3🎄

6.2K 808 209
                                    

Kiedy Paola wróciła do domu, po części spodziewała się, że zobaczy tam jeszcze chłopaka poznanego wczoraj. Utwierdziła się w tym przekonaniu, kiedy po wejściu do mieszkania usłyszała jakieś hałasy z kuchni i była niemal pewna, że nieznajomy wyjada jej teraz zapasy. Znowu przeklinając siebie za tamten głupi pomysł, wpadła do pomieszczenia gotowa zrobić awanturę, jednak zobaczyła tam nie jego, a swoją współlokatorkę.

- Llian? - wydusiła zdumiona Paola, patrząc wielkimi oczyma na szatynkę stojącą do niej tyłem przy zielonym blacie kuchennym.

- O, Paola - powiedziała Llian, odwracając się przodem do przyjaciółki. - Wielkie dzięki za informację o zabezpieczeniach. Mam poparzoną rękę - dodała, pokazując dosyć dużą, czerwoną plamę na swojej dłoni i kawałku przedramienia.

- Przepraszam... - odparła Paola skruszonym tonem, jednak w duchu ciesząc się, że nie zastała tam chłopaka. - Nie chciałam, żeby nas okradł...

- Zostawiłaś go tu samego? - dopytywała zdumiona Llian.

- No tak, ale rzuciłam Flagrante na większość rzeczy...

- Cóż, zauważyłam - przerwała jej rozbawiona dziewczyna, patrząc wymownie na swoją rękę. Paola nie podzielała jej entuzjazmu i czuła się coraz bardziej głupio, że nieświadomie zraniła starszą przyjaciółkę.

- Przepraszam, zaraz dam ci...

- Już sobie posmarowałam - przerwała jej znowu Llian, podnosząc swoją różdżkę z blatu i wskazując nią na rękę. - Ferula - powiedziała, a jej rana od razu sama się zabandażowała.

Paola westchnęła i oparła się o ścianę, zrezygnowana.

- Co mi strzeliło do głowy, żeby go tu przyprowadzać? - zapytała głośno, uderzając się w czoło. - Nie dość, że nigdy go już pewnie nie zobaczę, to jeszcze ty na tym ucierpiałaś.

- Paola, nie przejmuj się mną - zapewniła je Llian, kładąc swoją zdrową dłoń na jej ramieniu. - Zresztą wiem, że miałam tu nie wracać, ale muszę zabrać jeszcze kilka rzeczy. Cedrik wyskoczył wczoraj, że moim prezentem świątecznym jest wyjazd w Alpy. Jutro.

Na te słowa Paola paradoksalnie nie poczuła się lepiej, a znacznie gorzej. Przypomniało się jej, że za kilka tygodni miał odbyć się ślub Llian, a to wiązało się z ogromnymi zmianami i dla niej.

- No tak... Nie wierzę, że się zaraz wyprowadzisz... - powiedziała Paola trochę smutno, siadając przy wysokim, ale małym kuchennym stole, który im dwóm zawsze wystarczał.

- Nie tak zaraz... Jeszcze trochę czasu. Ale też nie wierzę. Mieszkałyśmy tutaj prawie...

- Prawie pięć lat - skończyła Paola, opierając głowę na obu rękach, a wtedy Llian usiadła naprzeciw niej.

- Patrz na pozytywy. Jak się wyprowadzę, będziesz mogła na dobre wprowadzić tu tamtego chłopaka.

- Weź! - krzyknęła Paola, w kilka sekund przechodząc ze swojego wcześniejszego smutku i zamyślenia w zdenerwowanie. - Ja nawet nie wiem, jak on ma na imię. Zresztą, wczoraj zostałam rzucona, to nie jest dobry moment na myślenie o kolejnych facetach...

- Ale jakoś nie płaczesz po tym palancie.

Paola przygryzła wargę, bo to nie była prawda. Dziewczyna płakała. I w nocy, i rano, i gdy wyszła z domu, po prostu teraz się trochę uspokoiła. Nie chciała pokazywać, że tak bardzo ją to zabolało. W głowie była przekonana, że dawny narzeczony nie był wart ani jednej z jej łez, ale serce nie chciało tego słuchać.

- Bo nie warto - mruknęła Paola, przytulając swoje ręce do siebie i unikając wzroku rozmówczyni.

