33.

3.2K 57 7
                                    

Wstałam na maksa obolała. Ten przeklęty dupek tak mnie zerżnął, że nie mam na nic siły. Jest sobota, znowu musiałam jechać do szkoły po jakiś kwitek od dyrektora.. Miałam tylko nadzieję że uwinę się dosyć szybko, mam w planach zahaczyć o sklep ze strojami kąpielowymi, co jak co ale morze we Włoszech jest gorące. Alex wcześniej pojechał do firmy załatwić ostatnie formalności przed wyjazdem, musi wszystko mieć dopięte na ostatni guzik, no.. może nie wszystko. Wzięłam szybki orzeźwiający prysznic i założyłam żółtą zwiewną sukienkę, włosy zostawiłam rozpuszczone. W tym samym czasie usłyszałam telefon, zbiegłam na dół i odebrałam, była to Anna.

-Hej piękna, wybacz że Ci burzę plan dnia ale powiedz mi, znasz szyfr do sejfu w bibliotece wydawnictwa? Alex chciał żebym przyniosła mu ważne dokumenty za godzinę a ja zgubiłam kartę!.. Nie wiem co zrobić, chodzi poddenerwowany!- powiedziała na jednym wdechu.

-Niestety szyfr jest długi i nie znam go całego, muszę w komputerze firmowych wprowadzić kod z karty..- słysząc jej zrezygnowane westchnienie dodałam - będę w biurze za 10 minut- rozłączyłam się. 

15 minut później byłam w firmie, nie obyło się bez spóźnienia. Zauważyłam Annę której puściłam oczko a sama skierowałam się do windy na 6 piętro. Wparowałam po cichu do mojego biura, chyba byłabym naiwna gdybym myślała, że  Alex, posiadający kamery na każdym kroku w tej firmie nie zauważyłby mojej obecności. Gdy tylko skanowałam kartę Alex pojawił się przy mnie.

-Co tutaj robisz kocico?- wymruczał mi do ucha- ach, skanujesz kod karty dla Anny- jego kąciki ust powędrowały w góre, nie zdziwiło mnie to że wie- Tydzień temu dostarczono mi kartę, która została znaleziona w bufecie- zaśmiał się- czekałem aż będę mógł poprosić o dokumenty z bilbioteki żeby móc zaśmiać się jak teraz- teraz zaśmiał się gardłowo a mnie przeszły lekkie dreszcze- zostaniesz na kawie?- spytał z nadzieją że się zgodzę.

- Nieźle to zaplanowałeś, cóż nie mogę- odpowiedziałam zgodnie z prawdą- muszę skierować ster na uniwersytet, jakieś kwitki, później zahaczam o sklep, potrzebujesz czegoś?

-Nie nie, tylko nie wracaj zbyt późno- ostrzegł mnie grożąc palcem jakby upominał dziecko

-Powtarzasz to codziennie gdy gdzieś jadę- zaśmiałam się

-Martwię się- tylko tyle zdołał powiedzieć, spojrzałam w jego oczy przepełnione emocjami, w których górowała miłość. W jednej chwili go przytuliłam, Alex objął mnie jeszcze mocniej, to jedno z lepszych uczuć jakie doświadczyłam. Wziął moją twarz w dłonie i czule pocałował następnie chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi. Pożegnałam się z nim i opuściłam biuro, zabierając kod ze sobą. Na koniec poczułam mocne uderzenie w pośladek, szef prosi się o wpierdol. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem nie odwracając w jego kierunku. To było cholernie dobre uczucie. 

Podałam Annie kod, za co podziękowała mi kawą opuściłam firmę biorąc ze sobą pyszną kawę na wynos. Zbliżała się powoli 12 skierowałam się na uniwersytet Curie w celu odebrania jakichś papierków. 

-Dzień dobry Claire- uśmiechnął się na wejściu, po przywitaniu skierowałam się do klasy próbując dorównać mu kroku, niestety był prawie tak wysoki jak Alex i było to trudne z moim wzrostem. Dostałam pełny segregator jakichś dokumentów- Skorzystaj z nich, jest tu wiele informacji, które w pracach się ceni, daję Ci to ponieważ ja Harry Stamford twój autorytet i profesor ekonomii i wfu wierzę, że to Ty zostaniesz absolwentką gdy ukończysz studia pod moją opieką- brzmiał poważnie jednak w jego głosie można było wyczuć pewnego rodzaju wzruszenie.

-Dziękuję.. Nie wiem nawet co powiedzieć, jak się odwdzięczyć- byłam zaskoczona miłym gestem profesora- na pewno temat będzie w 100% wyczerpany- uśmiechęłam się. 

W tej samej chwili do klasy wparował jakiś chłopak, na oko 20/21 lat.

-Panie Profesorze, przepraszam za spóźnienie!-  Był to wysoki brunet z zielonymi oczami, jego oczy spotkały właśnie moje a on sam jakby się speszył.

-Nic się nie stało, zapomniałem, że umówiłem się z Claire. Właśnie, poznajcie się. Claire to nasz nowy uczeń Lucas Black. - Spojrzałam na jego oczy, intensywnie patrzył - Lucas to nasza przyszła absolwentka za kilka lat, rówieśniczka Claire Lacroix, oczywiście nie uniżam Ci Lucas- zaśmiał się profesor, a my razem z nim. - Lucas dołączył do nas wczoraj- zwrócił się do mnie- nie zna tutaj niczego, może oprowadziłabyś go w wolnej chwili po uniwersytecie?- zapytał z nadzieją

-Jasne, mogę nawet teraz- dodałam grzecznie- sklepy otwarte są do do późnego wieczora a więc chodźmy- tym razem zwróciłam się do Lucasa. 

Skierowaliśmy się do dziedzińca i stamtąd po kolei kierowaliśmy się spacerkiem w stronę sal, które mają interesować Lucasa. Wydawał się być miły i sympatyczny, rozmowa się kleiła i było o czym rozmawiać a tego obawiałam się najbardziej ponieważ nasz uniwersytet jest ogromny. 

-Przypomnij mi jeszcze raz swoje imię Panna.. Najpiękniejsza kobieta jaką widziałem- uśmiechnął się nieśmiało

-Już trzy razy Ci przypominałam. tak trudno mnie zapamiętać?- Zaśmiałam się udając obrażoną

-Takiej kobiety zdecydowanie nie da się zapomnieć, droczyłem się Claire, zna Cię cały Paryż- dodał z uznaniem- Podziwiam Cię, taka drobna kobieta, w dodatku cholernie piękna zdecydowała się na wydawnictwo, ale Gallimard? Nie bałaś się?- Lucas zafascynowany zadawał mi wiele pytań.

- Wiesz, nie do końca się nie bałam, stresowałam się, zwłaszcza na rozmowie kwalifikacyjnej, było piekło i presja, wszyscy w firmie, poza innymi kandydatkami na moje stanowisko byli tacy eleganccy, wyszkoleni, ja nie miałam doświadczenia, byłam na pierwszym roku studiów i nie wierzyłam że uda mi się zostać w firmie.  Bałam się że nie dam rady ale trafiłam na genialny zespół, nie oceniający się wzajemnie, pomocny. To chyba szczęście- zakończyłam

-Genialny zespół, rozumiem. To prawda że jesteś z szefem? Pan Guerlain przed Tobą był nieosiągalny, moja kuzynka kiedyś tam pracowała, łasiła się do niego i nic, nawet na jedną noc jej nie wziął a co dopiero na zawsze, o co chodzi, jak go zdobyłaś- zaśmiał się, już go lubiłam, choć było to bardzo bezpśrednie, podobało mi się że nie bał się o tym powiedzieć. Wolę rozmowę niż spekulację i obłudę. 

-Alex Guerlain to najbardziej surowy, bezwględny, stanowczy mężczyzna jakiego znam- przestraszyłam go mówiąc to z poważną miną, w końcu się zaśmiałam- Guerlain lubi kontrolę, czy myślisz że byłabym z takim władczym gościem? Otóż zna granice, kiedy mówię nie, wie że nie, wie czego oczekuję i umie się zachować. Nie ja go zdobyłam a on mnie, nie wiem, ale podobno jestem najpiękniejszą kobietą na świecie- zaśmiałam się z jego wcześniejszych słów- znam go już trochę, to dobry mężczyzna, lubi rozmawiać o życiu, troszczyć się, zapamiętaj jedno- w tych czasach inteligencja jest niezwykle seksowna.- puściłam mu oczko. 

Zakończyliśmy swój obchód na boisku drużyny koszykówki. Zachęciłam Lucasa do zapisu do drużyny i pożegnaliśmy się. Stwierdziliśmy, że musimy się spotkać na kawę. Myślę iż może to być dobra znajomość, w całej zabawności jest też mądry i zna granice. Po spojrzeniu na godzinę złapałam się za głowę. Za 10 minut 16. Po zakupach byłam w domu równo i 17 mając nadzieję że Alex nie będzie zły. Na szczęście nie było go w domu, znalazłam kartkę na lodówce z napisem

*Jestem na siłowni, wrócę o 20, spokojnie, wiem że późno wróciłaś <3 w lodówce masz lody ale nie wiem czy zasłużyłaś..* 

No.. Wrzuciłam kartkę do kosza, i czmychnęłam do łazienki, zrobiłam sobie relaks. Ubrałam bieliznę i jakąś koszulę Guerlaina. Wzięłam lody ponieważ byłam grzeczna i udałam się do salonu obejrzeć film. Nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Obudziłam się gdy Alex w samym ręczniku kierował się do sypialni ze mną na rękach. Byłam zmęczona, nie otworzyłam oczu. Poczułam jak całuje mnie w czoło.

-Kocham Cię mała- odpłynęłam



Sinful LoveWhere stories live. Discover now