6🎄

3.5K 563 292
                                    

Paola przez chwilę zastanawiała się, czy jej się to nie śniło, a jednak jego głos sprawił, że trochę oprzytomniała.

Chciała zapytać, co tam robił, ale była w takim szoku, że odebrało jej mowę. Zaczynała się zastanawiać, czy to nie sprawka Llian, że tam znowu trafił, choć z drugiej strony jakim cudem...?

Zaczęła przyglądać się chłopakowi przed sobą i nie potrafiła nie przyznać, że był przystojny. Wyglądał o wiele lepiej niż w tamtym barze, nie sprawiał wrażenia pijaczka, za którego przez moment go miała, był zadbany, czysty, dobrze ubrany...

- Um... Cześć...? - odparła, a wtedy wróciła jej świadomość. - Co ty tu robisz? - zapytała wprost.

Blaise był także zaskoczony jej widokiem, bo również wyglądała jeszcze lepiej niż ją zapamiętał. Burza jej czarnych włosów ledwo trzymała się na czerwonej gumce, którą je związała. Mówiła z akcentem, wyglądała jakby na opaloną, a na twarzy, rękach i białej koszulce miała różnokolorowe plamy po farbie.

- Pamiętasz mnie? - wydusił zdumiony, na co ona zrobiła wielkie oczy, jak zauważył Blaise, brązowe.

- Przytargałam cię tutaj przedwczoraj, więc ciężko byłoby mi cię zapomnieć. Ale co ty tu robisz teraz?

Blaise westchnął głęboko. Sam zaczynał się zastanawiać, co tam robił, ale jednak coś go do tego popychało, czuł się z tym dobrze... Nie chciał jednak wyjść na jakiegoś dziwnego, natarczywego faceta, więc starał się być delikatny.

- Właściwie to szukałem cię, bo chciałem ci podziękować - mruknął, odchrząknąwszy. - Skończyłbym pewnie śpiąc w tym barze, jeszcze nigdy się tak nie upiłem...

- Wejdź - przerwała mu głośno, co zupełnie zbiło go z tropu.

- Co?

- Słyszałeś, wejdź - powiedziała Paola, sama do końca nie wierząc, że to mówiła, jednak coś podpowiadało jej, by go wpuścić. Uważała siebie za szaloną, że to robiła, ale nie po to miała różdżkę, żeby się nie bronić.

Blaise spojrzał za siebie, jakby szukał ukrytej kamery.

- Tak po prostu?

Paola westchnęła ciężko, zakładając ręce.

- Słuchaj, dwa dni temu rzucił mnie facet, a moja współlokatorka jest na wyjeździe życia ze swoim. Lepsze twoje towarzystwo niż żadne.

- No dzięki - powiedział Blaise, udając oburzonego.

- Przynajmniej dojesz tego piernika, którego zeżarłeś do połowy. Tak się nie robi, wiesz?! - odparła wściekle, a wtedy Blaise nie potrafił się powstrzymać od śmiechu. - Wchodzisz czy nie? - dodała niby zniecierpliwiona, ale też z nadzieją, że odpowie twierdząco. Naprawdę nie chciała być wtedy sama, a smutek sprawiał, że traciła racjonalne myślenie.

Blaise nauczył się, że takim dziewczynom jak Paola się nie odmawiało, wszedł więc do środka, zamykając za sobą drzwi.

- Jak chcesz coś pić, to kuchnia jest tam, panuje tu samoobsługa - powiedziała, wskazując za siebie. Zrobiła to po części z wygody, a po części z tego, by na spokojnie wziąć swoją różdżkę spod sztalugi.

Darmowego poczęstunku Blaise też nigdy nie odmawiał, ruszył więc do kuchni, a Paola chwilę potem za nim, już z różdżką za paskiem - tak na wszelki wypadek.

- Tak w ogóle, poznam twoje imię? - zapytała, siadając przy wysokim stoliku. - Jak już się rządzisz po moim mieszkaniu...

- Sama mi to zaproponowałaś - odgryzł się Blaise, otwierając brązowo-zielone szafki w poszukiwaniu szklanek.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniWhere stories live. Discover now