- Los ma to do siebie, Paola, że jak jedną rzecz zabiera, to daje inną. I tobie dał od razu! Tamtego faceta! - krzyczała Llian, próbując tym sposobem dotrzeć do swojej przyjaciółki.

- Ale daj spokój, to w ogóle był jakiś przypadek - powiedziała Paola, machając niedbale ręką.

- Nie, nie był! - zawołała zdeterminowana Llian, uderzając dłonią w stół. - Paola, znam cię lepiej niż ktokolwiek. Gdyby ten chłopak cię czymś nie zaintrygował, nawet nie gadałabyś z nim za wiele, przecież wiem.

- Alkohol zrobił swoje i tyle - odparła brunetka, jakby bardziej próbując przekonać siebie, niż przyjaciółkę. Wiedziała, że tamta miała po części rację, ale nie chciała tego przyznać, nie chciała też wpakowywać się w jakikolwiek nowy związek czy nawet niewinny flirt po tym, co ją właśnie spotkało.

- Wrócę z Alp na sylwestra - powiedziała Llian stanowczo. - I do wtedy masz go znaleźć. A teraz chodź tu, bo ja się zaraz zmywam - dodała i przytuliła Paolę tak mocno, jakby próbowała ją udusić.

- Mówiłam ci już, że za bardzo lubisz się przytulać? - zapytała zduszona brunetka.

- Tłumaczyłam ci, że Puchoni tak mają, pani z Beauxbatons - odparła jej niewzruszona Llian, puszczając ją, a następnie ruszyła do przedpokoju. Paola bez namysłu podążyła za nią.

- Zawsze mi się mylą te wasze domy - stwierdziła Paola, drapiąc się po brodzie w zamyśleniu.

Po chwili pożegnała się z Llian już ostatecznie i życzyła miłego wyjazdu, a gdy za Puchonką tylko zamknęły się drzwi, Paola miała ochotę się rozpłakać. Jej przyjaciółka właśnie jechała spędzić wspaniały czas ze swoim narzeczonym, a już niedługo mężem, na relaksującym urlopie. Ona dopiero co została rzucona przez faceta, z którym sądziła, że spędzi resztę życia... I zupełnie nie wiedziała, co ze sobą zrobić.

Brunetka westchnęła w końcu, próbując wziąć się w garść. Postanowiła, że nie wyjdzie już z domu tamtego dnia i zakopie się pod kołdrą oraz kocami, jedząc coś niezdrowego, najlepiej słodkiego. Od razu chciała zacząć od tego ostatniego kroku i sięgnęła po jednego z pierniczków, które trzymały z Llian w przedpokoju... Tylko by odkryć, że jest nadgryziony, na co odrzuciła go z obrzydzeniem. Wiedziała od razu, kto to zrobił.

- Ten cham!

W tym samym czasie Blaise i Nott, z którym spotkał się w Dziurawym Kotle, wytężali swoje ostatnie dwie szare komórki, by wymyślić, jak odnaleźć dziewczynę, która przyjęła Zabiniego na noc. Choć nie było to do niego podobne, Blaise'owi naprawdę zależało, by jakkolwiek się jej odwdzięczyć.

- Dobra, skup się. Pamiętasz, gdzie mieszkała? - zapytał Nott, na co Blaise westchnął.

Nie potrafił się skupić, zważywszy na to, ile wypił poprzedniej nocy. Bał się jednak, że jeśli będzie czekał, zapomni jeszcze więcej i nigdy nie będzie mu dane jej odnaleźć.

- Teleportowałem się z klatki schodowej.

- No to wiesz już, że to blok! - zawołał Nott entuzjastycznie, uderzając w stół.

- Super - odparł mu Blaise sarkastycznie. - Przeszukajmy każdy blok w tym kraju.

- A jakieś szczegóły?

- Była szara, a drzwi brązowe. Mówi ci to coś? - zapytał zirytowany Blaise.

Nott nie odpowiedział, gapiąc się na Blaise'a tępo. Zabini ukrył twarz w dłoniach, załamany.

- Co mnie podkusiło, żeby ciebie poprosić o pomoc?

- Bo nikt nie ma takich sposobów na kaca jak ja - odparł Nott, dumnie wypinając pierś.

Blaise uderzył i tak już pękającą mu głową o stół.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz