śmiejąc się z naszego narzekania zgodzili się jechać już nad morze Adriatyckie. Trzy godziny później byliśmy rozłożeni na plaży łapiąc słońce ile się da. Chłopaki pływali i popisywali się podczas gdy my miałyśmy chwilę rozmowy.
- Więc.. zagrajmy w prawda czy wyzwanie!- krzyknęła Anna, Chloe od razu się zgodziła więc nie miałam prawa głosu. - Zaczynam, ekhm.. Chloe
-Prawda, nie będę szaleć z brzuszkiem- zaśmiała się
- Imię dla dziecka?- spytała podekscytowanym głosem
-Luis- uśmiechnęła się głaszcząc swój brzuszek- odbijam, jaki Collin jest w łóżku?- zaśmiałyśmy się słuchając wypowiedzi Anny.
-Claire- uśmiechnęła się szyderczo Anna- wymień swoje trzy marzenia związane z Alexem
-Hmm czemu ja zawsze muszę mieć najtrudniej?- próbowałam wybrnąć, zdałam sobie sprawę że nie mam jednak na to szans, gdyby wzrok mógł zabijać miałabym wywiercone dwie dziury w głowie- Być priorytetem, jako kobieta mam być priorytetem, nie opcją... Hm. szczęśliwy związek bez niewypowiedzianych słów, szczery, intymny... no i na pewno kiedyś jakaś rodzinka- uśmiechnęłam się blado.
Chyba godzinę jeszcze grałyśmy, po tym czasie nasi mężczyźni wrócili do nas przy okazji chlapiąc wodą. Dochodziła 18. Słońce o tej godzinie było przepiękne. Jestem ciekawa co czeka nas jutro, nie znam wielu rzeczy we Włoszech a te najpopularniejsze na ten moment mamy zaliczone.
-Chcesz już wracać?- zapytał mnie Alex- nie chcę żeby Cię spaliło- uśmiechnął się
-Możemy w sumie wracać, nie chciałabym piekących pleców już drugiego dnia wakacji.- Odparłam po zastanowieniu.
Po oznajmieniu reszcie że wracamy, również postanowili się zbierać. Pół godziny później wszyscy byliśmy w domku. Siedziałam z dziewczynami w kuchni przygotowując kolację, Alex, Collin i Jorge zniknęli na mecz.
-Chloe jak Twoje samopoczucie?- zainteresowałam się
-Wiesz.. Nie narzekam, ten wyjazd dobrze mi robi nie mam złego humoru i tylu zachcianek co w Paryżu.
-Wiecie co, ja nie wiem czy ze mną jest coś nie tak ale marzy mi się taka gomadka pięciorga dzieciaków- zaśmiała się Anna- no wiecie, byłoby zabawnie
-I kosztownie- powiedziała Chloe
-I.. odważnie- dopowiedziałam- wybaczcie nie znam się na tym.
-Kiedy zamierzasz mieć dzieci?- w tym momencie do kuchni wszedł Alex a ja spaliłam buraka, nie wiedziałam co odpowiedzieć
-No Lacroix- zaczął Alex z tajemniczym uśmieszkiem- kiedy zamierzamy mieć dzieci?- Dziewczyny nie mogły wytrzymać ze śmiechu i zwijały się patrząc w okno
-Eee.. Mecz się skończył?- W tym momencie śmiech Anny i Chloe mógłyby usłyszeć całe Włochy.
Czmychnęłam obok nich do salonu z przygotowaną kolacją i usiadłam obok Collina biorąc kanapkę. Po udanym meczy wszyscy udaliśmy się myć, po kąpieli wyszłam na taras i usiadłam na znajdującym się tam bujanym krześle. Byłabym naiwna gdybym myślała że nikt tego nie widzi. Po 20 minutach patrzenia w morze mój wzrok skierował się na górę. Teraz to co przykuło moją uwagę to gwieździste niebo.
-Chłodny wieczór- poczułam dłoń Guerlaina na mojej- jak zwykle strachliwa- pokręcił głową
-Trochę- ziewnęłam
-Unikasz rozmów na poważne tematy Claire- zauważył a mnie wmurowało
-Speszył mnie Pan- teraz zresztą też
- Wie Pani na co mam ochotę?- zapytał niskim, lekko ochrypłym głosem
-Na mnie?- spytałam niewinnie. Jego źrenice pociemniały przybierając postać łowcy
-Dokładnie, mam ochotę wziąć Panią już teraz, tutaj, jednak mogłoby być to z lekka nieprzyzwoite kochać się przy domownikach- odparł
Wstałam kierując się do domku a konkretnie sypialni, odwróciłam się w stronę Guerlaina, który stał tuż za mną.
-So... take me baby..- Wyszeptałam prosto w jego szyję, kierując się po tym szybszym krokiem na górę. Kąciki jego ust zadrżały. Gdy już myślałam że jestem szybka, Alex popchnął mnie na łóżko gdy tylko znalazłam się w sypialni.
-Nieładnie tak uciekać- zaczął całować moją szyję. Każdy jego pocałunek był gorący.
-Lubię być niegrzeczna- wyszeptałam prowokacyjnie. Jego oczy pociemniał a jego szczęka się zacisnęła. W niedługim czasie pozbył się naszych ubrań.
-Pani już zapomniała.. że za to są stosowne kary?- Wychrypiał tuż obok mojego ucha. Przeszły mnie dreszcze.
-Absolutnie. Doskonale pamiętam Pana kary, które podobały mi się tak bardzo jak bycie niegrzeczną.- Brawo Lacroix, odważna jesteś.
-Cięty języczek Lacroix- uniósł brew w tajemniczym uśmieszku.- W takim razie pokażę Ci co to znaczy kilka orgazmów pod rząd...